Przywódcy państw G7 podczas wtorkowego szczytu na temat sytuacji w Afganistanie potwierdzili, że priorytetem jest teraz ewakuacja ich obywateli oraz afgańskich współpracowników, ale nie zdołali przekonać prezydenta USA do wydłużenia operacji poza 31 sierpnia.

W wydanym komunikacie liderzy krajów G7 potwierdzili swoje zaangażowanie na rzecz mieszkańców Afganistanu, wyrazili głębokie zaniepokojenie sytuacją w tym kraju oraz zaapelowali o spokój i powściągliwość, by zapewnić bezpieczeństwo i ochronę bezbronnym Afgańczykom i obywatelom innych krajów oraz by zapobiec kryzysowi humanitarnemu. Wezwali do przestrzegania praw człowieka, w tym praw kobiet i mniejszości, oraz do przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego w każdych okolicznościach.

"Naród afgański zasługuje na godne życie w pokoju i bezpieczeństwie, odzwierciedlające ostatnie dwa dziesięciolecia jego osiągnięć politycznych, gospodarczych i społecznych, w szczególności w odniesieniu do kobiet i dziewcząt. Afganistan nie może już nigdy stać się schronieniem dla terroryzmu ani źródłem ataków terrorystycznych na innych" - podkreślili przywódcy G7.

Zaznaczyli, że wraz z partnerami, w szczególności z sojusznikami z NATO, kraje G7 będą nadal zdecydowanie i solidarnie zwalczać terroryzm, gdziekolwiek się pojawi, a każdy przyszły rząd afgański musi przestrzegać międzynarodowych zobowiązań Afganistanu w kwestii zapobiegania terroryzmowi. Jak dalej wskazują, przyszłe władze afgańskie muszą też przestrzegać praw człowieka w odniesieniu do wszystkich Afgańczyków, a zwłaszcza kobiet, dzieci oraz mniejszości etnicznych i religijnych; muszą stać na straży praworządności, umożliwić nieograniczony i bezwarunkowy dostęp do pomocy humanitarnej oraz skutecznie zwalczać handel ludźmi i narkotykami.

"Potwierdzamy nasze trwałe zaangażowanie na rzecz ludności Afganistanu, w tym poprzez wznowiony wysiłek humanitarny społeczności międzynarodowej. (...) W ramach tego naszym bezpośrednim priorytetem jest zapewnienie bezpiecznej ewakuacji naszych obywateli i tych Afgańczyków, którzy współpracowali z nami i wspierali nasze wysiłki w ciągu ostatnich 20 lat, a także zapewnienie dalszego bezpiecznego wyjazdu z Afganistanu. Będziemy nadal ściśle koordynować tę kwestię i oczekujemy, że wszystkie strony będą nadal to ułatwiać i zapewniać bezpieczeństwo personelowi humanitarnemu i medycznemu oraz innemu międzynarodowemu personelowi” - napisali przywódcy w oświadczeniu.

W komunikacie nie ma nic o przedłużeniu pozostania wojsk amerykańskich na lotnisku w Kabulu poza ustaloną przez prezydenta USA Joe Bidena datę 31 sierpnia. W wypowiedziach po szczycie brytyjski premier Boris Johnson i kanclerz Niemiec Angela Merkel pośrednio lub bezpośrednio przyznawali, że nie udało im się przekonać Bidena do przedłużenia tego terminu. Państwa europejskie przyznawały, że bez prawie 6000 amerykańskich żołnierzy kontrolujących lotnisko w Kabulu nie są w stanie same prowadzić ewakuacji.

Przywódcy G7 oświadczyli, że talibowie będą oceniani na podstawie czynów, a nie słów, oraz zapewnili, że będą oni rozliczani ze swoich działań w zakresie zapobiegania terroryzmowi, przestrzegania praw człowieka oraz dążenia do osiągnięcia w Afganistanie porozumienia politycznego obejmującego wszystkie strony. "Legitymacja każdego przyszłego rządu zależy od tego, jakie podejście przyjmie on teraz, by wypełnić swoje międzynarodowe obowiązki i zobowiązania w celu zapewnienia stabilnego Afganistanu" - podkreślili.

Szczyt, który miał formę wideokonferencji, został zwołany przez Borisa Johnsona, bo to Wielka Brytania przewodniczy w tym roku pracom G7. Oprócz niej grupę tworzą USA, Kanada, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia. W szczycie uczestniczyli także sekretarze generalni NATO i ONZ.