Ukraińscy politycy demonstrują jedność w kwestii krymskiej. 60 proc. społeczeństwa ukraińskiego popiera postulat utworzenia na Krymie krymskotatarskiej autonomii - mówi Achtem Czyjhoz, ukraiński poseł narodowości krymskotatarskiej, były więzień polityczny.

Z jednej strony na szczyt Platformy Krymskiej do Kijowa przybyli przedstawiciele ponad 40 państw. Z drugiej strony brakuje wielu światowych liderów, choćby kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Jaka jest pana ocena?
Zależało nam, by poziom reprezentacji państw był jak najwyższy. Niektóre kraje wysłały przedstawicieli w postaci ministrów czy szefów departamentów. Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze, czy mają oni pełnomocnitwa, by reprezentować swoje państwa i podpisać się w ich imieniu pod deklaracją końcową. Jak widać po wystąpieniach kierowników delegacji, mają. I to bardzo dobra wiadomość.
Jakich efektów szczytu pan oczekuje?
Oczekujemy realnych kroków ze strony Ukrainy i naszych partnerów, które pozwoliłyby wypracować działające mechanizmy, by można było myśleć o dezokupacji Krymu. Zaproponowaliśmy je. Zobaczymy, czy zostaną przyjęte. Na razie celem Platformy Krymskiej jest wzmocnienie nacisku na reżim Władimira Putina. Krym jak w soczewce pokazuje, jakie są realne zamiary Rosji w stosunku do Ukrainy.
Przedstawiciele ukraińskich władz mówili o tym, że Platforma Krymska będzie miała też wymiar wewnętrzny. Co powinno zrobić państwo ukraińskie, by wesprzeć obywateli, w tym narodowości krymskotatarskiej, mieszkających na okupowanym półwyspie?
Na poniedziałek zaplanowano też posiedzenie Rady Najwyższej. Parlament w ostatnim czasie demonstruje jedność w kwestii krymskiej. Przyjęliśmy ustawę o narodach rdzennych (zaliczono do nich Karaimów, Krymczaków i Tatarów Krymskich – red.), o której dyskutowano od 30 lat. Ostatnio opublikowane badania socjologiczne pokazały, że 60 proc. społeczeństwa ukraińskiego popiera postulat utworzenia na Krymie krymskotatarskiej autonomii. Mamy nadzieję, że po sukcesie szczytu Platformy Krymskiej parlament przyspieszy pracę nad innymi ustawami – o więźniach politycznych, o ochronie dziedzictwa kulturowo-historycznego. To obowiązek Rady Najwyższej.
Reprezentuje pan opozycyjną wobec obecnych władz partię Solidarność Europejska Petra Poroszenki. Odczuwa pan w kwestii krymskiej jedność klasy politycznej?
Możemy być w opozycji wobec pewnych działań władz, które uważamy za złe czy niewystarczające. Ale wszyscy jesteśmy Ukraińcami. Nasza siła polityczna przez pięć lat poprzedzających wybory z 2019 r. demonstrowała, jak należy prowadzić skuteczną politykę dla dobra Ukrainy. Pokazywaliśmy to konkretnymi działaniami.
Wierzy pan, że za naszego życia znów zobaczymy Krym pod kontrolą Ukrainy?
Pan jest młodszy niż ja. Nie pamięta pan pewnie, jak rozpadał się Związek Radziecki. Ale na pewno pan o tym słyszał. Sam widziałem, co się dzieje, kiedy synergia różnych działań prowadzi do zniszczenia totalitarnego reżimu. Czasami to się odbywa w błyskawicznym tempie.
Rozmawiał w Kijowie Michał Potocki