Zagraniczni dyplomaci, w tym - polscy, przyjechali do sądu w Moskwie, w którym rozpoczyna się w sobotę rozpatrzenie apelacji opozycjonisty Aleksieja Nawalnego od decyzji o osadzeniu go w kolonii karnej. W sądzie wzmocniono środki bezpieczeństwa.

Po pierwszej rozprawie 2 lutego MSZ Rosji nazwało obecność dyplomatów na procesie ingerencją w sprawy wewnętrzne tego kraju.

Na dwie godziny przed rozprawą do sądu przywieziony został sam Nawalny. W sobotę w tym samym budynku odbędą się dwie odrębne rozprawy sądowe. Od godz. 8 czasu polskiego rozpoczyna się rozpatrzenie apelacji. Po południu kontynuowany będzie proces, w którym Nawalny jest oskarżony o zniesławienie weterana. Opozycjonista wygłosi ostatnie słowo.

Tymczasem organizacja Amnesty International przekazała do administracji prezydenta Rosji Władimira Putina petycję o uwolnienie Nawalnego. Podpisało ją blisko 200 tysięcy osób z różnych krajów świata.

Obrońcy Nawalnego odwołują się od decyzji sądu niższej instancji o zamianie wyroku w zawieszeniu, wydanego wobec polityka w 2014 roku, na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. O "odwieszeniu" wyroku z 2014 roku, na wniosek służb więziennych, sąd niższej instancji zadecydował 2 lutego. Jeśli decyzja ta się uprawomocni, opozycjonista zostanie osadzony w kolonii karnej na dwa lata i osiem miesięcy.

Nawalny został w 2014 roku skazany na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu za domniemaną malwersację funduszy francuskiej firmy kosmetycznej Yves Rocher. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał w 2017 roku, że proces ten był niesprawiedliwy i nakazał wypłacenie odszkodowania Nawalnemu oraz jego bratu Olegowi.