- Ciągły brak lub niedostateczna reprezentacja grup przyczynia się do poczucia frustracji - mówi Louis Drounau, założyciel think tanku European Democracy Consulting (EDC).

Sporządzili państwo raport, z którego wynika, że tzw. nowa Unia nie ma odpowiedniej reprezentacji w instytucjach unijnych. Krótko mówiąc, te instytucje są zarezerwowane dla państw z dłuższym stażem. Jakie ryzyka wynikają z tych dysproporcji?
Uważam, że ryzyko jest – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – symboliczne. Niemniej jednak symbole są ważne i mogą rodzić skutki. W krajach lub systemach politycznych o dość jednorodnej populacji kwestia pochodzenia przywódców politycznych jest drugorzędna. W systemie takim jak UE, w którym tożsamości wewnątrzunijne pozostają bardzo silne, obywatel znacznie częściej zauważa, że ich grupa prawie nigdy nie jest reprezentowana na szczeblu przywódczym. To rzeczywiście oznacza spadek jakości samej klasy przywódczej, ale może też bezpośrednio przyczynić się do poczucia wyobcowania i poczucia braku sprawczości. W systemach demokratycznych reprezentacja społeczeństwa w klasie politycznej jest niezbędna. To warunek wstępny legitymizacji władzy. Dlatego z biegiem czasu niedostatecznie reprezentowani obywatele mogą zacząć kwestionować legalność klasy przywódczej i systemu jako całości. Chociaż nie opowiadamy się za równą reprezentacją każdego państwa członkowskiego na stanowiskach kierowniczych, nie możemy ignorować rażących rozbieżności. Pewna przypadkowa nierówność jest nieunikniona. Ale utrzymująca się niedostateczna reprezentacja zmniejsza poparcie dla systemu politycznego.
Czy nierówny podział stanowisk może mieć wpływ na decyzje podejmowane w UE?
To może zabrzmieć paradoksalnie, ale nie zauważam związku. Biorąc pod uwagę fakt, że Wspólnota nie jest unią polityczną, większość stanowisk ma charakter raczej techniczny lub administracyjny. Prawdziwie polityczne nominacje są rzadkie. Tak więc w przypadku tych stanowisk nie ma powodu, aby sądzić, że praca techniczna lub administracyjna przebiega inaczej. Jest to bardziej kwestia kompetencji osobistych. Ośrodki decyzyjne zapewniają reprezentację wszystkich. Struktura UE kładzie duży nacisk na państwa członkowskie. Czego wyrazem jest funkcjonowanie Rady Europejskiej, w której każdy ma jeden głos. W Parlamencie reprezentacja jest proporcjonalna do liczby ludności. W Radzie, w kolegium komisarzy i zarządach wielu innych podmiotów każde państwo członkowskie ma swój udział. Niedowaga nowych państw w urzędach wpływa jednak pośrednio. Wszędzie tam, gdzie kwestionowana jest legitymacja UE, częściej spotykamy się z eurosceptycyzmem i mniejszym poparciem dla decyzji i wartości reprezentowanych przez Unię. To z kolei zapewnia paliwo wyborcze dla ruchów bardziej nacjonalistycznych, które mogą zarówno wpływać na decyzje Unii poprzez swój wkład w proces decyzyjny, jak i podważać decyzje UE na własnym terenie. Utrzymująca się niedostateczna reprezentacja z pewnością przyczynia się do sukcesu ruchów antyeuropejskich.
Do tego trzeba dodać frustrację wśród krajów Europy Środkowej, która uznaje tę niedowagę w instytucjach unijnych za niesprawiedliwość.
Nasza praca opiera się na danych. Chcę być ostrożny przy wyciąganiu wniosków. Ogólnie wiemy z nauk politycznych, że ciągły brak lub niedostateczna reprezentacja grup przyczynia się do poczucia frustracji. A ponieważ nasze dane pokazują wyraźną historię niedostatecznej reprezentacji obywateli Europy Środkowej w przywództwie UE, można się spodziewać, że rzeczywiście przyczynia się to do poczucia frustracji ze strony obywateli tzw. nowej Europy. Zauważyliśmy, że w krajach, w których obserwuje się niedostateczną reprezentację przywództwa, silniejsze poparcie mają partie prawicy i centrum lub eurosceptycy. Kraje te wykazują również niższą frekwencję w wyborach europejskich. Mogą to być oznaki sprzeciwu wobec UE i integracji europejskiej. Czyli właśnie te elementy delegitymizacyjne.
W jaki sposób nowa Europa próbuje walczyć z tymi nierównościami kadrowymi?
Nie zbadaliśmy tego zagadnienia, a nasza ankieta skupiała się wyłącznie na rozkładzie stanowisk kierowniczych. Jeśli takie wysiłki zostały podjęte, wydaje się, że nie przyniosły one owoców.
Co ciekawe, kraje Europy Środkowej nie nagradzają na scenie narodowej osób z europejskim doświadczeniem (co pomogłoby w uczynieniu ich bardziej solidnymi kandydatami w przyszłości), ani też nie zawsze promują własnych kandydatów, jak to miało miejsce w przypadku Rumunii i Laury Codruțy Kövesi, która została Europejską Prokurator Generalną, a w swoim kraju była szefową służby specjalnej walczącej z korupcją DNA. Nasz raport nie jest napisany, aby zachęcić kraje Europy Środkowej do „zwracania się” o więcej do innych krajów. Chcemy przekonać wszystkie kraje, że obecne praktyki w przypisywaniu stanowisk spowodowały brak reprezentacji niektórych obywateli. Demokracja nie jest grą o sumie zerowej i z naszej perspektywy obywatele Europy Zachodniej mogą równie wiele zyskać na uczciwej reprezentacji Europy Środkowej w instytucjach europejskich.
Co by pan doradził rządom państw Europy Środkowej, aby poprawiły swoją sytuację?
Apelujemy do wszystkich krajów i instytucji europejskich, a zwłaszcza do Rady Europejskiej i Komisji, o zajęcie się tym tematem i zapewnienie sprawiedliwej reprezentacji wszystkich obywateli na stanowiskach kierowniczych. Nie powinno to być tematem wspieranym i podnoszonym jedynie przez kraje Europy Środkowej i ich rządy. Zalecamy przynajmniej Komisji i Radzie uzgodnienie wspólnego planu działania, który uznaje brak odpowiedniej reprezentacji geograficznej w UE, jego prawdopodobny negatywny wpływ na spójność UE oraz centralną rolę Rady Europejskiej i Komisji w poprawie reprezentacji geograficznej. Należałoby stworzyć podstawowe kryteria zrozumienia obecnego stanu rzeczy, ustanowić cele i zadania, gromadzić dane, zróżnicować kanały komunikacji, usprawnić proces selekcji i kryteria wyboru pracowników instytucji. Do tego trzeba publicznie śledzić postępy takiej zmiany.
A czy wy podjęliście jakieś działania, by ten problem nagłośnić?
Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym z członkami wyższego szczebla instytucji UE. Równocześnie nie zauważyliśmy też oznak zaniepokojenia tymi dysproporcjami ani działań naprawczych. Być może po prostu brakowało danych pomocniczych i dlatego uważamy, że nasze Obserwatorium może przyczynić się do tej dyskusji. I odwrotnie, nie mamy powodu, by sądzić, że obecna niedostateczna reprezentacja jest wynikiem celowej dyskryminacji. Wydaje się, że wysiłki instytucji UE w celu wyeliminowania źródeł dyskryminacji koncentrowały się na innych, ważnych źródłach, takich jak dyskryminacja ze względu na płeć lub przynależność do grup mniejszościowych. Mamy nadzieję, że nasza praca doprowadzi do rozszerzenia ich pracy również na problemy regionalne.
Z czego wynika fakt, że jak już Europa Środkowa zdobędzie jakieś stanowisko w UE, to okazuje się, że nie ma ono znaczenia pierwszoplanowego? Te pierwszoplanowe zawsze obejmują obywatele starej Unii. Najczęściej Niemcy lub Francuzi.
Rzeczywiście pouczające jest przyjrzenie się i rozbicie na czynniki pierwsze nominacji według typu podmiotów. Potwierdza się teza, że poza samą liczbą nominacji, mieszkańcy Europy Zachodniej i Południowej otrzymują więcej publicznych i prestiżowych nominacji niż Europejczycy z Europy Środkowej. W tym sensie przypisanie najwyższych stanowisk przez Radę Europejską w 2019 r. było nowatorskie i niepokojące. Udowodniono, że nie podjęto nawet żadnych wysiłków, aby zapewnić reprezentację regionalną. Wszystko wzięła stara Unia. Nie mówię, że to złe kandydatury. Szefowa Europejskiego Banku Centralnego – Christine Lagarde była kilkakrotnie ministrem i dyrektorem zarządzającym MFW, Josep Borrell był kilkakrotnie ministrem i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Ursula von der Leyen była mało znana poza granicami Niemiec, ale była ministrem obrony drugich co do wielkości sił zbrojnych w Europie. Z drugiej strony Kristalina Georgiewa również cieszy się poważaniem i nie została wybrana na topowe stanowisko. Możliwe, że jest tak, bo państwa lepiej przygotowane do popychania własnych kandydatów i stawiania żądań czynią to w warunkach braku skoordynowanych wysiłków Europy Środkowej.
Louis Drounau, założyciel think tanku European Democracy Consulting (EDC). Pod koniec stycznia ukazał się opracowany przez EDC raport pt. „Geographical Representation in EU Leadership Observatory 2021”, w którym opisane są dysproporcje w obsadzie unijnych stanowisk przez kraje tzw. starej i nowej Unii