W kontekście rozmów w niemieckiej stolicy Barker zwraca uwagę na próbę realizacji przez Europę i Ukrainę dwóch celów.
- Po pierwsze, przeciągnąć sprawę i obniżyć presję na prorosyjskie porozumienie pokojowe. I to się częściowo udaje, bo presja na rozwiązanie w stylu 28-punktowego planu słabnie. To małe zwycięstwo dyplomatyczne - ocenił. Drugi cel to przetrwanie zimy, czyli najtrudniejszy czas dla Ukrainy pod kątem infrastruktury energetycznej i grzewczej.
Za kluczową kwestię Barker uważa obecnie wykorzystanie zamrożonych w Europie rosyjskich aktywów na rzeczy Ukrainy. Odnotował przy tym, że w Brukseli w zeszłym tygodniu „panowało przekonanie, że to się wydarzy”. - W Berlinie wczoraj, rozmawiając w poniedziałek z przedstawicielami rządu niemieckiego, też słyszałem, że to się wydarzy - relacjonuje były amerykański dyplomata.
- Jednym z największych problemów są Francuzi. Mają konkretną listę ustępstw, których chcą, m.in. opóźnienia wejścia w życie umowy UE-Mercosur. To są bardzo brudne, transakcyjne negocjacje - uważa rozmówca PAP, przypominając, że Francja ma po Belgii drugi największy zasób zamrożonych rosyjskich aktywów.
Choć każdy „chce coś ugrać” negocjacyjnie, to jest to „moment prawdy” dla UE. - Brak działań byłby ogromną porażką dla Ukrainy, Niemiec i Unii Europejskiej. Wszyscy byliby następnego dnia w gorszej sytuacji geopolitycznie, pod względem bezpieczeństwa i gospodarczo - przekonuje Barker.
Były amerykański dyplomata za niezrozumiałe uważa to, że Belgia „nie działa choć trochę bardziej w duchu Europy”, zważywszy na to ile zawdzięcza UE. - Gdybym był na miejscu Niemiec, to wyprowadziłbym siedzibę UE z Brukseli - zaznacza z uśmiechem.
- Wydaje mi się, że najmniej prawdopodobny scenariusz to całkowity krach pożyczki reparacyjnej. UE jest świetna w tworzeniu rozwiązań etapowych i pomostowych, wymyśli plan B, jeśli będzie trzeba. Ale prawda jest taka, że biorąc pod uwagę kapitał polityczny, który włożono w proces, to fiasko stanowiłoby gigantyczny cios. Te aktywa to w zasadzie jedyne realne narzędzie Europy - tłumaczy ekspert.
Pytany o to, jak Amerykanie postrzegają ewentualne działania wokół rosyjskich aktywów Barker odpowiedział, że „nie robią nic na poziomie, który wykoleiłby proces”. - A fakt, że USA nie mieszają się w tę wewnątrzeuropejską decyzję, to prawdopodobnie najlepsze, co da się uzyskać od administracji Trumpa. Podobne podejście jest u Japończyków, oni też nie chcą uczestniczyć w tym układzie - wyjaśnia.
W ocenie Barkera z rozmów w Berlinie „płynęło sporo pozytywnej energii, głównie dlatego, że Europejczycy znów czują, że mają amerykańską administrację, z którą mogą robić interesy”.
Podkreśla przy tym, że do Berlina przyjechał zięć prezydenta USA Jared Kushner. - To człowiek z rodziny Trumpa. Prawdziwy pełnomocnik, ma jeszcze większą swobodę niż Steve Witkoff - stwierdził.
Ekspert niemieckiego DGAP zauważa, że ze strony amerykańskiej pojawił się zapis o „prawnie wiążących gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy”, co uznaje za istotne, bo „nie byłoby to polityczne zobowiązanie jak Memorandum Budapeszteńskie”.
- Tylko pytanie: jaką formę to przyjmie? Czy to będzie upoważnienie do użycia siły militarnej w razie ataku, co dawałoby administracji dużą swobodę? Czy coś automatycznego? Czy traktat? - zastanawia się Barker.
Zarazem problemem może być to, że „w krytycznym momencie mogą zacząć się analizy czy to naprawdę było naruszenie, czy Ukraińcy kogoś sprowokowali”. - Jeśli Rosja przekroczy linię kontaktu, łamiąc zawieszenie broni, Rosjanie powiedzą: „Ukraińcy nas sprowokowali”. I znowu wszystko się zamazuje - ostrzega.
W odniesieniu do różnic negocjacyjnych między Ukraińcami a Amerykanami w kwestii Donbasu Barker stwierdza, że „poniedziałkowe oświadczenie zostawia mnóstwo miejsca na przyszłe negocjacje” i „jasne jest, że szczegóły nie są jeszcze dogadane”.
Pytany o potencjalną europejską misję rozmówca PAP odpowiada, że „jeśli Polska, Niemcy czy Włochy nie wezmą udziału, to nie sądzi, by Francuzi i Brytyjczycy zdecydowali się końcowo na taki krok”.
Równocześnie - jak zastrzega Barker - negocjacje należy „osadzić w szerszym kontekście serii dokumentów i strategii, które wychodzą z Waszyngtonu”.
Wymienia przy tym m.in. opublikowaną już Strategię Bezpieczeństwa Narodowego USA, a także przygotowywane Narodową Strategię Obronności (National Defense Strategy) oraz Global Posture Review.
- Wszystko wskazuje na realną redukcję obecności w Europie i chęć zrównoważenia relacji bezpieczeństwa. Tak, by USA w praktyce stały się dostawcą uzbrojenia, sprzedawcą sprzętu dla Europy - uważa Barker.
Równocześnie analityk DGAP odnotowuje, że w Kongresie toczy się debata dotycząca ustawy o wydatkach obronnych (NDAA), „gdzie w projekcie są dość mocne zapisy próbujące uprzedzić drastyczne zmiany amerykańskie”.
- Biorąc pod uwagę klimat wczorajszych rozmów, powiedziałbym, że część najbardziej maksymalistycznych pomysłów jest na ten moment zdjęta ze stołu. Jednak kierunek jest jasny: USA chcą stać się młodszym partnerem w europejskiej obronie. To duża zmiana - ocenił Barker.
Zapytany w jakim stopniu dzieje się tak przez Rosjan, Barker odpowiedział: „To nie dzieje się przez Rosjan. To dzieje się przez administrację Trumpa”.
Tyson Barker jest ekspertem niemieckiego ośrodka analitycznego DGAP oraz amerykańskiego think tanku Atlantic Council. Za prezydentury Baracka Obamy i Joe Bidena był m.in. zastępcą przedstawiciela USA ds. odbudowy gospodarczej Ukrainy.