Po miesiącach politycznej stagnacji Partia Demokratyczna doszła do wniosku, że skupienie się na kwestii przystępności cenowej – affordability – jest jej najlepszą szansą na odzyskanie przez nią poparcia w sondażach. Demokraci odnieśli znaczące sukcesy w listopadowych wyborach lokalnych – od zwycięstwa Zohrana Mamdaniego w wyścigu o fotel burmistrza Nowego Jorku po triumfy w wyborach gubernatorskich w Wirginii i New Jersey – w dużej mierze dzięki swojemu przekazowi gospodarczemu. W ubiegłym tygodniu kolejne zwycięstwo odniosła także demokratyczna kandydatka Eileen Higgins, która wygrała w głosowaniu na burmistrzynię Miami, co zakończyło trzy dekady nieprzerwanych rządów republikanów w największym mieście Florydy.
Donald Trump konsekwentnie zaprzecza, by Stany Zjednoczone borykały się z kryzysem przystępności cenowej, uznając takie twierdzenia za mistyfikację. – Ceny bardzo wyraźnie spadają. Ale oni (demokraci – red.) mają nowe słowo, wiecie? Zawsze mają jakąś mistyfikację. Nowe określenie to „przystępność cenowa” – stwierdził podczas ostatniego wystąpienia w Pensylwanii. I dodał: „Dali wam najwyższą inflację w historii, a my szybko te ceny obniżamy. Niższe ceny, wyższe wypłaty”.
Trump może przy tym powoływać się na dane, które pokazują, że inflacja w czasie jego prezydentury pozostawała jak dotąd stosunkowo umiarkowana i zbliżona do poziomu z końca administracji Joego Bidena. Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) od momentu jego zaprzysiężenia do września wzrósł zaś o ok. 1,6 proc., natomiast ceny żywności kupowanej do domu, będące przybliżonym odpowiednikiem cen artykułów spożywczych, wzrosły jeszcze mniej, bo o 1,4 proc.
Ceny jednak nie spadły tak, jak Trump obiecywał w trakcie kampanii wyborczej, a konsumenci wciąż odczuwają skutki niemal pięcioletniego okresu ciągłego szoku cenowego. Do tego niektóre kluczowe pozycje w koszyku CPI gwałtownie zdrożały. We wrześniu – ostatnim miesiącu, z którego pochodzą dane – mielona wołowina była o 14 proc. droższa niż w momencie ponownego objęcia urzędu przez Trumpa, ceny energii elektrycznej wzrosły o ponad 4 proc. i według wielu prognoz mają dalej rosnąć, natomiast koszty ubezpieczenia domów rosły w tempie zbliżonym do 10 proc. rocznie.
Z sondażu przeprowadzonego w ubiegłym miesiącu na zlecenie Politico wynika, że prawie połowa Amerykanów przyznała, iż ma trudności z opłaceniem zakupów spożywczych, rachunków za media, opieki zdrowotnej, mieszkania i transportu. Ponad jedna czwarta, czyli 27 proc., wskazała, że w ciągu ostatnich dwóch lat zrezygnowała z wizyty lekarskiej ze względu na wysokie koszty, a 23 proc. stwierdziło, że pominęło dawkę leku z tego samego powodu.
Dla republikanów, którzy w przyszłym roku zmierzą się z demokratami w wyborach środka kadencji, to poważny problem. Niewykluczone, że oprócz amerykańskiej opozycji skorzystają na tym również sąsiedzi USA – Kanada i Meksyk. USMCA, następca Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu renegocjowanego przez amerykańskiego przywódcę w trakcie jego pierwszej kadencji, reguluje ok. 1,5 bln dol. rocznego handlu w Ameryce Północnej. Wbudowany mechanizm przeglądu wygasającego wymaga, aby w przyszłym roku te trzy państwa zdecydowały, czy przedłużyć obowiązywanie umowy o kolejne 16 lat. Choć Donald Trump w ostatnim czasie groził wycofaniem się z porozumienia, Meksyk i Ottawa mogą spać spokojnie. Eksperci przekonują, że prezydent nie zaryzykuje zniszczenia umowy, która pomogła mu utrzymać ceny pod kontrolą. ©℗