Zgodnie z ogłoszoną w późny piątkowy wieczór decyzją prezydenta Emmanuela Macrona na czele nowego rządu stanie urzędujący premier Sébastien Lecornu.

„Przyjmuję tę misję z poczucia obowiązku. Musimy położyć kres kryzysowi politycznemu, który nęka Francuzów, i niestabilności, która szkodzi wizerunkowi Francji i jej interesom” – napisał Lecornu w serwisie X.

Nowy-stary szef rządu podał się do dymisji w poniedziałek 6 października po zaledwie 27 dniach od chwili nominacji. Choć francuski prezydent przyjął rezygnację, jednocześnie poprosił byłego ministra obrony o zainicjowanie nowej rundy negocjacji z dotychczasowymi partnerami koalicyjnymi i opozycją.

W środę, już po zakończeniu pertraktacji, Lecornu próbował zasiać w społeczeństwie nieco optymizmu, oświadczając w medialnym wystąpieniu, że „perspektywa przyspieszonych wyborów oddala się”. Zaprzeczył też nieoficjalnym informacjom mówiącym o tym, że Macron pozostawi go na stanowisku premiera. Poza lokatorem Hôtel Matignon przez giełdę nazwisk przewinęli się także były minister w rządach Dominique’a de Villepina i François Fillona Jean-Louis Borloo oraz prezes Trybunału Obrachunkowego Pierre Moscovici.

Sébastien Lecornu nowym-starym premierem Francji. Macron nie poszedł opozycji na rękę

Przez cały piątek Pałac Elizejski odwiedzały kolejne partyjne delegacje ściągnięte na rozmowy ostatniej szansy. Zaproszenia od Macrona nie otrzymały jedynie dwa największe ugrupowania w Zgromadzeniu Narodowym: skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) Jeana-Luca Mélenchona oraz nacjonalistyczne Zjednoczenie Narodowe (RN) Jordana Bardelli i Marine Le Pen.

Po opuszczeniu siedziby Macrona liderzy opozycji zgodnie przyznali, że spotkanie nie doprowadziło do zbliżenia stanowisk, ponieważ prezydent nie przystał na ustępstwa w żadnym z kluczowych obszarów. Dla Partii Socjalistycznej (PS) taką węzłową kwestią było choćby wycofanie się rządzących z uchwalonej w 2023 roku reformy podwyższającej wiek emerytalny do 64 lat. Formacja zasugerowała ponadto, że jeśli Macron rzeczywiście chce wyciągnąć do niej rękę, adekwatnym gestem byłoby powierzenie teki premiera któremuś z socjalistów.

– Nie dążymy do rozwiązania parlamentu, ale nie boimy się takiej ewentualności. Nie możemy też zagwarantować poparcia dla nowego premiera – powiedział szef PS Olivier Faure podczas briefingu.

Brawura czy brak pomysłu? Na ruch Macrona zareagowała już partia Le Pen

Ruch Macrona, który raz jeszcze postawił na czele rządu swojego zaufanego człowieka i reprezentanta prezydenckiej partii Renaissance, dziwi tym bardziej, że to policzek wymierzony nie tylko PS i jej premierowskim aspiracjom, ale i Republikanom, którzy najpierw zasili pierwszy gabinet Lecornu, by ewakuować się z niego w atmosferze konfliktu po zaledwie kilkunastu godzinach. Konserwatystom nie spodobało się, że skład rządu zdominowały „stare twarze” i osoby związane z Renaissance, mimo że Lecornu obiecywał sojusznikom „nowe otwarcie”. A teraz Macron wysyła do nich dokładnie tego samego emisariusza, architekta niedogaszonego konfliktu, z kolejną propozycją.

Bezkompromisowość? Brawura? Macron dał się poznać jako polityk lubujący się w ryzyku, znany z różnego rodzaju gambitów i pokerowych zagrywek, jak choćby tej z przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi w 2024 roku. Teraz jednak mało kto wierzy, że prezydencka gra zakończy się sukcesem, a defetystów nie brakuje nawet w obozie samego Macrona. Édouard Philippe, kierujący rządem w latach 2017-2020, wezwał przywódcę V Republiki do ustąpienia, natomiast sekretarz generalny Renaissance i były premier Gabriel Attal, stwierdził, że „prezydent powinien podzielić się władzą”.

Cel postawiony przed Lecornu – a wcześniej przed François Bayrou – jest klarowny: uchwalić budżet i zredukować deficyt budżetowy, który w tym roku ma dobić do 5,4 proc. PKB. Projekt ustawy musi wpłynąć do parlamentu najpóźniej w poniedziałek 13 października. Nowy-stary premier uspokaja, że pierwsza wersja budżetu jego autorstwa jest gotowa i formalnościom stanie się zadość. Zdecydowanie trudniejszym zadaniem będzie sfinalizowanie procesu legislacyjnego, bo złożenie wniosku o wotum nieufności wobec nominata Macrona zdążyły zapowiedzieć RN i LFI.