Jeśli chodzi o wykonanie budżetu, wszystko idzie tak samo jak przed rokiem, tylko liczby oczywiście są większe. Początek roku – na razie nie musimy się niczym martwić. Wiosna – dochody budżetu idą poniżej planu, ale tłumaczymy to nieporównywalnością danych, a w tym roku większymi udziałami samorządów w podatkach dochodowych, zwłaszcza w PIT. Początek lata – zaczynają się pierwsze szacunki, ile może zabraknąć do zrealizowania całorocznego planu wpływów. Końcówka sierpnia – przy okazji prezentacji budżetu na kolejny rok minister finansów po raz pierwszy przyznaje, że planu dochodów nie uda się wykonać. Połowa września – stan wykonania bieżącej ustawy budżetowej przekonuje najbardziej nieprzekonanych, że dochody będą sporo poniżej planu.
Wydatki i dochody budżetu w porównaniu do średniej z poprzednich lat
Połowę września właśnie minęliśmy. I dowiedzieliśmy się, że na koniec sierpnia z całorocznego limitu deficytu zaplanowanego na prawie 289 mld zł wykorzystano już 172 mld zł. Że całoroczną kwotę wydatków zrealizowano w 58 proc. (takie było przeciętne zaawansowanie wydatków w czterech poprzednich latach). Oraz że dochody są zrealizowane w 57,3 proc., gdy sierpniowa średnia za poprzednie cztery lata wynosiła 67,9 proc. I jak na dłoni widzimy, z czym w budżecie mamy problem. Przed nami kilka emocjonujących tygodni oczekiwania na decyzję, czy krótko przed końcem roku trzeba będzie go nowelizować, czy może wystarczą „naturalne oszczędności”, czyli pojawiające się co roku kwoty, których dysponenci środków budżetowych nie zdołają wydać. Przed rokiem długo była mowa właśnie o naturalnych oszczędnościach. Hasło „nowelizujemy” padło dopiero w listopadzie.
Oszczędności rzecz jasna będą. Mamy dobrą sytuację na rynku pracy (nic nie wskazuje, by miało się to zmienić), co daje możliwość zaoszczędzenia na dotacjach do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Samorządy na koniec czerwca chwaliły się rekordową nadwyżką – może pod koniec roku będą niższe subwencje. Wydatki na obsługę długu publicznego zawsze są planowane z górką; tu też będzie rezerwa. Budżet składa się z tysięcy pozycji, więc nawet małe niewykonania mogą dać oszczędności liczone w dziesiątkach miliardów. Ostatnie 12 miesięcy (wrzesień 2024 r. – sierpień 2025 r.) zamykamy jednak z ujemnym saldem budżetu na poziomie ponad 294 mld zł. To o 6–7 mld zł więcej, niż wynosi limit na cały 2025 r.
Rezerwy się kurczą – minister finansów pod presją
Czy jeśli chodzi o deficyt, rezerwy już się wyczerpały? Z jednej strony pokazuje to skalę problemu, z jakim musi się zmierzyć minister finansów. Po części stworzył go sam, pisząc tak napięty budżet. Po części zaś padł ofiarą sytuacji makroekonomicznej, przede wszystkim niższej niż przewidywana inflacji. Z drugiej strony – po ubiegłorocznej nowelizacji budżetu grudzień 2024 r. przyniósł wydatki przekraczające 100 mld zł, co dało kasie państwa nieco luzu na początku tego roku. Jeśli w tym roku scenariusz dla grudnia byłby inny, to i hasło nowelizacji mogłoby nie wychodzić poza ramy publicystyki. Nad tym „jeśli” wisi jednak duży znak zapytania.©℗