Niedługo po wybuchu drona w Osinach (woj. lubelskie) Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przyznało, że „nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi”. Były minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak, oskarżył kierownictwo resortu o wycofanie z granicy systemu antydronowego SkyCtrl.
Obrona Polski przed dronami. Dlaczego radary są niewystarczające?
MON nie potwierdziło tych rewelacji, sugerując, iż nadal korzysta z tego systemu. Jednak w ocenie specjalistów dziś nasza ochrona przed bezzałogowcami jest dziurawa jak sito.
- Cała filozofia budowy wojsk radiotechnicznych opierała się na tym, że miały szukać samolotów, śmigłowców, rakiet, a nie dronów. I my dopiero zaczynamy dostosowywać się do zmian – mówi DGP Mariusz Cielma, redaktor naczelny Nowej Techniki Wojskowej.
Wykrywanie nadlatujących ze wschodu obiektów opiera się dziś głównie na sieci radarów Odra. Produkowane przez polski PIT-Radwar mogą śledzić ok. 120 celów już w odległości do 240 km i do wysokości 30 km. Oprócz nich na terenie kraju znajduje się jeszcze 6 stacjonarnych posterunków radarowych (w tym k. Zamościa i Białej Podlaskiej). One przeszły jednak modernizację, by lepiej sprawdzać się w wykrywaniu rakiet balistycznych, a nie niewielkich obiektów, lecących na wysokości poniżej 100 m.
Z dronami w teorii doskonale poradzić mógłby sobie wspominany przez Mariusza Błaszczaka system SkyCtrl. I chociaż jak twierdzi Mariusz Cielma, obecnie jest to nasza jedyna skuteczna broń przeciwko dronom, to nie ochroni ona całej wschodniej granicy. - To nie jest system do takich działań, ale do ochrony konkretnych miejsc – wyjaśnia ekspert. Zestawy SkyCtrl wykorzystywano między innymi do ochrony baterii rakiet patriot, a także wypożyczono do zabezpieczenia szczytu NATO w Wilnie. Ich radar jest w stanie wykryć nadlatującego drona w promieniu do 10 km, jednak MON potwierdza posiadanie jedynie 14 takich zestawów. Przy tak małej liczbie, pokrycie całej wschodniej granicy skuteczną siecią wykrywania jest po prostu niemożliwe.
Balony Barbara - nowy system wykrywania dronów nad Polską
Tuż po zdarzeniu w Osinach wiele uwagi poświęcono budowie skutecznego systemu wykrywania niewielkich obiektów latających. Pojawiło się wrażenie, że bezpieczni będziemy już w połowie 2027 r., gdy nad Polską zawisną 4 aerostaty Barbara. Umowę na dostawę tego amerykańskiego sprzętu podpisano w maju 2024 r., a starania o jego pozyskanie trwały od roku 2017. Balony wyposażone są w radary podobne do tych, które są stosowane w samolotach AWACS. Wisząc wysoko w powietrzu, będą mogły ignorować zakłócenia, jakim poddawane są radary naziemne, a także krzywiznę ziemi. Zamówione przez Polskę radary mają mieć zasięg nawet 300 km. Ich koszt to 960 mln dolarów.
- Radar ten powstawał z myślą o tym, aby nie przemykało coś, co jest nisko, ale to dotyczy pocisków manewrujących, samolotów, czy śmigłowców, jakie latały już nad Białowieżą. Oczywiście będzie przydatny, ale motorem jego zakupu nie było pojawienie się dronów, ale fakt, że mamy olbrzymie braki – mówi Mariusz Cielma.
Jeśli już dziś Polska chciałaby mieć w miarę szczelną granicę powietrzną, musiałaby wykorzystać systemy radarowe Bystra i Soła. Te jednak dedykowane są do ochrony wojsk lądowych, lub wchodzą w skład budowanego systemu obrony powietrznej Pilica Plus. Także posłanie na granicę 6 baterii Pilicy spowodowałoby odsłonięcie naszych lotnisk.
Radar ludowy w Ukrainie. Inspiracja dla polskiej ochrony powietrznej
Można by też skorzystać z doświadczeń Ukraińców, którzy zbudowali skutecznie działający system, opierający się na sieci czujników akustycznych. Rozwieszone na wieżach telefonii komórkowej, czy wyższych obiektach, pokrywają kraj szczelną siecią. To między innymi dzięki nim, jak informował ukraiński portal Militarnyj, Ukraina śledziła zmierzającego w stronę Polski drona.
My do budowy podobnego systemu dopiero się przymierzamy. Powstać ma on w ramach Tarczy Wschód, czyli systemu budowy umocnień polskiej granicy wschodniej i północnej. Inwestycję w obronę przeciwko dronom deklarował szef Sztabu Generalnego, gen. Wiesław Kukuła. - Jeśli chodzi o zdolności budowane w ramach tego programu, to przede wszystkim systemy antydronowe(...). Taktyczne systemy do zwalczania, wręcz postawienia pewnej bariery elektromagnetycznej, która ma uniemożliwić przenikanie zarówno dronów rozpoznawczych, jak i dronów o charakterze uderzeniowym – mówił wojskowy.
Ukraińcy już pod koniec 2022 r. pokazali też, że uzupełnieniem wojskowych zdolności wykrywania może być tzw. radar ludowy. Działa on na zasadzie aplikacji, z której ludzie korzystają, gdy słyszą nadlatujący obiekt. Dane trafiają do wojska, gdzie analizowane są przez AI. Zdaniem generała Romana Polko, byłego szefa BBN, skorzystanie z usług cywilów to całkiem dobry pomysł.
- Nawet jak wojsko będzie miało radary, to zaangażowanie lokalnej ludności, by mogła w czasie rzeczywistym powiadamiać o różnych dziwnych zdarzeniach, ma duże znaczenie. Trzeba doprowadzić do ścisłego współdziałania i wymiany informacji między Strażą Graniczną, policją i wojskiem. Dyżurny dowódca obrony powietrznej powinien mieć z nimi stałe łącze w stanie rzeczywistym – mówi DGP generał Polko.