Na Białoruś przybyły pierwsze oddziały rosyjskiej armii, które wezmą udział w ćwiczeniach Zapad 2025. Manewry odbędą się głównie na poligonach białoruskich, ale także na terenie Federacji Rosyjskiej i będą to pierwsze wspólne ćwiczenia od 2021 r. Ćwiczone ma być m.in. odpalanie nowoczesnych rosyjskich rakiet Oresznik. Minister obrony narodowej Białorusi Wiktor Chrenin zapewnia, że większość działań odbędzie się na poligonach wewnątrz kraju i deklaruje, iż w ćwiczeniach weźmie udział jedynie 13 tys. żołnierzy.

Rosja i Białoruś kłamały już od 2009 roku

Na sygnały te podejrzliwie patrzą specjaliści z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W najnowszym raporcie przypominają, iż identyczne deklaracje padały przed ćwiczeniami Zapad w latach 2009-2021, a rzeczywistość i tak różniła się od białoruskich obietnic. W 2009 r. Białorusini deklarowali, że ćwiczyć będzie ok. 12 500 żołnierzy, a realnie na poligonach pojawiło się ok. 30 tys. wojskowych z obydwu krajów. Rozbieżność między deklaracjami a rzeczywistością była jeszcze bardziej widoczna w roku 2021, poprzedzającym atak na Ukrainę. Białoruś zgłaszała wówczas obecność 12,8 tys. żołnierzy, a na poligony wyruszyło ich 200 tys. Polscy wojskowi są tego świadomi.

– Rosjanie nie przestrzegają porozumień Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie i nie notyfikowali, ile tam będzie ćwiczyło osób, ile sprzętu. Ale my będziemy wiedzieć, jaki będzie scenariusz tych ćwiczeń, to okaże się dzięki obserwacji – mówi DGP gen. Mieczysław Bieniek, doradca ministra obrony narodowej.

Mając w perspektywie gromadzenie się obcych wojsk przy polskiej granicy, NATO postanowiło działać. We wrześniu, równolegle na terenie Polski rozpoczną się kompleksowe ćwiczenia sojusznicze pod nazwą „Żelazny Obrońca”. Większość działań skupi się na poligonach w Orzyszu, Ustce i Nowej Dębie. Trzon sił lądowych WP stanowić będzie 18 Dywizja Zmechanizowana, a oficjalnie Sztab Generalny zapewnia, że manewry nie są wymierzone przeciwko żadnemu z sąsiednich państw. Zdaniem przedstawicieli MON NATO musiało jednak odpowiedzieć na pojawienie się rosyjskich żołnierzy przy granicach.

– Jest to adekwatna odpowiedź. Musimy pokazać Federacji Rosyjskiej i Białorusi, że Sojusz jest aktywny, działa, ma plany przeciwdziałania, zdolności do rozwijania sił na dowolnym kierunku i jest wiarygodny – mówi gen. Bieniek.

Dziesiątki tysięcy żołnierzy rusza na wschód

W polskich ćwiczeniach udział weźmie do 34 tys. żołnierzy i 600 sztuk sprzętu bojowego. Swoją obecność zaznaczy kadra dowódcza 1 Dywizji Pancernej i V Korpusu Sił Zbrojnych USA. Nie zabraknie też wojsk sojuszniczych, w tym batalionowych grup bojowych NATO Forward Land Forces (FLF) oraz niemieckiej Luftwaffe. W miniony czwartek do bazy w Mińsku Mazowieckim przyleciało już sześć niemieckich myśliwców Eurofighter Typhoon, które zastąpią Brytyjczyków w misji wspomagania ochrony polskiego nieba – Air Policing.

W ocenie komentatorów rosyjsko-białoruskie ćwiczenia mogą być okazją do przetestowania NATO-wskiego systemu reagowania. W świetle zapowiedzi strony białoruskiej, która chce ćwiczyć masowe użycie dronów, pojawia się obawa, czy nie dojdzie do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Mając w pamięci rosyjski pocisk znaleziony w lesie pod Bydgoszczą czy pocisk manewrujący, który w marcu 2024 r. wleciał nad terytorium RP, tym razem wojskowi zapewniają, że są przygotowani. – Są procedury, które będziemy wdrażali i na pewno, kiedy przestrzeń powietrzna czy morska zostanie naruszona, działania będą adekwatne. Chodzi po prostu o strącanie takich obiektów – twierdzi gen. Bieniek.

Zapad 2025 zależy od spotkania Trump-Putin

Przedstawiciele białoruskiej opozycji podkreślają, że nie można dawać wiary zapowiedziom wojskowych reżimu Łukaszenki, gdy ci twierdzą, że ćwiczenia odbędą się tylko na wschodzie i w centrum kraju. W rozmowach z DGP podkreślają, że na przyjęcie wojsk gotowe są też poligony przy polskiej i litewskiej granicy. A to, czy pojawi się tam wojsko, okaże się w najbliższych dniach.

– To, że armia rosyjska wkroczyła w ostatnich dniach na terytorium Białorusi, jest odpowiedzią na ultimatum prezydenta Trumpa, które wystosował w kierunku Rosji. Przebieg tych ćwiczeń będzie zależał od rozmów między Trumpem a Putinem. Groźba, że część ćwiczeń może odbyć się przy zachodnich granicach Białorusi, była już wystosowana przez szefa Sztabu Generalnego, gen. Murawiejkę – przypomina Paweł Łatuszka, opozycjonista, były ambasador Białorusi w Polsce. ©℗