- Rozpatrzenie protestów wyborczych. O której godzinie odbędą się jawne posiedzenia Sądu Najwyższego?
- Kto będzie mógł uczestniczyć w jawnym posiedzeniu Sądu Najwyższego?
- Kiedy protesty wyborcze mogą być rozpoznawane na posiedzeniu jawnym?
- Wybory prezydenckie 2025. Sąd Najwyższy opublikował protokoły z przeliczenia kart
- Rozpatrywanie protestów wyborczych: spór o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego
Rozpatrzenie protestów wyborczych. O której godzinie odbędą się jawne posiedzenia Sądu Najwyższego?
Jawne posiedzenia Sądu Najwyższego odbędą się w siedzibie Sądu Najwyższego w sali A o godzinach o godz. 9.00 (sprawa I NSW 91/25), 11.00 (I NSW 68/25) i 13.00 (I NSW 224/25). Posiedzenia będą poświęcone m.in. sprawom, w której zdecydowano o dopuszczeniu dowodu z oględzin kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych - m.in. z Krakowa, Mińska Mazowieckiego, Bielska-Białej i Grudziądza.
Kto będzie mógł uczestniczyć w jawnym posiedzeniu Sądu Najwyższego?
Jak informuje SN, w posiedzeniu jawnym mogą wziąć udział uczestnicy postępowania, a także przedstawiciele mediów oraz publiczności. Przy czym na piątkowe posiedzenia jawne zostaną wpuszczone tylko te osoby, które wysłały zgłoszenie na adres poczty elektronicznej SN (termin na zgłoszenie upłynął 26 czerwca o godz. 12:00) i otrzymały potwierdzenie otrzymania wejściówki. Jak informuje SN wejściówki będzie można odebrać w Punkcie Obsługi Interesantów SN w piątek, 27 czerwca, w godz. 8:00-8:30.
Kiedy protesty wyborcze mogą być rozpoznawane na posiedzeniu jawnym?
SN rozpoznaje protesty w składzie trzech sędziów, w postępowaniu nieprocesowym. Po rozpoznaniu protestu może pozostawić go bez dalszego biegu. Oznacza to, że protest z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie. Jeśli zaś protest zostanie rozpoznany merytorycznie SN może wyrazić opinię, że protest jest niezasadny bądź, że jest on zasadny. "W przypadku wyrażenia opinii o zasadności zarzutów protestu Sąd Najwyższy wskazuje, czy stwierdzone nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów" - informował SN.
Większość protestów rozpoznawana jest w SN na posiedzeniach niejawnych. "Z ważnych przyczyn, protesty mogą zostać skierowane do rozpoznania na posiedzeniu jawnym (...) - informuje Sąd Najwyższy.
Wybory prezydenckie 2025. Sąd Najwyższy opublikował protokoły z przeliczenia kart
W czwartek wieczorem Sąd Najwyższy poinformował, że wpłynęły do niego protokoły ze wszystkich sądów rejonowych, które przeliczyły głosy oddane w II turze wyborów prezydenckich w 13 obwodowych komisjach wyborczych. Jak wskazano, Sąd Najwyższy wydał zarządzenie o udostępnieniu zanonimizowanych protokołów z przeliczenia głosów przez sądy. "W większości komisji potwierdzone przez sądy nieprawidłowości/omyłki zostały dostrzeżone bezpośrednio po wyborach przez członków obwodowych komisji wyborczych oraz zostały zgłoszone Państwowej Komisji Wyborczej. Potwierdzenie ich wymagało jednak ponownego przeliczenia głosów" - czytamy.
Rozpatrywanie protestów wyborczych: spór o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego
Prokurator generalny Adam Bodnar już w ubiegłym tygodniu oświadczył, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
Z kolei zdaniem rzecznika SN, sędziego Aleksandra Stępkowskiego, "jedyną izbą umocowaną prawnie do rozpoznawania protestów jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN".
Także I prezes SN Małgorzata Manowska oświadczyła, że wszystkie publiczne wypowiedzi, które podważają konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji.
Tymczasem grupa 28 sędziów Sądu Najwyższego wydała oświadczenie, w którym oceniła, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem. Według sygnatariuszy oświadczenia wynika to z orzeczeń SN oraz orzeczeń trybunałów międzynarodowych. Z uwagi na to - piszą sędziowie - izba ta nie może rozpoznawać protestów wyborczych.
Na to stanowisko zareagował w czwartek, w oświadczeniu opublikowanym na stronie Sądu Najwyższego, rzecznik prasowy SN Aleksander Stępkowski. Stwierdził on, że oświadczenie 28 sędziów SN przyjmuje "z głębokim zażenowaniem". "Osoby te dołączyły w ten sposób do ataku na Sąd Najwyższy, który w bardzo trudnych warunkach realizuje prawem określone zadania, mające na celu podjęcie uchwały w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej" - napisał Stępkowski. Jego zdaniem "treść oświadczenia, pozorując pogłębioną argumentację prawniczą, w rzeczywistości powiela dezinformującą publicystykę, dowodząc złej woli lub braku zorientowania osób, które sporządziły treść oświadczenia".
W czwartek nt. sporu wokół tego, kto powinien rozpoznawać protesty i decydować o ważności wyboru prezydenta, wypowiedzieli się także byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego - Andrzej Rzepliński, Marek Safjan, Jerzy Stępień, Bohdan Zdziennicki, Andrzej Zoll. Stwierdzili oni, że "Wybór Prezydenta RP nie może wywoływać najmniejszych wątpliwości zarówno co do procedury wyboru, jak też organu ostatecznie rozstrzygającego w kwestii ważności wyboru – Sądu Najwyższego".
Byli prezesi TK dodali przy tym, że w tej sprawie muszą orzekać sędziowie, których status "w myśl standardów krajowych i międzynarodowych" nie wywołuje najmniejszych wątpliwości. "Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, organem orzekającym w kwestii ważności wyboru Prezydenta jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Orzecznictwo zarówno Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak też Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w kwestii prawidłowości powołania tejże Izby zajęło jednoznaczne stanowisko: skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym uprzednio na mocy ustawy (np. wyrok TSUE w sprawie C-718/21; wyroki ECHR: Dolińska-Ficek i Ozimek przeciwko Polsce, Wałęsa przeciwko Polsce)" - dodali byli prezesi TK w stanie spoczynku.
Jak przypomnieli byli prezesi TK, także Sąd Najwyższy 23 stycznia 2020 r. w składzie połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uznał, iż "nienależyta obsada sądu albo sprzeczność składu sądu z przepisami prawa zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na urząd sędziego SN na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie ustawy zmieniającej z 2017 r.".
"Pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że także Państwowa Komisja Wyborcza w sprawozdaniu w sprawie wyborów Prezydenta zarządzonych na 18 maja 2025 r. wypowiedziała się stanowczo, wskazując, że prawo wyborcze – jako instytucja konstytucyjna i fundament legitymizacji władzy publicznej – wymaga szczególnej ochrony" - zaznaczyli ponadto byli prezesi TK.W konsekwencji protesty wyborcze oraz rozstrzygnięcie w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta RP - jak przytoczono w oświadczeniu byłych prezesów stanowisko PKW - "powinny być dokonywane przez taki skład SN, którego status – zarówno instytucjonalny, jak i osobowy – nie budzi żadnych wątpliwości co do zgodności z Konstytucją oraz standardami międzynarodowymi".
Z kolei obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski w oświadczeniu opublikowanym na stronie TK napisał, że stwierdzenie, że "Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem", zostało wykreowane dla wywołania niepokojów i sporów. Pod tym oświadczeniem obecnego prezesa TK widnieją podpisy wiceprezesa TK Bartłomieja Sochańskiego oraz b. prezes Julii Przyłębskiej i b. wiceprezesa Mariusza Muszyńskiego.
"Wobec zarzutów zawartych w tzw. +oświadczeniu byłych prezesów TK+ kwestionujących status sędziów Sądu Najwyższego stanowczo stwierdzamy, że nie istnieją żadne podstawy prawne umożliwiające podważanie statusu sędziów, którzy zostali powołani wskutek realizacji prerogatywy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w licznych orzeczeniach" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Bogdana Święczkowskiego, Bartłomieja Sochańskiego, Julię Przyłębską i Mariusza Muszyńskiego. (PAP)