Tematy gospodarcze pozostawały na marginesie kampanii, co nie dziwi o tyle, że prerogatywy pierwszej osoby w państwie dotyczące kreowania tempa i kierunku rozwoju gospodarki są mocno ograniczone. Niemniej prezydent, korzystając z prawa wetowania ustaw, ma wpływ chociażby na politykę fiskalną. Karol Nawrocki deklarował w kampanii chęć wprowadzenia ulg podatkowych dla rodzin z dziećmi, a także sprzeciw wobec podwyżek podatków, w tym PIT, CIT i VAT. Wysokość tej ostatniej daniny chciał obniżyć z 23 proc. do 22 proc. – Te obietnice są niespójne w świetle wysokiego poziomu długu i deficytu budżetowego, a także podwyższonej ścieżki wydatków na obronność. Jednakże ich realizacja będzie zależeć od współpracy z rządem i większością parlamentarną, co w obecnej sytuacji politycznej może być utrudnione – mówi Andrzej Robaszewski, dyrektor ds. polityki fiskalnej i zrównoważonego rozwoju w CASE.
Ruchy Nawrockiego w roli prezydenta będą zapewne uwzględniać interes Prawa i Sprawiedliwości w kontekście wyborów parlamentarnych na jesieni 2027 r. Gospodarcza narracja Nawrockiego może być więc zbliżona do postulatów Konfederacji, która opowiada się za obniżaniem i upraszczaniem podatków. Zabiegając o poparcie Sławomira Mentzena, prezydent elekt zobowiązał się nie podpisywać „żadnej ustawy, która podnosi istniejące podatki, składki i opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne dla Polaków”. To zaś może stać w kontrze do ewentualnych planów rządu i ministra finansów, by łatać budżet, zwiększając wpływy podatkowe. – Nie można podnieść podatków bez ustawy, a wszystkie ustawy podpisuje prezydent, więc Nawrocki z pewnością nie pozwoli na taki ruch. Zwłaszcza że stawką jest zwycięstwo PiS w kolejnych wyborach parlamentarnych – zauważa Małgorzata Bonikowska, prezes ośrodka THINKTANK. Zdaniem Leszka Skiby, prezesa Instytutu Sobieskiego, wynik wyborów może pogorszyć perspektywy finansów publicznych. – Pojawiają się sygnały, że Ministerstwo Finansów rozważało działania zmierzające do ograniczenia deficytu budżetowego, zakładając jednak zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Wobec obecnego wyniku prawdopodobieństwo wdrożenia takich działań spada. Istnieje realna obawa, że w 2026 r. deficyt może osiągnąć poziom 7 proc. PKB – mówi były wiceminister finansów.
Brak współpracy między rządem a prezydentem może też odbić się na postrzeganiu Polski przez inwestorów zagranicznych. Przewidywalność prawa oraz stabilność polityczna to czynniki, które zagraniczny kapitał bierze mocno pod uwagę, gdy ocenia perspektywy planowanych inwestycji. Zdaniem Robaszewskiego, wynik wyborów „w zasadzie przesądza” o zatrzymaniu reform wymiaru sprawiedliwości, a w perspektywie kolejnych wyborów parlamentarnych Polska może znaleźć się ponownie „na ścieżce pogarszania funkcjonowania państwa prawa”. – To jeden z istotnych czynników, który może mieć wpływ na zagraniczne inwestycje bezpośrednie, a także na efektywność działalności przedsiębiorstw w Polsce – przekonuje ekspert CASE.
Zatrzymanie reform w wymiarze sprawiedliwości będzie też rzucać cień na relacje Warszawy z Brukselą. Unijni przywódcy mogliby – jak w czasach rządów PiS – próbować wymusić na Nawrockim podpisy pod ustawami poprzez zapowiedzi blokowania pieniędzy z KPO. Brak miliardów euro polska gospodarka odczułaby dotkliwie, bo – jak wskazują ekonomiści – to jeden z głównych motorów napędzających wydatki publiczne, inwestycje, a w konsekwencji całą gospodarkę w kolejnych kwartałach.
Eksperci wskazują jednocześnie, że po wyborze Nawrockiego przyspieszyć może współpraca gospodarcza z USA. – Mając na uwadze prawdopodobne ożywienie relacji z USA oraz obecne ryzyko ceł nałożonych przez USA na UE, w przypadku szczególnie ukierunkowanych restrykcji handlowych Polska może znaleźć się w lepszej pozycji niż niektóre kraje członkowskie – wskazuje Robaszewski. Podobnie sprawę ocenia Bonikowska. – W najlepszej sytuacji są teraz firmy amerykańskie, bo nowy prezydent będzie się starał zbudować bliskie relacje z administracją Trumpa – mówi Bonikowska. Dodaje, że w gorszym położeniu mogą znaleźć się firmy francuskie czy niemieckie, bo „obóz PIS jest wyraźnie antyzachodni i uważa, iż kapitał ma narodowość”. ©℗