Mowa o Rafale Trzaskowskim, który na 19:30 zaplanował wiec w Kaliszu. Debata miała wystartować o 20:
Po sobotnim "piwie z Mentzenem" eksperci wskazywali, że wciąż nie doszło do pojawienia się wyraźnych różnic w sondażach. Obaj kandydaci otrzymują zbliżone do siebie wyniki, choć trend z ostatnich kilku dni pokazuje, że na większe poparcie w drugiej turze może liczyć Rafał Trzaskowski.
Jak mówił w rozmowie z PAP politolog prof. Wojciech Peszyński z UMK, Trzaskowski powinien jechać na debatę do Końskich. - Końskie jak na razie są decydujące, bo po debacie w tej miejscowości, do której wówczas dążył sztab KO, sondaże Trzaskowskiemu zaczęły spadać, a urósł Nawrocki. Teraz Trzaskowski nie ma wyjścia. Musi tam pojechać i zabrać ze sobą jak najwięcej swoich ludzi i rozmawiać z Nawrockim. Obrazki z Telewizji Republika będą we wszystkich telewizjach. Jeżeli Trzaskowski nie pojedzie, to będzie stała pusta mównica, albo postawią jakąś kukłę i będą się nabijać. Po rewelacjach, które wyszły o Nawrockim, Trzaskowski ma wystawioną piłkę. Jeżeli będzie nawet nierówna walka, to można po pół godziny wyjść, ale trzeba zaznaczyć swoją obecność. Jeżeli tam nie pojedzie, to drugi raz przegra wybory w ten sam sposób, co przecież w 2020 roku też miał wystawioną piłkę w rywalizacji z prezydentem Andrzejem Dudą” – powiedział Peszyński.
W 2020 roku przed drugą turą wyborów prezydenckich nie doszło do bezpośredniej debaty między kandydatami. Ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda odmówił udziału w spotkaniu planowanym przez m.in. redakcje Onetu, TVN. Z kolei Rafał Trzaskowski nie wziął udziału w wydarzeniu organizowanym przez TVP w Końskich.
Wczoraj dziennikarze "Onetu" ujawnili kolejną aferę związaną z Karolem Nawrockim. Kandydat popierany przez PiS "uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, gdy pracował tam jako ochroniarz". Nawrocki zapowiedział złożenie pozwu w trybie wyborczym, jednak jak do tej pory tego nie zrobił.