Debata prezydencka w Końskich

„Mam tylko nadzieję, że dojdzie do rzeczywistej debaty, promującej umiejętność dogadywania się” – podkreślił samorządowiec. O planach zorganizowania debaty w Końskich informował wcześniej w serwisie X redaktor naczelny TV Republika Tomasz Sakiewicz. „W środę – 28 maja- zorganizujemy debatę na rynku w Końskich. (…) Republika zaproponuje debatę, jakiej jeszcze nie było” – napisał Sakiewicz w środę na platformie X.

Według Sakiewicza swój udział potwierdził już popierany przez PiS kandydat Karol Nawrocki. We wpisie na X wyraził również nadzieję, że udział w debacie weźmie również kandydat KO Rafał Trzaskowski.

Jeśli zaplanowana na 28 maja debata dojdzie do skutku, będzie kolejnym wydarzeniem z cyklu. Przed I turą wyborów, 11 kwietnia, w Końskich odbyły się dwie debaty: pierwsza na rynku, transmitowana przez TV Republika, wPolsce24 i TV Trwam, oraz druga - w hali sportowej, pokazywana przez TVP, Polsat i TVN.

W ostatnich sondażach różnice w poparciu dla obu kandydatów na urząd prezydenta RP mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Wydaje się więc, że konecka debata może mieć spore znaczenie, jeśli chodzi o końcowy wynik wyborów. „Bardzo wiele na to wskazuje. Mam tylko nadzieję, że tym razem w odróżnieniu od tej sytuacji sprzed pięciu lat (wówczas w debacie w Końskich wziął udział tylko Andrzej Duda – przyp. PAP), dojdzie do debaty z udziałem dwóch kandydatów. Liczę, że nie brak obecności będzie powodem oceny, tylko właśnie to, co widzowie podczas debaty usłyszą i zobaczą. Bardzo bym sobie tego życzył” – zaznaczył burmistrz Końskich.

"Trzaskowski musi jechać do Końskich"

W 2020 roku przed drugą turą wyborów prezydenckich nie doszło do bezpośredniej debaty między kandydatami. Ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda odmówił udziału w spotkaniu planowanym przez m.in. redakcje Onetu, TVN. Z kolei Rafał Trzaskowski nie wziął udziału w wydarzeniu organizowanym przez TVP w Końskich.

Ponieważ piwo Trzaskowskiego z Mentzenem nie przesądzi o wyniku II tury wyborów prezydenckich – jak uważa dr hab. Wojciech Peszyński, prof. UMK - kandydat KO musi jechać na debatę TV Republika w Końskich.

„Końskie jak na razie są decydujące, bo po debacie w tej miejscowości, do której wówczas dążył sztab KO, sondaże Trzaskowskiemu zaczęły spadać, a urósł Nawrocki. Teraz Trzaskowski nie ma wyjścia. Musi tam pojechać i zabrać ze sobą jak najwięcej swoich ludzi i rozmawiać z Nawrockim. Obrazki z Telewizji Republika będą we wszystkich telewizjach. Jeżeli Trzaskowski nie pojedzie, to będzie stała pusta mównica, albo postawią jakąś kukłę i będą się nabijać. Po rewelacjach, które wyszły o Nawrockim, Trzaskowski ma wystawioną piłkę. Jeżeli będzie nawet nierówna walka, to można po pół godziny wyjść, ale trzeba zaznaczyć swoją obecność. Jeżeli tam nie pojedzie, to drugi raz przegra wybory w ten sam sposób, co przecież w 2020 roku też miał wystawioną piłkę w rywalizacji z prezydentem Andrzejem Dudą” – powiedział Peszyński.

Wybory wygrywa się w Końskich

„Po pierwszej debacie w Końskich odnotowałem z pewną satysfakcją wpis na platformie X pana Radosława Sikorskiego. Minister spraw zagranicznych lakonicznie stwierdził, że Końskie powinny postawić pomnik Grzegorzowi Schetynie. Wynika z tego, że można mieć wątpliwości, kto wygrał poszczególne debaty organizowane u nas, ale ogólnie wygrało miasto Końskie” – podkreślił samorządowiec.

Zainteresowanie polityków Końskimi – miastem w północnej części woj. świętokrzyskiego, liczącym 17,5 tys. mieszkańców – to efekt słów Grzegorza Schetyny sprzed dekady. Polityk Platformy Obywatelskiej stwierdził wówczas, że „wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”.

Były lider Platformy Obywatelskiej w rozmowie z PAP przed pierwszą turą wyborów wyjaśniał, że chodziło mu o znaczenie „Polski powiatowej”, która - jego zdaniem - odgrywa kluczową rolę w decyzjach wyborczych.

Według danych PKW w Końskich w pierwszej turze wyborów zwyciężył Karol Nawrocki z wynikiem 39,96 proc. głosów, na drugim miejscu znalazł się Rafał Trzaskowski z poparciem 27,38 proc. Prof. Peszyński ocenił, że pierwszy raz w historii wyborów prezydenckich w Polsce o ostatecznym wyniku może przesądzić 100 lub 200 tysięcy głosów.