Najpilniejsza do załatania jest dziura w systemie ochrony zdrowia, która, zgodnie z zeszłorocznym głośnym raportem Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) i Instytutu Finansów Publicznych, do roku 2028 może wynieść blisko 250 mld zł. Szpitalom już dziś dotkliwie brakuje pieniędzy, a kolejną zapaść może przynieść ustawowa rewaloryzacja najniższego wynagrodzenia personelu medycznego.
Zgodnie z szacunkami FPP, skutki finansowe najdroższego wariantu rewaloryzacji wyniosą nawet 17,1 mld zł. Jeśli rząd nie znajdzie nowego sposobu na dofinansowanie służby zdrowia, zamrożenie tych przepisów może okazać się jedynym wyjściem, pomimo niezadowolenia społecznego. Nic więc dziwnego, że kluczowe decyzje są odkładane na "po wyborach".
Na co najlepiej wydać pieniądze w służbie zdrowia?
Jednak Anna Gołębicka, ekonomistka i ekspertka Centrum im. Adama Smitha, zauważa, że takie rozwiązanie nic nie da, bo zapotrzebowanie na personel medyczny i tak wymusi większe wynagrodzenia. – Z biznesowego punktu widzenia, zamiast ciąć koszty, powinno się je efektywizować, czyli zastanowić się, jak uzyskać więcej za to, za co płaci. Takim ruchem byłoby odciążenie lekarzy od obowiązków biurokratycznych, które mogą za nich robić pracownicy mniej wykwalifikowani – proponuje.
A prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP) Waldemar Malinowski dodaje:– Oficjalnie minimalne wynagrodzenia personelu szpitali wzrosną o 14,34 proc., jednak jeśli policzyć ich skutki – fakt, że dyrektorzy placówek będą musieli podnieść wynagrodzenia nie tylko etatowcom, ale teżosobom na kontraktach, wzrost wyniesie 18-19 proc. Proszę mi pokazać drugą grupę zawodową, która może liczyć na tak wysokie podwyżki. Jeśli Sejm uchwalił taką ustawę, to niech weźmie za nią odpowiedzialność, a nie zabiera pacjentom pieniądze, które powinny pójść na ich leczenie. Po wypłaceniu podwyżek dyrektorom szpitali powiatowych zostanie na świadczenia 10-15 proc. kwoty, jaką dostają z NFZ. A za to nie da się leczyć, bez zadłużania placówek – zauważa Malinowski.
Wojciech Wiśniewski z Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia i FPP zapowiada, że 9 czerwca zespół będzie dyskutował w Senacie o warunkach brzegowychnowelizacji ustawy. - Strona związkowa chce zatroszczyć się o pracowników niemedycznych, pielęgniarki oczekują procedowania ich obywatelskiego projektu, a strona pracodawców w najbardziej skrajnej wersji chce, by ustawa przestała obowiązywać. Niektórzy chcą ją mrozić, a my jako FPP chcemy ją nowelizować w taki sposób, by kosztowała mniej, czyli żeby podwyżki były takie, jak w sferze budżetowej albo jak emerytury i renty. Muszą one być waloryzowane, ale skala podwyżek i ich dynamika jest za duża z punktu widzenia tego, ile jest pieniędzy w systemie– mówi Wiśniewski.
Skąd może pożyczyć NFZ?
Wiadomo też, że NFZ nie będzie mógł pożyczać pieniędzy na spłatę nadwykonań z innych źródeł, takich jak Fundusz Medyczny (FM), co niedawno opisała „Gazeta Wyborcza”. FM powstał, by finansować drogie terapie m.in. w onkologii, pediatrii czy chorobach rzadkich. - W projekcie planu finansowego NFZ na 2025 r., który wciąż nie został zatwierdzony przez Ministerstwo Finansów, pojawiło się zwiększenie dotacji podmiotowej o kwotę 4,05 mld zł. Dowiedzieliśmy się, że te środki zostały przekazane z Funduszu Medycznego. To w pewnym sensie pożyczka, dlatego że nie ma przepisów, które umożliwiałyby trwałe przekazanie tych pieniędzy. Teoretycznie NFZ powinien je zwrócić – zauważa Wojciech Wiśniewski. I dodaje, że z odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich wiadomo, że w Funduszu zostało 8,4 mld zł, nie rozpisanych na żadne inwestycje.
W zależności od wyniku wyborów, rząd może Fundusz Medyczny zlikwidować, choć zgodnie z ustawą, jego działanie zaplanowane jest do 2029 r., lub znowelizować kształt tej „pożyczki”. Zdaniem Waldemara Malinowskiego, likwidacja Funduszu byłaby szkodliwa, bo, jak zauważa, dziś należności za terapie są przez niego płacone w terminie.
Po wyborach kwestie finansowania ochrony zdrowia powrócą zapewne w błyskawicznym tempie. W razie wygranej kandydata PO, eksperci spodziewają się dodatkowo, że partia rządząca znów spróbuje obniżyć przedsiębiorcom składkę zdrowotną.