Jeden z polityków PiS w rozmowie z PAP stwierdził, że sytuacja nie jest łatwa, ale "nie jest to też jakiś gamechanger czy nokaut". "Druga strona narzuciła pewną narrację w mediach, ale kiedy następuje zderzenie z faktami, to wszystko zaczyna wyglądać zupełnie inaczej" - przekonywał jeden z polityków PiS.
Inny z działaczy, pytany - jak cała sytuacja odbiła się na nastrojach w PiS - ocenił, że "informacje medialne, które napływają ws. tego mieszkania nie są jakieś ultra miażdżące". "Nastroje są raczej bojowe w partii. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to był ciężki atak i trudne chwile w kampanii, ale jest przekonanie, że najgorsze mamy za sobą i idziemy na zwycięstwo" - mówił.
Co ciekawe, rozmówca przyznał, że "atak na Nawrockiego" jeszcze bardziej scementował frakcje wewnątrz PiS. "Jest jedność, jedni wrzucają filmiki na social media popierające Karola, inni tropią działki Szymona Hołowni, czy alarmują ws. prób reprywatyzacji w Warszawie zarządzanej przez Rafała Trzaskowskiego" - mówił jeden z polityków.
Politycy PiS zaznaczają, że dobrze, że sprawa mieszkania wypłynęła teraz, a nie tuż przed drugą turą wyborów. "Pytanie czy aż tak źle jest z kampanią Trzaskowskiego, że odpalili to teraz, czy coś jeszcze wymyślili i czekają" - mówił jeden z posłów PiS. "Generalnie Karol nie ma nic na sumieniu, ale można się jeszcze spodziewać jakiejś produkcji fałszywych dokumentów, które miałby w niego uderzyć" - dodał inny z działaczy.
Posłowie PiS zbliżeni do sztabu wyborczego ocenili jednak, że sytuacja nie wygląda źle. "Karol oddał mieszkanie na cele charytatywne i dla nas sprawa jest zamknięta" - powiedział jeden z polityków. Nawrocki we wtorek opublikował w internecie złożone przez niego jako prezesa IPN oświadczenie majątkowe, w którym wymienił dwa mieszkania własnościowe, które posiada z żoną, oraz 50-procentowy udział w mieszkaniu jego żyjącej matki.
Zdaniem Nawrockiego nabycie przez niego kawalerki "dokonało się w pełni zgodnie z prawem". We wtorek w internetowym programie Bogdana Rymanowskiego mówił, że kwestia pomocy udzielanej przez niego Jerzemu Ż. i nabycie mieszkania to oddzielne sprawy. Oświadczył, że w kwestii mieszkania nie ma sobie nic do zarzucenia.
Poseł PiS Przemysław Czarnek tłumaczył, że Jerzy Ż. wykupił od miasta na własność mieszkanie komunalne, w którym mieszkał, z bonifikatą, za 10 proc. wartości, za pieniądze, które pożyczył mu Nawrocki. Podkreślił też, że - pomimo twierdzeń Onetu - w żadnym urzędowym dokumencie nie ma mowy o zawarciu tzw. umowy dożywocia. Poseł PiS dodał, że w 2012 r. Nawrocki i jego żona zawarli z panem Jerzym umowę dotyczącą zobowiązania się do kupna mieszkania mężczyzny nie później niż do końca marca 2017 r. Jak dodał, w księgach wieczystych widnieje umowa sprzedaży mieszkania oraz akt notarialny z 6 marca 2017 roku, które potwierdzają, że Jerzy Ż. sprzedał Nawrockiemu i jego żonie mieszkanie za 120 tys. zł.