Z danych zamieszczonych w Roczniku Demograficznym opublikowanym przez GUS wynika, że drastycznie spada odsetek obywateli państw trzecich, co do których stwierdzono fakt nielegalnego przebywania w Polsce i na których nałożono obowiązek wyjazdu, i którzy faktycznie opuścili terytorium Polski. W 2015 roku nałożono taki obowiązek na 13 633 osoby, a z Polski wyjechało 12 929. W 2023 roku było to 10 194 vs. 6 881.
Mniej decyzji z nakazem opuszczenia Polski zaczęto wydawać na przełomie lat 2019 – 2020 r., w związku ze stanem zagrożenia epidemicznego i stanem epidemii COVID-19. W 2020 roku fakt nielegalnego przebywania w Polsce stwierdzono wobec 12170 osób. Decyzję o nakazie opuszczenia kraju wydano wobec 10968, a faktycznie Polskę opuściło 8232. Jak wyjaśnia w odpowiedzi na nasze pytania ppłk SG Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Straży Granicznej wprowadzono wówczas regulacje, które m.in. wydłużały ważność dokumentów pobytowych, terminy na złożenie wniosku o pobyt itp. - Dodatkowo czynności weryfikacyjne i kontrolne były znacznie utrudnione z uwagi na wymogi sanitarne. Spowodowało to zmniejszenie się liczby cudzoziemców, którzy nie opuścili terytorium Polski po zakończeniu ważności posiadanych tytułów pobytowych - mówi.
Nie można zobowiązać do wyjazdu Ukraińców
Najwięcej osób, co do których stwierdzono fakt nielegalnego przebywania w Polsce w 2023 roku, pochodziło z Gruzji (3357), Syrii (2675), Białorusi (1464) i Ukrainy (1246) . I to właśnie wobec obywateli Ukrainy wydawanie decyzji o przymusowym opuszczeniu Polski jest problematyczne. Ma to związek z wprowadzeniem ustawy z dnia 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. Jak przypomina Juźwiak w 2021 r. 51 proc. decyzji w sprawie zobowiązania do powrotu wydano obywatelom Ukrainy.
- Przede wszystkim wstrzymanie powrotów dotyczy obywateli Ukrainy, bo to są osoby, które nawet jeżeli zostaną zatrzymane z uwagi na nielegalny pobyt i zostanie im wręczona decyzja o wydaleniu z Polski, to ona i tak nie jest wykonywana, bo te osoby, póki wojna na Ukrainie trwa i nasza specustawa działa wobec nich, są objęte specjalnymi regulacjami i nie można ich zobowiązać do opuszczenia kraju. Jak wiemy, obywatele Ukrainy stanowią największy odsetek cudzoziemców w Polsce, więc w tym przypadku na pewno największe znaczenie mają te tymczasowe regulacje, które umożliwiają obywatelom Ukrainy nawet w przypadku otrzymania zobowiązania do powrotu to, że nie muszą tego respektować do momentu kiedy ten stan nadzwyczajny działa - tłumaczy Piotr Sawicki, adwokat z Kancelarii Adwokackiej Sawicki i Wspólnicy.
Zdaniem Sawickiego, w przypadku innych narodowości przyczyną niewykonywania przez cudzoziemców postanowienia o nakazie opuszczenia Polski wynika z prozy życia. - Procedury wizowe wjazdu do Polski, ale nie tylko, bo też do Unii Europejskiej w ogóle, są coraz bardziej trudne i coraz trudniej jest uzyskać, szczególnie dla osób z dalekiej Azji, wizę do Polski. Cudzoziemcy wiedzą, że jeżeli otrzymają zobowiązanie do powrotu i je wykonają dobrowolnie, to będzie im ciężko wrócić do Unii Europejskiej, mówiąc kolokwialnie, jest to taki wilczy bilet. Decydują się więc na to, żeby jednak zostać mimo, że nie mogą sobie zalegalizować tego pobytu. Z uwagi na to, że nadal jest możliwość zatrudnienia się gdzieś na czarno, to ci cudzoziemcy znajdują zatrudnienie i mają pieniądze, by żyć - mówi. Dodaje, że jeśli chodzi o cudzoziemców z dalekiej Azji czy Afryki, którzy często, żeby przyjechać do Polski, poświęcili majątek, żeby te procedury przejść, opłacić też pośredników czy inne osoby, to "nie mają oni trochę wyjścia, bo nie mają do czego wracać". - W tym przypadku czasami jeszcze te osoby starają się na zalegalizowanie swojego pobytu prosząc o ochronę międzynarodową albo pobyty humanitarne, jeśli w kraju pochodzenia czekała by na nich kara. Natomiast to są nieliczne przypadki - mówi.
Procedura przymusowa jest droga
Zgodnie z przepisami ustawy o cudzoziemcach decyzja o zobowiązaniu cudzoziemca do powrotu podlega przymusowemu wykonaniu, w przypadku gdy cudzoziemiec nie opuścił dobrowolnie terytorium RP w terminie określonym w decyzji o zobowiązaniu do powrotu lub w decyzji o zobowiązaniu do powrotu nie został określony termin dobrowolnego wyjazdu. - Większość wydanych decyzji w sprawie zobowiązania do powrotu jest wydawana ze wskazaniem terminu dobrowolnego wyjazdu, który z reguły wynosi od 8 do 30 dni, co powoduje, że cudzoziemiec sam opuszcza terytorium RP we wskazanym terminie - mówi Juźwiak i deklaruje, że funkcjonariusze Straży Granicznej regularnie prowadzą kontrole legalności pobytu cudzoziemców na terytorium Polski oraz analizują przypadki, jeśli cudzoziemiec nie opuścił terytorium Polski, gdy nakazywały to przepisy prawa oraz nie wykonał dobrowolnie decyzji o zobowiązaniu do powrotu. - W przypadku wykrycia w trakcie kontroli cudzoziemca, który nie opuścił terytorium Polski, gdy nakazywały to przepisy prawa, wobec cudzoziemca zostaje wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie zobowiązania do powrotu. W przypadku wykrycia cudzoziemca, który nie wykonał decyzji nakazującej powrót, taka decyzja wykonywana jest przymusowo - mówi.
- Nie mamy wiedzy, dlaczego Straż Graniczna tak rzadko stosuje procedurę przymuszeniową. Na pewno jest ona jest droga. Dla każdego cudzoziemca trzeba wykupić lot do kraju pochodzenia - mówi Sawicki. - Jeśli mamy do czynienia z sytuacją, że cudzoziemiec przylatuje, na przykład, z Indii do Polski i ma nieważną wizę czy nieważny tytuł pobytowy, to Straż Graniczna go nie wpuści i zmusi do tego, żeby na tej strefie międzygranicznej wsiadł do lotu powrotnego. Natomiast, jeśli chodzi o osoby, które już są na terenie Polski, to bardzo rzadkie są sytuacje, że przymusowo te osoby zostaną wsadzone do samolotów, bo tak mi się wydaje, że koszty byłyby bardzo duże, a te osoby nigdy by ich nie zwróciły. Zgodnie z przepisami, jeżeli powrót jest przymusowy, to ta osoba powinna zwrócić koszty, ale jak to w praktyce wygląda, nie mamy żadnych statystyk, ale sądzę, że niewielki promil osób to robi - dodaje.
- Po drugie, myślę, że nie mamy też na tyle miejsc w aresztach tymczasowych Straży Granicznej. To takie prozaiczne, ale nie mamy technicznych możliwości, żeby na bieżąco tych cudzoziemców przetrzymywać i odsyłać do krajów pochodzenia - podsumowuje Sawicki.