Władimir Putin zakończy wojnę, gdy uzna, że nie jest w stanie osiągnąć celów akceptowalnym kosztem; jego słabym punktem jest gospodarka - ocenił wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski po spotkaniu z ministrem SZ Ukrainy Andrijem Sybihą. Putin boi się tylko Donalda Trumpa - stwierdził Sybiha.
Po piątkowym spotkaniu w Chobielinie ministrowie spraw zagranicznych Polski i Ukrainy zostali zapytani na konferencji prasowej o kwestię ultimatum, które niedawno prezydent USA Donald Trump wystosował wobec rosyjskiego dyktatora Władimira Putina. Prezydent USA oświadczył, że chce, by do 8 sierpnia zostało zawarte porozumienie dot. pokoju na Ukrainie, w przeciwnym wypadku USA mają podjąć „dodatkowe środki” i nałożyć nowe sankcje na Rosję.
Sikorski i Sybiha o wojnie w Ukrainie
Sikorski ocenił, że „jeżeli ma być pokój, to Putin musi zrezygnować z części swoich celów”. - Putin zakończy wojnę wtedy, gdy uzna, że nie jest w stanie osiągnąć swoich celów po akceptowalnym koszcie. Jak ocenił, słabym punktem Rosji jest gospodarka, która „już cierpi”. Obecnie, jak wskazał szef MSZ, Putin do podtrzymania wysiłku wojennego potrzebuje środków ze sprzedaży surowców energetycznych. - Ewidentnie Władimir Putin odnotował istnienie projektu ustawy w kongresie USA, który narzuciłby drakońskie sankcje wobec tych państw, które kupują rosyjskie węglowodory, tym samym finansując wojnę - wskazał Sikorski. Zwrócił uwagę na sankcje w tym obszarze nałożone na Rosję przez państwa UE, także niedawne deklaracje Indii o wycofywaniu się z kupowania rosyjskiej ropy. Jak ocenił minister, groźba amerykańskich sankcji, „to jest realna groźba czegoś, co by realnie wpłynęło na rosyjską zdolność prowadzenia wojny”. - Mamy nadzieję, że to coś, co zmieni kalkulacje agresora - dodał Sikorski.
Z kolei Sybiha wskazywał na potrzebę uderzenia w Rosję poprzez sankcje na kraje, które wspierają ją poprzez umożliwianie handlu węglowodorami za pomocą tzw. floty cieni. Pieniądze z tego źródła, jak ocenił, stanowią obecnie główne źródło dochodu rosyjskiego reżimu pozwalające mu prowadzić wojnę. Szef ukraińskiego MSZ uważa, że „Putin boi się tylko Trumpa” i chce uniknąć sankcji ze strony USA. Sybiha zadeklarował, że strona ukraińska jest nieustannie gotowa do spotkań najwyższych przywódców - Trumpa, Putina i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego - „w każdej geografii i w każdym formacie”. Rozmowy ukraińsko-rosyjskie na niższych szczeblach mają bowiem, jak ocenił, jedynie charakter techniczny. - Popieramy działania prezydenta Trumpa, zmierzające do zmuszenia Rosji do pokoju - oświadczył Sybiha.