Liczba „urodzeń żywych” była o prawie 11 proc. mniejsza niż rok wcześniej. A biorąc pod uwagę statystyki za ostatnie 12 miesięcy (luty 2024 r. – styczeń 2025 r.), liczba urodzeń wyniosła 249,2 tys. Jeszcze niespełna dwa lata temu w okresach 12-miesięcznych notowano więcej niż 300 tys. urodzeń. 400 tys. urodzeń w skali roku mieliśmy ostatni raz wiosną 2018 r. Liczba zgonów po okresie pandemii wróciła do wieloletniego trendu i wynosi ok. 35 tys. miesięcznie, co przekłada się na ok. 400 tys. w skali roku.

Zachęty do posiadania dzieci nie działają

Eksperci wskazują, że tendencje demograficzne trudno odwrócić. Gdy w drugiej połowie ubiegłej dekady Prawo i Sprawiedliwość wprowadzało program 500+, przedstawiano to jako instrument obliczony na zwiększenie dzietności. Ten efekt okazał się krótkotrwały. Dziś politycy i ekonomiści prezentują świadczenie – od ubiegłego roku podwyższone do 800 zł na dziecko miesięcznie – jako transfer społeczny, który ma poprawić sytuację rodzin z dziećmi.

PiS wprowadziło również rodzinny kapitał opiekuńczy – świadczenie na dzieci w wieku 1–2 lata. Rząd Koalicji Obywatelskiej w zeszłym roku zastąpił ten mechanizm programem „Aktywny rodzic” pozwalającym na dofinansowanie opieki nad dziećmi, która ma pozwolić rodzicom na pracę zawodową. Sprawy takie, jak opieka nad małymi dziećmi, są wskazywane przez ekspertów jako czynnik odgrywający istotną rolę w decyzjach o posiadaniu potomstwa.

Trwałość trendów demograficznych sprawia, że już dziś wiadomo, jak obniżająca się liczba urodzeń będzie się przekładała na rynek pracy. Wchodzących na niego osób będzie coraz mniej, przybywać będzie za to emerytów. Za kilka lat w wiek emerytalny zaczną wchodzić osoby z wyżu demograficznego z lat 70. i 80. Będzie to powodowało podnoszenie się tzw. wskaźnika obciążenia demograficznego – proporcji osób w wieku produkcyjnym i nieprodukcyjnym. Spowoduje też zwiększenie udziału w budżecie wydatków na wsparcie systemu emerytalnego. Zaś same świadczenia będą relatywnie malały.

Skutki spadającej liczby urodzeń dla edukacji, rynku pracy, budżetu

Efekty szybko spadającej liczby urodzeń będzie widać szybko. Tegoroczni siedmiolatkowie, czyli dzieci zaczynające szkołę, to ostatni rocznik liczący 400 tys. osób. Za siedem lat w pierwszych klasach podstawówki potrzeba będzie o 150 tys. miejsc mniej.

Według ekonomistów dla zrównoważenia braku rąk do pracy gospodarka będzie musiała w większym stopniu przejść na automatyzację lub też potrzebować będziemy pracowników z zagranicy. Z danych w rejestrze PESEL prezentowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji wynika, że już dziś prawie 6 proc. urodzeń w naszym kraju przypada na obcokrajowców. W woj. lubuskim i dolnośląskim w niektórych miesiącach udział obcokrajowców w urodzeniach przekracza 10 proc. Bliskie tego poziomu jest również Mazowsze.

Według GUS ludność Polski w końcu ub.r. spadła poniżej 37,5 mln. W ciągu ostatnich 12 miesięcy obniżyła się o prawie 160 tys. Od szczytu w końcówce lat 90. zmniejszyła się o niemal 1,2 mln. Wskaźnik urodzeń żywych na 1000 mieszkańców spadł poniżej 7. W drugiej połowie lat 70. i na początku lat 80. był niemal trzy razy wyższy.

ikona lupy />
Ruch naturalny ludności (tys., sumy 12-mies.) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe