Konferencja gospodarcza Donalda Tuska była pokazem siły. Nie tylko wobec wyborców, na których kwota 650 mld zł na inwestycje może robić wrażenie (zwłaszcza bez uzupełnienia o komentarze ekonomistów, którzy przypominają, że podobny procent PKB na ten cel już był, ale w słabych latach). Przede wszystkim był to pokaz siły wobec pozostałych aktorów sceny politycznej. A już najbardziej – własnych koalicjantów.
Od czasu pierwszej konwencji Rafała Trzaskowskiego jeszcze jako prekandydata na prezydenta, Koalicja Obywatelska próbuje zagospodarować elektorat, dla którego rozwój kraju jest ważnym tematem. To dlatego, że dotychczas łowią w nim politycy partii opozycyjnych, wytykając koalicji m.in. niewystarczające wysiłki związane z budową CPK. O ile jednak pierwsze próby rozepchnięcia się w tej tematyce były nieco pokraczne, w poniedziałek widać było znaczny postęp – minister finansów stawiał na pierwszym miejscu inwestycje w naukę i mówił o pieniądzach na konkretne projekty, takie jak fabryki AI czy rozwój komputerów kwantowych. Tuż potem w mediach społecznościowych rozpoczęła się PR-owa ofensywa w postaci grafik zawierających te obietnice. I logo KO.
Sęk w tym, że nad częścią tematów, które zagospodarował premier, tak naprawdę pracował wcześniej Krzysztof Gawkowski z Lewicy. I to on powinien się nimi chwalić na rządowej konferencji. Nie pochwalił się, bo w tym czasie był na międzynarodowym szczycie AI w Paryżu, o czym Tusk doskonale wiedział. Wicepremier mógł więc się tylko przyglądać z daleka, jak politycy Koalicji Obywatelskiej przekuwają w PR-owy sukces jego wysiłki. Jak słyszymy w jego otoczeniu, premier co prawda zaprosił go, żeby wrócił, ale Gawkowski akurat nie mógł, bo miał poumawiane „spotkania z Amerykanami”. A ci – według zapowiedzi z poniedziałkowej konferencji – mają przecież sprowadzić do Polski kolejne inwestycje.
Fundusz sztucznej inteligencji
A i to nie koniec, bo Domański przepakował w nowy, koalicyjny, papierek pomysł, który miał być sukcesem ministra cyfryzacji – fundusz sztucznej inteligencji. Ma mieć już nie 200, jak chciał Gawkowski, a 300 mln zł i nazywać się „Fundusz Deeptech”. Ponieważ w budżecie nie ma na niego wykrojonych specjalnych pieniędzy, w źródłach zbliżonych do rządu słyszymy, że MF skorzysta z mechanizmu opracowanego przez MC. A więc będzie to fundusz zarządzany przez PFR Ventures, przynajmniej częściowo ze środków, którymi już dysponuje.
MF ma jednak ochotę na jeszcze więcej – domaga się przejęcia od MC nadzoru nad powstającym Instytutem IDEAS. Tak wynika z opinii, którą wysłał w konsultacjach do powołującego go rozporządzenia. Na razie MC zakusy odpiera, pytanie jak długo.
Tematy Lewicy
Inwestycje w rozwój technologii to tylko jeden z tematów, które Tusk w poniedziałek publicznie odebrał Lewicy. Drugim jest nauka. Premier w towarzystwie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, marszałek Senatu, spotkał się z grupą naukowców. Wielkim nieobecnym był nowy minister nauki, Marcin Kulasek. Tymczasem, jak ustalił DGP, na spotkaniu omawiano tak kluczowe kwestie jak reforma Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, reforma prawa zamówień publicznych z uwzględnieniem specyfiki nauki czy systemów grantowych.
Po wyborach prezydenckich rząd ma czekać wielka rekonstrukcja. Polityk Konfederacji, Przemysław Wipler, w Wirtualnej Polsce mówił, że pewniakami do zrekonstruowania są resorty m.in. Lewicy. Jeśli wziąć pod uwagę poniedziałkowe działania Tuska, słabe sondaże i rozpad klubu na pół, można chyba uznać, że przypadków nie ma. Są tylko znaki. ©℗