Polska ma miejsce, w którym powinno się pracować nad takimi zmianami jak deregulacja. Premier Tusk zna to miejsce, to Sejm. Pewną zaletą Sejmu jest to, że trafia się do niego na skutek wyborów powszechnych a nie wskazania na konferencji prasowej.
Marek Tejchman
Rafał Brzoska polskim Muskiem, który zrobi deregulację? Nasz premier ma idealny timing. W Stanach Zjednoczonych Elon Musk właśnie rozpoczął coś, co może być amerykańską wersją boju o praworządność. Po tym, jak sędzia federalny zawiesił dostęp jego zespołu do danych administracji skarbowej, właściciel Tesli i X wyrzucił z siebie serie wypowiedzi, które mogą brzmieć dla nas bardzo znajomo. Stwierdził, że wydający postanowienie Paul Engelmayer to „bardziej aktywista niż sędzia”, że jest skorumpowany i że powinien zostać usunięty ze stanowiska.
Deregulacja według Muska czyli walka z praworządnością
Brzmi trochę jak hasła PiS z 2016 czy 2017 r.? To dodam, że wiceprezydent USA J.D. Vance też skomentował postanowienie sędziego, stwierdzając, że władza sądownicza nie może odbierać uprawnień władzy ustawodawczej. Jednym słowem – procedury są złe, trzeba przełamać imposybilizm i wciągnąć do tego sprawnych ludzi. Najlepiej z biznesu.
Akcja deregulacja, misja specjalna od premiera Tuska
Oczywiście chciałbym, żeby z misji deregulacyjnej płynęły korzystne skutki dla polskiej gospodarki. Trzymam kciuki za sukces zespołu Rafała Brzoski, życzę mu jak najlepiej. Jednak sytuacja, w której uruchamia się jakąś ekstraordynaryjną procedurę, powołuje specjalny zespół i odpala przed kamerami wielki projekt deregulacyjny, jest wyrazem słabości państwa.
Mamy przecież miejsce, w którym powinno się pracować nad takimi zmianami, i procedury. To miejsce nazywa się Sejm, a procedury to proces ustawodawczy. Istnieje możliwość zamawiania analiz, sporządzania ocen skutków regulacji i prowadzenia dialogu społecznego. I to takiego, w którym oprócz głosów przedsiębiorców słyszany też będzie głos pracowników. Pewną zaletą Sejmu jest to, że trafia się do niego na skutek wyborów powszechnych a nie wskazania na konferencji prasowej.
Okay, wyzłośliwiam się. Dobrze jest wciągać ludzi zdolnych i kreatywnych do wspierania rozwoju państwa. Ale tu dochodzimy do kolejnego paradoksu, czyli kwestii samej deregulacji.
Deregulacja, wsparcie i państwowe pieniądze kluczowe dla biznesu
W czasie swojego wystąpienia premier Donald Tusk dużo mówił o inwestycjach. Znakomita ich część to inwestycje publiczne. Które mają być finansowane z podatków albo np. z KPO. Są to inwestycje w publiczną infrastrukturę i należące do Rzeczypospolitej moce energetyczne. Bardzo słuszny kierunek. Polska gospodarka i polski biznes potrzebują stabilnych dostaw niedrogiego prądu, dobrej infrastruktury i świetnie wykształconych kadr. Czyli znów tego, co publiczne. I nie ma w tych oczekiwaniach niczego niezwykłego. Podobnych rzeczy chce biznes francuski czy niemiecki, a dostał w postaci Inflation Reduction Act biznes amerykański. Nie tylko w Polsce przedsiębiorcy narzekają na przeregulowanie i bałagan w administracji i oczekują wsparcia od władz.
Takie mamy po prostu czasy i taką rzeczywistość. Bez aktywnego mądrego wsparcia państwa, bez świadomej długoterminowych celów publicznej polityki gospodarczej nie ma szans na rozwój. Jednak żeby taką politykę dowieźć, trzeba państwa sprawnego i mądrego, a nie wycofanego.
Premier Tusk ma racje, potrzebujemy deregulacji
Oczywiście Polska i Europa naładowane są wieloma absurdalnymi rozwiązaniami regulacyjnymi. Ale kłopotu w Polsce bardzo często nie stanowi prawo, lecz administracja – słabo opłacana i wiecznie karcona za błędy. Administracja, gdzie często najlepszą decyzją okazuje się niepodejmowanie jakiejkolwiek decyzji. A szczególnie takiej, która zakłada współpracę z biznesem.
Budowa sprawnego i efektywnego państwa to rzecz o wiele trudniejsza niż show na konferencjach. Rafałowi Brzosce wypada więc życzyć, żeby porównania do Muska jak najszybciej się skończyły. Bo Musk zaczyna teraz podróż w tę stronę, w którą Zjednoczona Prawica zabrała polski wymiar sprawiedliwości. Trudno znaleźć w Polsce przykład bardziej zderegulowanej domeny publicznej niż sądy. A nie o taką deregulację nam chodzi.