Publikacja przez inspekcje planów wizytacji firm oraz limity ich częstotliwości pomogą przedsiębiorcom, ale też mogą zaszkodzić zatrudnionym – grzmi minister pracy. Ciągle też protestuje przeciwko kolejnym pomysłom liberalizacji przepisów w tym zakresie.

A przewiduje je kolejna wersja projektu nowelizacji (tym razem z 16 stycznia br.) kilkunastu ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego autorstwa Ministerstwa Rozwoju i Technologii (MRiT). Wygląda na to, że na finiszu prac rządowych nad projektem (ustawa ma wejść w życie 1 maja 2025 r.) zainteresowane resorty nadal nie znalazły złotego środka do konstruktywnego konsensusu. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) uparcie walczy o wyłączenie Państwowej Inspekcji Pracy oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych spod kolejnych rygorów ograniczających swobodę wizytowania przedsiębiorców.

Postulaty deregulacji gospodarczej pod obstrzałem

Minister Agnieszce Dziemianowicz-Bąk nie podobają się zwłaszcza zawarte w art. 26 projektu obowiązki publikacji przez instytucje kontrolne okresowych planów kontroli i okresowej analizy naruszenia prawa w ramach wykonywania działalności gospodarczej oraz ograniczenia częstotliwości kontroli planowych na podstawie przypisania podmiotu do branż ryzyka. I tak, w razie zakwalifikowania do strefy:

• niskiego ryzyka – kontrola będzie przeprowadzana nie częściej niż raz na pięć lat,

• średniego ryzyka – nie częściej niż raz na trzy lata,

• wysokiego ryzyka – nie częściej niż raz na dwa lata.

„Takie rozwiązania prawne mogą utrudnić prowadzenie kontroli przez PIP oraz Straż Graniczną legalności pracy i pobytu cudzoziemców w Polsce. Pracodawca, który dopuściłby się niezgodnego z prawem zatrudniania obcokrajowców, będąc zaliczonym (…) do kategorii podmiotów niskiego ryzyka, mógłby przez wiele lat skutecznie unikać kontroli” – wskazał w uwagach z 21 stycznia 2025 r. dr Sebastian Gajewski, podsekretarz stanu w MRPiPS. Przestrzegał też, że napiętnowane praktyki mogły się nawet przyczynić do tzw. afery wizowej, a w przyszłości zwiększą liczbę cudzoziemców będących ofiarami handlu ludźmi.

Jeden wyjątek według ministerstwa pracy to za mało

MRiT informuje, że uwzględnił zastrzeżenia w całości. Wyjaśnił, że stosowanie krytykowanych regulacji zostało wyłączone w stosunku do PIP oraz SG na mocy art. 2 i 21 projektu, korygujących odpowiednio ustawę o Straży Granicznej i ustawę o Państwowej Inspekcji Pracy. Jednak drobny wyjątek nie zadowolił Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, bo „ograniczenie liczby kontroli planowych w zakresie zatrudnienia będzie miało negatywny wpływ na cały rynek pracy w Polsce – zarówno na wykonywanie pracy przez obywateli polskich, jak i cudzoziemców” – zaatakowała ponownie szefowa resortu pracy.

Według niej opisywane propozycje prawne stanowią poważne zagrożenie dla skuteczności egzekwowania prawa pracy oraz zapobiegania wyzyskowi pracowników i nadużyciom z tytułu składek. Dla przykładu podała, że 100 pracowników fabryki szkła hartowanego zostało zwolnionych z dnia na dzień, a podobny los spotkał osoby zatrudnione u producenta obuwia, bo spółka matka ogłosiła upadłość. Oba zakłady pracy nie raczyły powiadomić urzędów pracy o planowanych zwolnieniach grupowych i zalegają z wypłatami.

Michał Jaros, sekretarz stanu w MRiT uspokaja, że krytykowane obostrzenia obejmują wyłącznie kontrole planowe, odbywane na podstawie analizy prawdopodobieństwa naruszenia prawa. Zapewnia, że organy kontrolne nadal będą mogły przeprowadzać wizytacje doraźne, dozwolone w razie uzasadnionego podejrzenia:

• zagrożenia życia lub zdrowia,

• popełnienia przestępstwa lub wykroczenia,

• popełnienia przestępstwa skarbowego lub wykroczenia skarbowego,

• innego naruszenia prawnego zakazu lub niedopełnienia prawnego obowiązku.

Inspekcja pracy chce dostępu do danych

Jednak według Izabeli Nowackiej, ekspertki ds. kadr i płac, takie tłumaczenia nie są wystarczające. Podziela ona obawy minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk o to, że postulowane regulacje mogą stanowić zagrożenie dla praw pracowniczych. Zresztą nie tylko ona (patrz komentarz Karoliny Schiffter).

– Nie trudno wyobrazić sobie taką sytuację, że ZUS odbył kontrolę w firmie, która za pół roku zgłasza, że zawarła ramowe umowy o dzieło z 50 wykonawcami – wskazuje Izabela Nowacka. – Wypadałoby to sprawdzić, ale następna kontrola możliwa byłaby dopiero za trzy lata (podmiot należy do grupy średniego ryzyka) – wyjaśnia.

Zdaniem Andrzeja Radzisława, radcy prawnego w Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy, pracownicy inspekcji państwowych i inspektorzy nie są od tego, by tworzyć i ogłaszać plany kontroli czy analiz naruszenia prawa w danej branży. Przestrzega, że kolejne obciążenia biurokratyczne skutecznie osłabią i tak już niedoinwestowaną PIP.

– W mojej opinii projektowany przepis art. 26 powinien zostać usunięty z projektu – ministra pracy twardo obstaje przy swoim.

Podkreśla, że ustawodawca lepiej by wyszedł na wdrażaniu rozwiązań, które usprawniają działania inspekcji i jednocześnie poprawiają komfort prowadzenia działalności gospodarczej, np. wyposażenie inspektorów pracy w bezpośredni dostęp do danych ubezpieczonych i płatników.

Etap:

Stały Komitet Rady Ministrów

Opinia Karolina Schiffter, adwokatka i partner w Kancelarii PCS I Littler

Czynny żal za drobne błędy

W 2024 r. po raz kolejny wzrosła liczba nielegalnie zatrudnionych obcokrajowców. Okazuje się, że zaostrzenie kar w praktyce nie prowadzi do lepszych rezultatów. Wiele firm nie obawia się kontroli, które są w rzeczywistości bardzo rzadkie. Aby zapewnić przestrzeganie przepisów imigracyjnych, konieczna jest ich skuteczniejsza egzekucja. Zwiększenie liczebności kontroli może stanowić narzędzie uciążliwe, ale w dłuższej perspektywie – również korzystne dla uczciwych przedsiębiorców. Nie będą oni musieli konkurować z nieuczciwymi pracodawcami, zatrudniającymi cudzoziemców nielegalnie i budującymi na ich krzywdzie rynkową przewagę.

Podoba mi się pomysł, by PIP zyskał bezpośredni wgląd do danych ubezpieczonych i płatników. Ułatwiłoby to realizację samych kontroli i skróciło czas ich trwania. Warto też wprowadzić instytucję „czynnego żalu” dla firm, które przestrzegają przepisów, zatrudniają pracowników legalnie i opłacają składki, ale w składanych przez nie dokumentach wykryto drobne nieścisłości skutkujące nielegalnością zatrudnienia cudzoziemca, np. informacje podane w zezwoleniu różnią się nieznacznie od figurujących w umowie zatrudnieniowej.

Opinia Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy

Inspektor pracy ponad zakazami

Na podstawie Prawa przedsiębiorcy (Pp) inspekcja pracy korzysta z wyłączeń spod niektórych rygorów tej ustawy. A to za sprawą Konwencji nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy odnoszącej się do pracy w przemyśle i handlu, w świetle której inspektorzy pracy są upoważnieni do swobodnego wstępu, bez uprzedniego zawiadomienia, o dowolnej porze dnia i nocy do każdego zakładu pracy, by upewnić się, że wszelkie przepisy prawa pracy są tam przestrzegane. Konwencja gwarantuje inspektorom możliwość prowadzenia kontroli tak często, jak to jest konieczne, także równolegle do innych postępowań toczących się w tym samym czasie w danym podmiocie.

Działając na mocy art. 48, 50, 54, 55 Pp oraz Konwencji nr 81, inspektorzy pracy nie zawiadamiają o zamiarze prowadzenia kontroli oraz nie wiążą ich unormowania dotyczące: prowadzenia czynności w obecności kontrolowanego lub osoby przez niego upoważnionej, zakazu równoczesnego podejmowania i prowadzenia więcej niż jednej kontroli czy ograniczenia czasu trwania wszystkich kontroli danej inspekcji w roku kalendarzowym. Także projektowany art. 55a ust. 1 Pp, ograniczający częstotliwość prowadzenia planowej kontroli przedsiębiorcy, nie będzie miał zastosowania do PIP. A to dlatego, że na mocy art. 55a ust. 2 jego zastosowanie zostało wyłączone, gdy ratyfikowane umowy międzynarodowe, bezpośrednio stosowane przepisy UE albo przepisy odrębne inaczej określają częstotliwość kontroli. Wprowadzanie kazuistycznych uregulowań, obejmujących wyłącznie badania legalności zatrudnienia cudzoziemców, nie jest zatem konieczne.

Są jednak zmiany, które postulujemy od lat, a mogą mieć ogromny wpływ na skuteczność naszych kontroli. Dla przykładu: utrzymywanie obowiązku przedkładania upoważnienia do kontroli znacznie utrudnia jej skuteczność w miejscu (np. na placu budowy), gdzie pracują osoby zatrudniane przez różne podmioty. Podejmując czynności u jednego przedsiębiorcy, inspektor pracy nie może interweniować bez dodatkowych upoważnień u innego nawet, gdy podejrzewa czy rejestruje nieprawidłowości. Wyjątkiem jest przypadek, gdy dochodzi do zagrożenia życia i zdrowia pracujących. Zniesienie upoważnień do kontrolowania przedsiębiorców byłoby nie tylko zgodne z ratyfikowaną przez Polskę Konwencją, ale też skasowałoby biurokratyczną przeszkodę do skutecznego działania, przede wszystkim w zakresie legalności zatrudnienia cudzoziemców.