– Jako Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła złożyliśmy skargę do Komisji Europejskiej, w której wskazujemy, że nieuznawanie w programie „Czyste powietrze” europejskich systemów certyfikacji łamie prawo unijne w zakresie jednolitego rynku i ogranicza wolną konkurencję – mówi DGP Paweł Lachman, prezes PORT PC.
Chodzi o zasady dotyczące tego, jakie pompy ciepła mogą wybrać beneficjenci programu. W ostatnich latach na rynku pojawiły się urządzenia, które miały niepotwierdzone parametry lub nie miały pełnej dokumentacji, a mimo to były oferowane w programie, często po zawyżonych cenach. Niejednokrotnie były to pompy ciepła sprowadzane z Azji. Przez swoją nieefektywną pracę powodowały wysokie rachunki za prąd. Od kwietnia uczestnicy programu „Czyste powietrze”, wybierając pompę ciepła, na którą wymienią kopciucha, muszą korzystać z listy zielonych urządzeń i materiałów (ZUM). Od czerwca miały znaleźć się na niej tylko te pompy ciepła, których parametry zostały potwierdzone w ramach badań wykonanych w akredytowanych laboratoriach na terenie UE/EFTA. W maju Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej złagodził jednak zasady i na listę przejściowo – do grudnia – zostały dopuszczone także urządzenia mające certyfikaty HP Keymark, EHPA Q czy Eurovent, którymi często posługują się międzynarodowe firmy, np. Bosch.– Jak dostaniemy jakiś dokument z Komisji Europejskiej, to się do niego odniesiemy. Każde państwo członkowskie, wydając pieniądze budżetowe, może decydować o wyższych wymaganiach niż standardy minimalne, więc my to robimy. Nie widzę tu naruszenia zasad europejskich – komentuje wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta.
O zmianach w „Czystym powietrzu” wiadomo od dawna
Decyzja NFOŚiGW spowodowała protest dwóch organizacji. Według Izby Gospodarczej Urządzeń OZE (IGU OZE), zrzeszającej przede wszystkim polskich producentów pomp ciepła czy kotłów na biomasę, na liście od czerwca powinny znajdować się tylko te urządzenia, dla których zostały wykonane badania w europejskich laboratoriach, a certyfikaty nie powinny już być akceptowane. Z kolei według PORT PC, w której znajduje się dużo międzynarodowych organizacji korzystających z certyfikatów, NFOŚiGW w ogóle nie powinien z nich rezygnować. Spór spowodował m.in. odejście paru polskich producentów z PORT PC.
– Zamiast dyskredytować pompy ciepła z europejskimi znakami jakości, NFOŚiGW powinien był wcześniej zająć się faktycznymi nadużyciami w „Czystym powietrzu”, zwłaszcza w systemie prefinansowania – mówi DGP Paweł Lachman. Według niego problem zbyt wysokich kosztów eksploatacji dotyczy niemal wyłącznie grupy z największym poziomem dofinansowania, w której dochodziło do nadużyć związanych z prefinansowaniem. Dodaje, że organizacja wcześniej wysłała do NFOŚiGW obszerną opinię prawną w sprawie nieuznawania w programie europejskich systemów certyfikacji, jednak przez ponad trzy i pół miesiąca nie otrzymała odpowiedzi.
Jak słyszymy w NFOŚiGW, dalsze łagodzenie zasad nie jest rozważane, a fundusz nie uznaje zarzutów PORT PC. – Wprowadzamy wymagania w programie, które zapowiadaliśmy od wielu miesięcy i które były efektem kompromisu, o którym zadecydowaliśmy na wiosnę, tzn. wszyscy producenci, którzy chcą być na liście po 1 stycznia 2025 r., muszą mieć zrobione badania zgodnie z naszymi wytycznymi – mówi DGP Robert Gajda, wiceprezes NFOŚiGW.
Wstrzymanie programu i zahamowanie rynku
Pod koniec listopada NFOŚiGW wstrzymał przyjmowanie nowych wniosków w programie „Czyste powietrze” do 31 marca. Wyjątkiem są tereny dotknięte powodzią, gdzie program powróci już pojutrze. Producenci urządzeń OZE uważają, że odbije się to na rynku. – Spowoduje zahamowanie zamówień, osłabienie zaufania do rządu i mechanizmów wsparcia. Według IGU OZE wstrzymanie programu nie było konieczne. Zmiany powinny się rozpocząć już w marcu, kiedy izba przedstawiła na piśmie patologie programu oraz propozycje poprawy regulaminu – mówi DGP dr Adam Nocoń, prezes IGU OZE.
Z kolei Paweł Lachman mówi, że krótkoterminowe wstrzymanie programu, np. na dwa i pół miesiąca, o którym mówił niedawno marszałek Szymon Hołownia, nie wpłynęłoby na sprzedaż pomp ciepła. – Jeśli jednak przerwa w przyjmowaniu wniosków będzie trwała dłużej i dodatkowo NFOŚiGW wprowadzi transze programu zamiast naboru ciągłego, to będzie miało to fatalny wpływ na rynek – mówi w rozmowie z DGP.
Robert Gajda zapewnia jednak: – Chcemy, aby nabory do programu nadal były w systemie ciągłym. Dementuję też plotki o tym, że przyczyną wstrzymania programu był problem z jego finansowaniem.
Biomasa czy pompa ciepła?
Problemy w „Czystym powietrzu” przyniosły też zmianę preferencji Polaków co do wybieranych urządzeń. Podczas gdy pod koniec 2022 r. najpopularniejsze w programie były pompy ciepła, których dotyczyło ponad 60 proc. składanych wniosków, to ostatnio są to kotły na biomasę. We wrześniu stanowiły one 51 proc. źródeł ciepła, o które ubiegali się beneficjenci, mimo że jeszcze dwa lata wcześniej było to zaledwie 13 proc.
– Popularność kotłów na biopaliwa stałe w ramach programu „Czyste powietrze” znacząco wzrosła, co naturalnie budzi pytania o przyszłość cen pelletu. Jednak użytkownicy tych urządzeń mogą być na razie spokojni – obecna sytuacja na rynku pelletu jest stabilna, a w najbliższym czasie nie przewiduje się drastycznych podwyżek – zapewnia Adam Nocoń i dodaje, że od początku roku cena pelletu ustabilizowała się na poziomie około 1,2 tys. zł za tonę brutto. – Taka sytuacja wynika z dobrze rozwiniętej produkcji pelletu w Polsce oraz dostępności surowca. Wierzę, że rozsądna polityka rządu może odegrać kluczową rolę w utrzymaniu tej stabilności – przekonuje prezes IGU OZE. Podkreśla, że Polska jest jednym z liderów produkcji pelletu w Europie.
Dodaje, że zaufanie konsumentów do urządzeń zwiększy też rozporządzenie w sprawie wymagań jakościowych dla biomasy w postaci brykietu lub pelletu. Jego projekt pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji 2 grudnia. W uzasadnieniu rozporządzenia czytamy, że obecnie paliwa stałe z biomasy nie są objęte systemem monitorowania i kontroli, nie ustanowiono też dla nich prawnie wiążących wymagań jakościowych. „Obecnie możliwa jest sprzedaż paliw stałych z biomasy niespełniających żadnych wymagań jakościowych, co może prowadzić do nieuczciwych praktyk polegających na wprowadzaniu na rynek paliw stałych z biomasy zanieczyszczonych odpadami meblarskimi bądź plastikami” – czytamy w projekcie rozporządzenia. Wielu krajowych producentów korzysta jednak z pelletu mającego certyfikat jakości.
Adam Nocoń tłumaczy, że problem korzystania z pelletu o wątpliwej jakości jest w Polsce zauważalny i negatywnie wpływa na funkcjonowanie urządzeń grzewczych. – Brak jednoznacznych standardów jakości dla pelletu i brykietu sprawia, że na rynku pojawia się wiele produktów niskiej jakości, często pochodzących z szarej strefy. W szczególności problem dotyczy pelletu, który zawiera dodatki takie jak np. odpady meblarskie – mówi. Negatywnie ocenia także pellet produkowany z łuski słonecznika, którego spalanie w kotłach małej mocy prowadzi do nadmiernego osadzania się popiołu, zapychania podajników i komór spalania oraz generowania emisji, które zanieczyszczają powietrze. – Pellet z łuski słonecznika powinien być zakazany do użytku w urządzeniach małej mocy – mówi.
– Krajowy plan w dziedzinie energii i klimatu rysuje dostępne technologie i sprawdza, ile jest dostępnej zrównoważonej biomasy na rynku. To nie jest tak, że liczba instalacji opalanych biomasą nie ma limitu. Jest limit właśnie w postaci tej dostępności. W pewnym momencie będzie takie nasycenie rynku, że nie będzie już więcej pelletu do sprzedania. To będzie też mniejsza zachęta, by inwestować w to źródło ciepła – uważa wiceminister Bolesta.
Jak wskazuje MKiŚ w uzasadnieniu projektu, rozporządzenie przyczyni się do zmniejszenia emisji zanieczyszczeń do powietrza podczas korzystania z kotłów na biomasę, a dzięki temu – do spadku przedwczesnych śmierci o 37 proc. ©℗
Co się zmieni w „Czystym powietrzu”?
Konsultacje reformy programu „Czyste powietrze” potrwają do 27 grudnia. Wczoraj NFOŚiGW zapowiedział następujące zmiany:
- wprowadzenie maksymalnych cen jednostkowych usług i towarów
- zaliczki nie będą wypłacane na konto wykonawcy, tylko na konto celowe beneficjenta
- własność nieruchomości przez co najmniej trzy lata w grupie najwyższego dofinansowania będzie wymogiem
- zostanie uruchomiony ogólnopolski program operatorów
- prefinansowanie w wysokości 20 proc., a nie 50 proc.
- zamiast audytów energetycznych będą świadectwa charakterystyki energetycznej oraz ocena energetyczna z obowiązkową wizytą eksperta na miejscu
- uzyskanie standardu energetycznego na poziomie min. 120 kWh/mkw.
- przyspieszenie procedur rozpatrywania wniosków
- więcej kontroli beneficjentów, wykonawców i operatorów
- ZUM dla wykonawców i audytorów
- konieczne ubezpieczenie OC wykonawcy
- aktualizacja progów dochodowych oraz limitów kosztów na poszczególne inwestycje
- brak dotacji do pieców gazowych.
Osoby, które nie zdążyły w tym roku złożyć rozliczenia, a mają zakupione, będą miały możliwość w ramach okresu przejściowego je rozliczyć. ©℗