Patrząc całościowo – tak. Niemal wszystkie zadania, które mieliśmy zaplanowane, udało się zrealizować. Przesłuchaliśmy większość świadków. Nie udało nam się jedynie dokończyć przesłuchania byłego wice ministra aktywów państwowych Artura Sobonia, który nie odpowiadał na nasze pytania. Nie zrobiliśmy także konfrontacji pomiędzy prokuratorami – Edytą Dudzińską i Ewą Wrzosek – gdyż warszawska prokuratura nie udostępniła nam akt. To, co zgromadziliśmy przez te 10 miesięcy, wystarczyło nam jednak, aby pokazać aspekt polityczny i decyzyjny związany z wyborami z 10 maja 2020 r. Poruszyliśmy również temat ochrony danych osobowych, zwróciliśmy uwagę na odpowiedzialność menedżerską w Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Jestem więc usatysfakcjonowany.
Nie dziwi mnie to. Nasza komisja śledcza jako pierwsza zaczęła pracę w tej kadencji Sejmu. Największym zainteresowaniem cieszyły się posiedzenia, na których przesłuchiwaliśmy Jarosława Gowina, Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. To głośne nazwiska. Trudno oczekiwać, aby podobne emocje w opinii publicznej wzbudzały zeznania byłego prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych czy byłego ministra cyfryzacji.
Po części ma pan zapewne rację, choć nie doszukiwałbym się w tym złej woli. Mam taki charakter, że gdy do czegoś się zabiorę, to chcę to dokończyć. Natomiast w przypadku Dariusza Jońskiego czy chociażby Waldemara Budy, który zasiadał w prezydium komisji, odejście wiązało się z objęciem mandatów w Parlamencie Europejskim. Z kolei Jacek Karnowski został wiceministrem funduszy, więc to również nie była dobrowolna rezygnacja. Nie mam żalu, to naturalna kolej rzeczy.
To fakt, to nie była informacja nowa. Ustaliliśmy jednak wiele kwestii z tła politycznego. Doprowadziliśmy również do sytuacji, w której świadkowie pod przysięgą zeznawali w różny sposób co do tych samych faktów. Myślę tutaj chociażby o słynnym spotkaniu w willi premiera przy ul. Parkowej, na którym wiosną 2020 r. miano wywierać naciski na polityków Porozumienia Jarosława Gowina. Rozbieżne zeznania w tej kwestii złożyli Mariusz Kamiński, Mateusz Morawiecki i Michał Wypij. Myślę, że to jeden z ważniejszych aspektów dla prokuratury, która powinna wyjaśnić, kto w tej sprawie kłamał, a kto mówił prawdę.
Inną sprawą, którą udało się udokumentować, jest kwestia największego w historii Polski udostępnienia danych osobowych z rejestru PESEL bez podstawy prawnej. Doszło do tego, że w siedzibie Poczty Polskiej ktoś maszerował po korytarzach z danymi wszystkich Polek i Polaków na nośnikach zewnętrznych. Za taką bazę danych wiele obcych wywiadów zapłaciłoby majątek. I za to odpowiedzialność muszą ponieść były minister cyfryzacji Marek Zagórski i były prezes UODO Jan Nowak.
Takie działanie jak najbardziej mieściłoby się w granicach prawa, a także dałoby podstawę prawną do przesunięcia wyborów zaplanowanych na 10 maja 2020 r. Ale nic nie stało na przeszkodzie, aby dodatkowo – biorąc pod uwagę nadzwyczajne okoliczności – podjąć próbę wypracowania rozwiązania ponadpartyjnego. Zaprosić do rozmowy przedstawicieli całej klasy politycznej, a także prezydenta RP, i ustalić, jak postąpić w kwestii wyborów. Jestem przekonany, że gdyby takie porozumienie wówczas zawarto, to dziś nie byłoby komisji śledczej i pociągania polityków PiS do odpowiedzialności. Zamiast tego zdecydowano się jednak, aby przepychać ustawy przez 24 godziny i na rympał przeprowadzać głosowanie korespondencyjne. Górę wzięły bardziej korzystne sondaże dla Andrzeja Dudy, a nie chęć znalezienia kompromisu.
W przypadku Mateusza Morawieckiego wyegzekwowania konsekwencji karnych w związku z czerwcowym wyrokiem NSA, o którym rozmawialiśmy wcześniej. Oczekuję również rzetelnego zapoznania się z aktami naszej komisji, a także szybkich wniosków o uchylenie immunitetów i postawienia zarzutów. Nie chciałbym, aby sprawa utknęła teraz w prokuraturze na trzy lata, a potem na kolejne kilka lat w sądach. Polki i Polacy chcieli rozliczeń, stąd był też wniosek o utworzenie komisji śledczej. Ale rozliczenia nie kończą się na raporcie komisji, tylko na wyrokach karnych dla osób łamiących prawo.
Patrzę na tę sprawę racjonalnie. Za takim wnioskiem musiałoby zagłosować co najmniej trzy piąte posłów. Dziś nie ma takiej większości. ©℗