Zdaniem ministra finansów spadek cen uprawnień do emisji CO2 może kosztować budżet państwa nawet 8 mld zł.

Minister finansów Andrzej Domański powiedział przed weekendem, że polski budżet może stracić nawet do 8 mld zł w związku ze spadkiem cen uprawnień do emisji, w ramach europejskiego systemu handlu emisjami (ang. European Union Emissions Trading System – EU ETS). Eksperci potwierdzają, że państwo zarobi mniej na emisjach, co będzie miało związek i z ceną, i mniejszym wolumenem sprzedawanych uprawnień. EU ETS to jedno z kluczowych narzędzi Unii Europejskiej do walki ze zmianami klimatu. Jego celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w sektorach przemysłowych (np. przemyśle stalowym, chemicznym czy cementowym) i energetycznych poprzez mechanizm handlu emisjami. Każda firma musi posiadać odpowiednią liczbę uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Na poziomie UE ustala się roczny limit emisji dla wszystkich instalacji objętych EU ETS. Są one rozdzielane pomiędzy państwa członkowskie, które sprzedają je przedsiębiorstwom. Zarobione w ten sposób pieniądze trafiają do budżetu państwa i zgodnie z założeniami co najmniej połowa środków ma być przeznaczona na cele związane z transformacją. Firmy z kolei mogą kupować i sprzedawać uprawnienia na rynku, w zależności od tego, czy mają ich nadmiar, czy im ich brakuje. System nagradza więc te podmioty, które redukują swoje emisje, ponieważ mogą sprzedać niewykorzystane uprawnienia, podczas gdy firmy, które przekraczają limity, muszą kupować dodatkowe. Firmy muszą decydować, czy bardziej opłaca im się inwestować w technologie ograniczające emisje, czy kupować dodatkowe uprawnienia.

Ceny pobiły historyczny poziom 104 euro/t na początku marca 2023 r., natomiast przez większość br. mieściły się w przedziale 60–70 euro/t, a w połowie października kosztowały 64 euro/t.

Zdania ekspertów co do prognozowanego spadku wpływów do budżetu ze sprzedaży uprawnień są podzielone. Jedni traktują kwotę podaną przez Domańskiego jako różnicę między zakładanym przez rząd znacznie wyższym poziomem cen a ostatecznym ich poziomem.

Według Łukasza Prokopiuka, analityka Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, na wpływach odbije się nie tylko cena, lecz także liczba sprzedawanych praw do emisji. – Obecnie mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, co ogranicza produkcję przemysłową. W związku z tym spada też produkcja i zużycie prądu w całej gospodarce. Do tego w energetyce źródła odnawialne coraz szybciej wypychają wysokoemisyjne – mówi DGP. Podaje przykład Grupy Azoty – spółka ta z racji swojej trudnej sytuacji finansowej i importu nawozów sztucznych spoza UE zmuszana była do ograniczenia produkcji, co doprowadziło do tego, że sprzedawała ona swoje uprawnienia.

Spadek cen uprawnień do emisji CO2 to więc dobra wiadomość przede wszystkim dla dużych firm przemysłowych. Lecz w najbliższym czasie nie będzie to miało większego przełożenia na ceny dla gospodarstw domowych. Te są zatwierdzane przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, a zgodnie z przyjętą w maju ustawą o bonie energetycznym obecne taryfy będą obowiązywać do końca 2025 r. Z kolei ta perspektywa jest zbyt odległa, by prognozować, jak wysokie będą ceny po tym czasie.

Według wyliczeń analityków Forum Energii, biorąc pod uwagę wszystkie składowe ostatecznej kwoty, jaką widzimy na rachunku (cena prądu w hurcie, podatki, koszty dystrybucji, opłaty etc.), w I poł. 2024 r. koszt uprawnień do emisji mógł stanowić ok. 15 proc.

Jak będą się kształtować ceny uprawnień do emisji? Polska Grupa Energetyczna, największy koncern energetyczny w Polsce i jednocześnie największy emitent CO2, przewiduje w swoim raporcie za I półrocze 2024 r., że w 2025 r. ceny wzrosną o 19 proc. w porównaniu z rokiem bieżącym, a w 2026 r. spadną o 29 proc., by w kolejnych latach rosnąć w tempie ok. 12 proc. rocznie. „Po 2030 r. przewiduje się średnioroczny wzrost cen uprawnień do emisji CO2 na poziomie ok. 5,7 proc. do 2040 r., w efekcie kontynuacji polityki prowadzącej do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 r.” – czytamy w raporcie. Wzrost cen w nadchodzących latach będzie wynikać m.in. z rozszerzania systemu na kolejne gałęzie gospodarki, jak transport drogowy czy budownictwo.

Zdaniem Roberta Jeszke, kierownika Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE), po ostatnich spadkach cen uprawnień można spodziewać się ich odbicia pod koniec 2024 r. – Oczekujemy, że średnia cena uprawnień w IV kw. 2024 r. może wynieść 65 euro/t. Natomiast w przyszłym roku, w związku z kurczącą się podażą uprawnień oraz ze wzrostem popytu – wynikającym m.in. ze stopniowego wycofywania bezpłatnych uprawnień – ceny mogą wzrosnąć do 98 euro/t. Długoterminowo, w 2030 r., oczekujemy dalszych wzrostów cen do poziomu 188 euro/t, co będzie wynikiem dalszego ograniczenia podaży oraz rosnącego popytu – mówi DGP. ©℗

ikona lupy />
Ceny uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU ETS / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe