Ceny zbóż są obecnie około dwukrotnie niższe w porównaniu z cenową górką, z jaką mieliśmy do czynienia od końca 2021 r. do pierwszych miesięcy 2023 r. Średnie ceny tony pszenicy konsumpcyjnej oraz paszowej w maju i czerwcu 2022 r. przekraczały wtedy 1700 zł. Dziś producenci dostają za tonę konsumpcyjnej 842 zł, a za tonę paszowej 797 zł. Dwa lata temu notowania pszenżyta podchodziły pod 1500 zł/t, podczas gdy dziś ziarno to jest wyceniane w skupach na nieco ponad 650 zł/t.
Jak tłumaczy Sławomir Kalinowski z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, spadek cen zbóż jest zjawiskiem złożonym, na które nakładają się czynniki krajowe i globalne. – Zwiększona produkcja na świecie, w tym w krajach Ameryki Płd. i Australii, a także ekspansja Rosji, która podbiera odbiorców Ukrainie, powoduje, że Ukraina musi szukać nowych rynków zbytu. Oznacza to, że z niektórych krajów, w tym europejskich, wypycha dotychczasowych producentów, np. Polskę – mówi ekspert, dodając, że na spadek cen wpływa również ograniczenie popytu na ziarno ze strony Chin. Polscy producenci zostają więc z nadwyżkami zboża, które są dodatkowo wynikiem wysokich zbiorów zeszłorocznych (ocenianych na ok. 35,8 mln t, tj. o 0,2 mln t więcej niż w 2022 r.).
Mimo tak istotnego spadku cen surowca artykuły spożywcze pochodzenia zbożowego wcale nie tanieją. Główny Urząd Statystyczny podaje, że makarony są obecnie droższe niż przed rokiem o 1,9 proc., a pieczywo o 4,9 proc. Tańsza, o 3,8 proc., jest natomiast mąka.
Kalinowski zwraca uwagę, że wyższe ceny w sklepach to przede wszystkim efekt podbitych kosztów produkcji: energii, transportu i paliwa, siły roboczej, a także opakowań. – Po trudnych latach pandemii i wojny rośnie też presja na wzrost marży dystrybutorów i sieci handlowych. Pieczywo, makarony czy mąka to produkty o niskiej elastyczności cenowej, zatem producenci mogą sobie pozwolić na większe zmiany. To wszystko wpływa na cenę finalną – wyjaśnia ekspert PAN.
W tym roku zbiory w Polsce będą prawdopodobnie niższe niż przed rokiem, ale produkcja globalna znów wzrośnie. GUS wstępnie szacuje zbiory zbóż podstawowych z mieszankami (a więc bez kukurydzy) z tego roku na 25,6 mln t, o 4 proc. mniej niż rok temu. Mniej ma być czterech najpopularniejszych w Polsce gatunków ziaren – pszenicy ozimej (o 7 proc.), pszenżyta ozimego (o 5 proc.), rzepaku i rzepiku (o 9 proc.) i żyta (o 2 proc.) Natomiast Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w lipcowej prognozie przewiduje, że tegoroczne zbiory na świecie będą najwyższe w historii i wyniosą 2854 mln t wobec 2850 mln t przed rokiem i 2814 mln t przed dwoma laty. Rekordowa ma być też rynkowa podaż ziarna (uwzględniająca zapasy z lat poprzednich) – szacowane na ten rok 3737 mln t to o 16 mln t więcej niż w 2023 r. i o 66 mln t więcej niż w 2022 r.
Powrót do cen z 2020 r., gdy w Polsce pszenica paszowa i konsumpcyjna były wyceniane w sierpniu na odpowiednio 702 zł/t i 705 zł/t, jest zdaniem Kalinowskiego z PAN mało prawdopodobny. – Sytuacja na świecie uległa znacznej zmianie od tego czasu. Wojna w Ukrainie, inflacja i inne czynniki gospodarcze spowodowały, że koszty produkcji wzrosły, co będzie miało wpływ na ceny minimalne, poniżej których rolnicy nie będą chcieli sprzedawać swoich produktów – przewiduje ekspert. Wymienia on przede wszystkim czynniki globalne, które będą sterować krajowymi notowaniami ziaren. Kwestią otwartą pozostaje m.in. kontynuacja działań wojennych w Ukrainie oraz dalsze przejmowanie dotychczasowych ukraińskich rynków przez produkcję rosyjską. – Nie wiemy też, czy i w jakiej formie wprowadzony zostanie unijny Zielony Ład. Polityka UE sprzyjająca rozwojowi biopaliw zwiększy popyt na komponenty do ich produkcji, co może sprzyjać wzrostowi cen – mówi ekspert. ©℗