Dzietność w Polsce w 2023 r. wyniosła zaledwie 1,158. Tak źle nie było od lat, a zdaniem ekspertów nie jesteśmy też przygotowani, by wchłonąć większą liczbę migrantów.
Co to znaczy w praktyce? Mówiąc najprościej – gdyby dzieci rodziły się tak jak w 2023 r., to na 100 kobiet przypadałoby zaledwie 116 dzieci. Sto par miałoby zatem jedynie 58 dzieci. Zakładając, że dzietność utrzymywałaby się na takim poziomie przez najbliższe kilkadziesiąt lat, to wnuków byłoby 34. To oni musieliby utrzymać trzykrotnie liczniejsze pokolenie swoich dziadków.
Jest kilka ważnych obszarów, które będą dotknięte procesem starzenia się społeczeństwa. Na pewno będzie to system emerytalny. Obecnie emerytury w Polsce wypłacane są dzięki składkom oraz podatkom osób, które są w wieku produkcyjnym. Polska jest jednym z państw o najmniejszym współczynniku obciążenia demograficznego. W 2020 r. na każde 100 osób w wieku od 15 do 64 lat przypadało 27,5 osoby w wieku 65 lat i więcej. Już na początku lat 60. XXI w. w Polsce na każde 100 osób w wieku produkcyjnym przypadać ma nie 27,5, ale ponad 62 osoby po 65. roku życia.
Kolejnym istotnym obszarem jest rynek pracy. Braki pracowników już teraz są bardzo widoczne. Część dotyczy zawodów, które względnie łatwo będzie zautomatyzować – pracowników fabryk, sprzedawców w sklepach lub magazynierów. Jest jednak wiele prac, które jeszcze przez wiele lat nie zostaną zastąpione. W policji jest dziś na przykład 108,9 tys. etatów, choć zatrudnienie wynosi jedynie 92,6 tys. Mówimy więc o braku 16,3 tys. funkcjonariuszy, czyli prawie 15 proc. całej liczby etatów. Ochotników poszukują także Wojsko Polskie czy Straż Graniczna. Przy malejącej liczbie młodych potrzeby służb będą się coraz bardziej odbijać na rynku pracy.
Brak związku to najważniejsza przyczyna bardzo wysokiej bezdzietności w Polsce, dotykającej ok. 30 proc. 40-latków
Braki będą dotyczyły także osób pracujących w ochronie zdrowia. To trzeci ważny obszar, który dotkną zmiany demograficzne. W ciągu najbliższych lat maleć będzie liczba potencjalnych kandydatów do pracy w placówkach medycznych. Tymczasem zapotrzebowanie na opiekunów osób starszych, pielęgniarki, fizjoterapeutów i lekarzy będzie wzrastać. Rosnąć będą także wydatki na ochronę zdrowia w Polsce. Ta już teraz jest niedofinansowana. Gdy spojrzymy na publiczne wydatki na zdrowie względem wielkości PKB danego kraju, to Polska od lat znajduje się w unijnym ogonie.
Czy starzejącemu się społeczeństwu mogą pomóc migranci? – Przykłady państw Europy Zachodniej, które mają bogatsze doświadczenia migracyjne od nas, jasno pokazują, że migranci nie rekompensują luki w dzietności. Choć krótkookresowo pojawianie się migrantów może poprawić dzietność w kraju przyjmującym, to ten pomysł na dłuższą metę nie działa już tak dobrze – mówi dr Sabina Kubiciel-Lodzińska z Politechniki Opolskiej, badaczka migracji.
Jak dodaje, powinniśmy się przyzwyczaić już do tego, że Polska nie będzie państwem jednonarodowym. Obecnie do kraju przybywały głównie osoby z państw bliskich kulturowo, religijnie i językowo – z Białorusi oraz Ukrainy. Demografia obu tych państw nie wygląda jednak zbyt kolorowo i te źródła migrantów powoli wysychają. Widać to już w danych ZUS – coraz częściej pojawiają się tam osoby z Indii, Nepalu czy Filipin. – Żeby zasypać lukę urodzeń, musielibyśmy absorbować bardzo wielu migrantów. Nie jesteśmy na to gotowi. Obecnie nie posiadamy nawet własnej polityki migracyjnej. Ważne jest nie tylko to, aby znaleźć osoby, które przyjechałyby do Polski, ale także pomóc im w integracji. Nie chcemy, aby powstały w Polsce dwa światy – dla Polaków oraz migrantów – dodaje dr Sabina Kubiciel-Lodzińska.
Jakie są przyczyny kryzysu demograficznego w Polsce? – Brak związku to najważniejsza przyczyna bardzo wysokiej bezdzietności w Polsce, dotykającej ok. 30 proc. 40-latków. Dodatkowo ważnymi problemami są niestabilność zatrudnienia, niedostatek pracy na część etatu dla rodziców, trudności z utrzymaniem rodziny w pierwszych latach po urodzeniu dziecka, niska dostępność mieszkań o odpowiedniej powierzchni i wiele innych. Z kolei główną przyczyną tak niskiej dzietności w ostatnich latach był COVID-19 i związany z nim lockdown, który poluźnił więzi społeczne. ©℗