Czarne chmury zbierają się nad głową Marcina Kierwińskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jeszcze w tym tygodniu, podczas rozpoczynającego się w środę posiedzenia Sejmu, opozycja będzie walczyć o to, by stracił on stanowisko. Wniosek o wotum nieufności już złożono, a posłowie PiS wytaczają przeciwko politykowi PO ciężkie działa. Mówią nawet o narażeniu na niebezpieczeństwo samego prezydenta Andrzeja Dudy.

Najbliższe posiedzenie Sejmu, którego start zapowiedziano już na środę, 10 kwietnia, szykuje się wyjątkowo emocjonująco. Nie dość, że omawiane będą projekty ustaw aborcyjnych, to jeszcze opozycja zamierza wziąć w obroty szefa MSWiA, Marcina Kierwińskiego. A zarzutów chcą postawi mu przynajmniej kilka.

Mocne zarzuty pod adresem ministra Kierwińskiego

- Zarzuty są proste i one dotyczą przede wszystkim tego, co się wydarzyło 6 marca 2024 w trakcie protestu rolników. Chodzi o cały ciąg zdarzeń i zachowanie ministra Kierwińskiego, które pokazuje, że mało tego, iż człowiek ten nie panuje nad podległymi mu służbami, ale także doprowadzał swoimi wypowiedziami, bardzo prowokacyjnymi, jeszcze przed protestem, do zaostrzenia konfliktu – mówi Gazecie Prawnej poseł PiS, Piotr Kaleta, jeden ze współautorów wniosku o odwołanie ministra Kierwińskiego.

Chodzi o ostatni protest rolników przed Sejmem, kiedy to doszło do zamieszek, a policja musiała użyć siły. Opozycja oskarża też ministra, że specjalnie doprowadził miał on do zaostrzenia sytuacji.

- Zaostrzał konflikt, kierując choćby takie ostrzeżenia, że maszyny rolniczego nie wjadą do Warszawy, policjanci będą uzbrojeni w kolczatki. I to wszystko szło w tym kierunku, żeby podgrzewać atmosferę. I jeżeli polityk widząc, że rolnicy idą po swoje, po swoją rację, doprowadza jeszcze do grzania emocji, nie jest godnym by być ministrem spraw wewnętrznych i administracji – mówi poseł Kaleta.

Naraził prezydenta na niebezpieczeństwo?

We wniosku o odwołanie ministra Kierwińskiego politycy PiS wracają też do czasów, kiedy w Pałacu Prezydenckim doszło do zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Policjantom i funkcjonariuszom Służby Ochrony Państwa zarzucają przekroczenie uprawnień oraz twierdzą, że akcja „naraziła na niebezpieczeństwo Prezydenta Rzeczypospolitej”.

Słysząc taką litanię zarzutów, partyjni koledzy i koleżanki ministra Kierwińskiego nie pozostają dłużni i wskazują, że takie słowa z ust polityków PiS są przynajmniej zastanawiające.

- Sądzę, że to jest polityczna hucpa. Jeżeli robią to osoby, które dopuściły się tak daleko idących zaniedbań, jeśli chodzi o szeroko rozumiany resort, to jest to tylko po to, żeby uderzyć w nowy rząd. Natomiast nie ma żadnych merytorycznych przesłanek do tego, żeby pan minister Kierwiński odszedł ze stanowiska – broni w rozmowie z GP ministra Kierwińskiego posłanka KO, Katarzyna Piekarska.

Posłanka uznaje też, że niepoważne jest żądanie odwołania ministra po zaledwie niewiele ponad 100 dniach urzędowania.

- Jeżeli ktoś składa taki wniosek, to racjonalne byłoby, żeby złożył go na przykład po pół roku, po roku, aby można było realnie ocenić, co dany minister zrobił, jakie ma sukcesy, ewentualnie jakie ma porażki – mów Katarzyna Piekarska