Nigdy nie mówiłem, że nie było afery wizowej. Mówiłem, że nic o tym nie wiem - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dodał, że kiedy podlegało mu CBA, nie było zarzutów karnych wobec Wawrzyka poza niepokojem odnośnie jego nadzoru, dlatego został odwołany.

Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało b. wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Po postawieniu zarzutów prokurator wyznaczył mu 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Wawrzyk nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Kaczyński o sprawie Wawrzyka

Prezes PiS został zapytany w Sejmie o zatrzymanie byłego wiceministra spraw zagranicznych.

"Nigdy nie mówiłem, że nie było afery wizowej. Mówiłem, że nic o tym nie wiem" - powiedział Kaczyński. Zaznaczył, że kiedy pełnił funkcję wicepremierem do spraw bezpieczeństwa i podlegało mu CBA, "żadnych zarzutów karnych wobec Wawrzyka nie było". "Był natomiast niepokój odnośnie jego nadzoru nad tym wszystkim, dlatego został odwołany z funkcji wiceszefa MSZ, jeszcze za naszych rządów" - powiedział prezes PiS. Jak podkreślił, "to było wszystko, co można było wówczas zrobić".

Jak zaznaczył, "CBA nie jest sądem czy prokuraturą". "Człowieka zatrzymuje się, wtedy kiedy są odpowiednie dowody" - dodał.

Prezes PiS zwrócił uwagę, że "jest bardzo wielu ludzi oskarżonych o ciężkie przestępstwa, którzy od wielu lat są chronieni przez obecnie rządzącą partię". Wspomniał, że rekordzista chroniony jest od 20 lat. "Natomiast ludzie, którzy popełnili przestępstwa po naszej stronie ciężko za to płacili, a w skrajnych wypadkach nawet życiem" - powiedział Kaczyński.

Wawrzyk przekroczył uprawnienia

Według śledczych, z materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie wynika, że Wawrzyk jako sekretarz stanu odpowiadający w MSZ w latach 2019–2023 m.in. za problematykę konsularną oraz nadzorujący departament konsularny "przekroczył swoje uprawnienia poprzez naruszenie obowiązujących w ministerstwie procedur związanych z rejestracją i obiegiem dokumentów". Miał też - jak wynika ze śledztwa - podejmować nieuzasadnione interwencje dotyczące przyspieszenia procedur wizowych oraz udostępnić nieuprawnionej osobie informacje objęte tajemnicą służbową.

Dział prasowy PK przypomniał, że przedmiotem śledztwa, w którym zarzuty usłyszało już dziewięć osób, są nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w okresie półtora roku.

"W toku śledztwa prokurator ustalił, że nieprawidłowości dotyczyły polskich placówek dyplomatycznych m.in. w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze" - podała PK.

Prowadzone przez CBA śledztwo rozwija się.