KE otworzyła postępowanie wobec platformy X (dawniej Twitter). Chodzi o naruszenia DSA. Tymczasem Polska wciąż ma problemy z wdrożeniem przepisów aktu.

Nawet 6 proc. globalnego obrotu – taka kara grozi platformie, której właścicielem jest Elon Musk. W poniedziałek Komisja Europejska ogłosiła, że otwiera postępowanie w sprawie naruszeń aktu o usługach cyfrowych (DSA). Rozporządzenie miało na celu wyrównać siły między europejskimi biznesem i użytkownikami a wielkimi platformami cyfrowymi. Ponieważ X (dawniej Twitter) ma w UE ponad 45 mln użytkowników, musi się w pełni stosować do jego postanowień.

Co wzbudziło wątpliwości KE? Jak poinformował Thierry Breton, chodzi o trzy problemy. Po pierwsze – potencjalne naruszenia w zakresie przeciwdziałania dezinformacji i zwalczania nielegalnych na terenie UE treści. Po drugie – niedostateczna transparencja platformy. Po trzecie – wprowadzający w błąd interfejs. Jak słyszymy od urzędników Komisji, w praktyce chodzi m.in. o to, że na Twitterze można znaleźć obrazy prezentujące przemoc. To pokłosie ataku Hamas na Izrael.

Europejscy kontrolerzy mają też problem z niebieskim znaczkiem widocznym przy nazwie użytkownika. Dawniej oznaczał on zweryfikowane konto. Po przejęciu platformy Elon Musk wprowadził jednak zmiany i dziś każdy może wykupić takie oznaczenie nawet dla konta podszywającego się pod osobę i instytucję. Oznacza ono tylko, że jego właściciel zapłacił za usługę premium. Komisja ma także problem z narzędziem community notes, czyli notatkami, które pod wiadomościami mogą wpisywać użytkownicy, oraz wątpliwości dotyczące niewystarczającej obsady moderatorów, by sprawnie radzić sobie z nielegalnymi treściami w językach Unii Europejskiej. Na X na 6,4 mln użytkowników jest jeden moderator, który mówi po polsku. Dla porównania TikTok, czyli platforma należąca do chińskiej spółki ByteDance, ma ich 208 – jednego na 50 tys. polskich użytkowników.

To pierwsze takie postępowanie na mocy DSA. Jak zauważa dziennikarz Euroactiv Luca Bertuzzi, będzie to test tego, na ile regulacja jest skuteczna. – Inne platformy będą patrzyły, czy to prawo ma zęby. X dostarczył doskonałego pretekstu, ale Komisja musi teraz pokazać, że nie żartuje – napisał na platformie X.

DSA jest regulacją, której pewne elementy działają bez potrzeby zaangażowania państw członkowskich – tak jak w przypadku dochodzenia w sprawie X, które podejmuje Komisja Europejska. Część regulacji trzeba jednak zaimplementować do prawa krajowego. Jest na to czas do połowy lutego.

Jakie problemy może w praktyce rozwiązywać regulacja, przekonaliśmy się także w Polsce. Kamil Zaradkiewicz jest sędzią Sądu Najwyższego. W ciągu ostatnich kilku dni platforma X nie pozwalała nowym osobom dołączać do grona obserwujących jego profil. Eksperci podejrzewają, że został na niego nałożony tzw. shadow ban. To jeden ze sposobów, w jakie platforma ogranicza zasięg danego konta. Na mocy DSA użytkownicy powinni móc się odwołać do platformy od takich decyzji moderacyjnych. A jeśli nie będą zadowoleni z rozstrzygnięcia – powinni mieć miejsce, gdzie mogą się odwołać.

Sęk w tym, że w kraju do dziś takiej instytucji nie powołano. – Kwestia wolności słowa w internecie jest tak wrażliwa, że podejmowanie dyskusji na ten temat w środku kampanii wyborczej nie przysłużyłoby się sprawie – tłumaczył w rozmowie z DGP Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji w rządzie PiS.

Sęk w tym, że o prace nad wdrożeniem DSA branża apelowała do MC na rok przed wyborami, już we wrześniu ub.r. Teraz na powołanie koordynatora usług cyfrowych zostały dwa miesiące. Na razie w resorcie prowadzonym przez Krzysztofa Gawkowskiego (Lewica) nie ma pomysłu, kto powinien się tym zajmować. Jak mówił nam mininister – czeka na dialog z rynkiem.

Jak dotąd gotowość do przypięcia odznaki szeryfa internetu ogłosił Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Przed wyborami padały pomysły, by wdrażaniem DSA zajął się Urząd Komunikacji Elektronicznej lub Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prezes Tomasz Chróstny stanowczo odżegnał się jednak w rozmowie z DGP od tego pomysłu. Obecny minister sprawiedliwości, Adam Bodnar, tuż po wyborach proponował, by zajęła się tym zupełnie nowa instytucja.

– Koordynator usług cyfrowych może, ale nie musi funkcjonować jako odrębny urząd. Przy tym, jak mało czasu zostało do terminu wdrożenia DSA, trudno byłoby stworzyć strukturę czy nawet zatrudnić specjalistów – przekonuje Katarzyna Szymielewicz z fundacji Panoptykon. – Na pewno jednak potrzebuje odpowiednich zasobów kadrowych i finansowych oraz instytucjonalnych, a także gwarancji niezależności – dodaje. ©℗

X (dawniej Twitter) ma w UE ponad 45 mln użytkowników