Wubiegłym tygodniu Główny Urząd Statystyczny przedstawił najnowsze dane dotyczące budownictwa mieszkaniowego. Sytuacja na rynku nieznacznie się poprawia – w październiku 2023 r. deweloperzy rozpoczęli budowę 12,2 tys. nowych mieszkań, co oznacza wzrost o 0,6 proc. względem września. W szerszym ujęciu wciąż widać jednak kryzys. Od stycznia do października 2023 r. ruszyła budowa niecałych 92,5 tys. mieszkań przeznaczonych na sprzedaż lub wynajem. Oznacza to spadek o 8,4 proc. w porównaniu z i tak kiepskim 2022 r. Wynik – pomimo ostatniej poprawy – jest sporym rozczarowaniem, co dostrzega również branża. – Mimo poprawy koniunktury dużo jest do nadrobienia – przyznaje Patryk Kozierkiewicz z Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Konsekwencje związane z brakiem wystarczającej liczby nowych mieszkań odczuwać będziemy więc nie tylko dziś, lecz także w kolejnych latach, gdy do użytku zostaną oddane lokale, których budowa właśnie się rozpoczęła.

W realiach słabnącej podaży został uruchomiony rządowy program Bezpieczny kredyt 2 proc., którego głównym celem było zwiększenie dostępu do zakupu mieszkań. – Dzięki temu kredytowi preferencyjnemu już 33 tys. osób spełniło swoje marzenia o nowym pierwszym mieszkaniu – chwalił się w ubiegłym tygodniu minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Eksperci zwracają uwagę, że chętnych znalazło się tak wielu, że wkrótce mogą wyczerpać się środki na finansowanie programu w kolejnym roku (budżet na lata 2023 i 2024 był połączony). Jak poinformowała w piątek Interia, gdyby taki scenariusz się zmaterializował, na początku stycznia Bank Gospodarstwa Krajowego może wydać komunikat o wstrzymaniu przyjmowania przez banki nowych wniosków.

W komunikacie szefa MRiT zabrakło wzmianki o innych trendach, które pojawiły się tuż po zapowiedzi i wprowadzeniu Bezpiecznego kredytu 2 proc. – ceny na rynku wystrzeliły, a liczba ofert mocno się skurczyła. Jak wynika z analiz portalu Rynekpierwotny.pl, za metr kwadratowy mieszkania w Warszawie trzeba zapłacić dziś średnio ok. 15,8 tys. zł, z kolei w Krakowie ok. 15,4 tys. zł. Równo rok temu było to odpowiednio 13,5 tys. zł i 12,2 tys. zł. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku liczba dostępnych mieszkań w stolicy spadła o 41 proc., w Krakowie o 51 proc., we Wrocławiu o 38 proc., a w Trójmieście o 27 proc.

Nowy rząd, który zostanie zaprzysiężony najprawdopodobniej w połowie grudnia, stać będzie przed dużym dylematem, jak w krótkim czasie rozwiązać problem deficytu mieszkań i co dalej z Bezpiecznym kredytem 2 proc. Decyzji w tej sprawie wciąż nie ma i być nie może, gdyż nadal nie ma zgody co do fundamentalnych założeń polityki mieszkaniowej. Przeciwko dalszym dopłatom oponują politycy Lewicy, według których preferencyjny kredyt należy jak najszybciej wygasić. – Działania PiS pokazały, że napychanie kabzy deweloperom nie ma najmniejszego sensu. Warto, aby nasi koalicjanci też to zrozumieli – mówi nam jeden z polityków tego ugrupowania. Sęk w tym, że takie myślenie w nowym rządzie może należeć do mniejszości. Brak zgody co do odejścia od dotychczasowego modelu w kierunku rozwoju budownictwa społecznego widać przede wszystkim w umowie koalicyjnej. W dokumencie zadeklarowano „zwiększenie dostępności mieszkań”, nie precyzując, co dokładnie to oznacza – czy dalej za ten sektor będą odpowiadać głównie deweloperzy, czy państwo postawi na budowę mieszkań na tani wynajem. Z tego też powodu w składzie Rady Ministrów nie znajdą się politycy Lewicy Razem. – Nie było gotowości ze strony pozostałych partii do jakichkolwiek twardych zobowiązań. Jeżeli jednak będą pieniądze na budownictwo społeczne (1 proc. PKB rocznie – red.), my jesteśmy gotowi wziąć za to odpowiedzialność – zapewniał na antenie RMF FM współprzewodniczący Adrian Zandberg.

Będzie ministerstwo mieszkalnictwa?

Wiele wskazuje na to, że sprawy związane z budownictwem trafią nie do specjalnie utworzonego resortu (taki postulat zgłaszała Lewica, apelując w kampanii o utworzenie nowego ministerstwa mieszkalnictwa), ale ponownie będą działem „na doczepkę”. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest wrzucenie mieszkalnictwa do Ministerstwa Infrastruktury lub zatrzymanie go w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Oboma resortami mają zarządzać politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego. W takim scenariuszu za kwestie budownictwa będzie odpowiadać sekretarz stanu w danym resorcie (dziś w MRiT za ten dział odpowiada wiceminister Piotr Uściński z PiS).

Kwestią otwartą pozostaje temat realizacji obietnic wyborczych. Któraś ze stron będzie musiała ustąpić. Platforma Obywatelska zapewnia, że zapowiedzi wprowadzenia kredytu mieszkaniowego z zerowym oprocentowaniem są aktualne. – Z żadnej obietnicy się nie wycofujemy. Będziemy rozmawiać z partnerami z koalicji na temat możliwości wprowadzenia rozwiązania, być może w zmodyfikowanej formule – mówił niedawno w Radiu Zet Andrzej Domański, typowany na ministra finansów. Przedstawiciele Lewicy zapewniają, że także będą walczyć do końca. Pozostaje mieć nadzieję, że chęć rzeczywistego rozwiązania kryzysu mieszkaniowego wygra z żądzą osiągnięcia krótkotrwałej korzyści politycznej. ©℗