Niespełna 200 preskrypcji na medyczną marihuanę wystawiono w pierwszym miesiącu istnienia elektronicznych recept. Obecnie ich liczba zbliża się już do 25 tys. miesięcznie.

Z danych, które przygotowało na naszą prośbę Centrum e-Zdrowia, wynika, że w styczniu 2020 r. wystawiono 200 elektronicznych recept na medyczną marihuanę. We wrześniu 2022 r. było ich już 9,5 tys., a we wrześniu 2023 r. – niemal 25 tys. Zdaniem naszych rozmówców za wzrostem popytu stoi upowszechnienie receptomatów, a nie tylko realne potrzeby medyczne. O popycie na marihuanę przez internet może także świadczyć rosnąca liczba stron, na których można kupić tylko „zieloną receptę”. O tym, że nie chodzi jedynie o medycynę, świadczą wpisy osób korzystających z tej oferty: „towar czysty, bez domieszek”, „to samo, co u dealera, ale hodowane w lepszych warunkach”, „nie to, co lata na osiedlu”.

Ilu jest pacjentów, dla których taki preparat byłby pomocny, nie wiadomo, bo wskazania do korzystania z medycznej marihuany są bardzo szerokie. Gdy zaczęto rozmowy o legalizacji preparatu w 2016 r., dotyczyły one pacjentów z padaczką lekooporną, chorobami onkologicznymi czy stwardnieniem zanikowym bocznym. Obecnie – jak wynika m.in. z naszych prowokacji dziennikarskich – można ją otrzymać na migrenę, bóle miesiączkowe czy bezsenność, i to bez faktycznej konsultacji lekarskiej. Wystarczy zapłacić: średnio 140 zł. Wraz z receptą dostaje się zaświadczenie, że jest się w trakcie terapii. Jak radzą użytkownicy takich stron, dokument warto mieć przy sobie na wypadek kontaktu z policją.

Nam udało się dostać receptę na medyczną marihuanę po podaniu danych osobowych, teleadresowych, przeklikaniu ankiety i uiszczeniu opłaty. Preskrypcja dotyczyła 15 g suszu o zawartości THC 18 proc. A wszystko bez kontaktu z lekarzem, który już później przekonywał nas, że nie widział potrzeby rozmowy.

– Komenda Główna Policji nie gromadzi danych dotyczących liczby osób zatrzymywanych za posiadanie marihuany, w tym deklarowanej jako marihuana medyczna, jak też osób zatrzymywanych, które posiadają zaświadczenie o leczeniu nią – mówi kom. Michał Gaweł. Na pytanie, czy zaświadczenie wystarczy, by policja odstąpiła od dalszych interwencji, wyjaśnia, że charakter czynności podejmowanych przez funkcjonariuszy „cechuje się indywidualnością i względną samodzielnością”. Zdaniem naszych rozmówców odejście od rzetelnej porady lekarskiej i wystawiania leków zgodnie z wiedzą medyczną może rykoszetem odbić się na tych pacjentach, którzy naprawdę potrzebują preparatu.

Za wzrostem popytu stoi upowszechnienie receptomatów

Z kolei pacjenci przyznają, że nie każdy lekarz chce taką receptę wypisać. Dla wielu nadal jest to temat tabu. Ich pacjenci też korzystają z zakupów online.

„W ostatnich miesiącach obserwujemy narastające zjawisko pozyskiwania przez pacjentów z dolegliwościami bólowymi recept za pomocą receptomatów” – przestrzega Polskie Towarzystwo Leczenia Bólu. „Portale świadczące takie usługi oferują przesłanie e-recepty nawet w 3–5 minut, co z oczywistych powodów czyni niemożliwym ocenę kliniczną pacjenta. Podstawą skutecznej i bezpiecznej terapii bólu jest badanie pacjenta, odpowiednia diagnostyka i wynikające z tego postępowanie terapeutyczne, które może zmieniać się w czasie, co powoduje, że pacjent w przemyślany sposób otrzymuje określoną ilość leku i jego kontynuacja w uzasadnionych przypadkach nie powinna być kontynuowana” – dodaje.

O problemie, który wynika z braku transparentnych zasad działania teleporad, piszemy w DGP od stycznia. – Nic się nie zmieni, dopóki nie zostaną wprowadzone zmiany systemowe – mówi jeden z prawników.

Część polityków uważa, że taka sytuacja to tylko dowód na to, iż marihuana powinna być po prostu zalegalizowana. Paulina Matysiak z Lewicy Razem przypomina, że działający w kończącej się kadencji zespół ds. legalizacji marihuany wypracował trzy projekty ustaw. Dotyczyły one dekryminalizacji, uprawy marihuany medycznej i wykorzystania konopi w przemyśle. – Tylko dwie trafiły do pierwszego czytania, ale PiS odrzucił w nim te projekty, a w dalszych pracach nie przyjął żadnej opozycyjnej poprawki – mówi. I dodaje, że dekryminalizacja zakładałaby zaprzestanie karania za posiadanie niewielkich ilości marihuany. – Ustawa złożona przez Lewicę to brak kary dla osób posiadających przy sobie do 5 g marihuany. Zmiana w przepisach umożliwiłaby faktyczną uprawę marihuany przez polskich rolników na potrzeby przemysłu farmaceutycznego – dodaje.

Podobnych głosów trudno szukać w innych partiach. Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej deklaruje, że Nowoczesna jest za depenalizacją posiadania marihuany, ale nie jako metodą walki z receptomatami przepisującymi ją klientom. – W pierwszej kolejności trzeba zająć się standardem teleporady, jednak nie poprzez ograniczanie liczby wystawianych recept, ale nałożenie obowiązku kontaktu lekarza z pacjentem – mówi.

W Polsce 2050 słyszymy, że nie ma jednego stanowiska w sprawie medycznej marihuany, a depenalizacja jest ryzykowna. – Otworzyć rynek, skoro są receptomaty oferujące dostęp do preskrypcji za pieniądze? To pokrętna logika. Z korzyścią dla pacjentów byłoby raczej radykalne ograniczenie działalności receptomatów – mówi Urszula Demkow, szefowa zespołu medycznego Polski 2050. – Nie po to są leki na receptę, by pacjent kupował je jak napoje w automacie. One mogą mieć działania uboczne – z uzależnieniem i zgonem włącznie – podkreśla. ©℗

ikona lupy />
Liczba wystawionych e-recept na medyczną marihuanę / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe