Od 1944-1945 roku żadna władza, żadna partia polityczna nie była zainteresowana edukacją obywateli w zakresie demokracji bezpośredniej. To, że minister Przemysław Czarnek zobligował się do wprowadzenia takich zajęć jest bardzo ważne - powiedział PAP lider Kukiz'15-Demokracja Bezpośrednia Paweł Kukiz.

W czwartek Sejm zajmuje się wnioskiem rządu o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa.

Podczas debaty minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek ocenił, że opozycja nie ma pojęcie o demokracji bezpośredniej. "My was tej demokracji bezpośredniej nauczymy" – powiedział.

"Na szczęście są eksperci pana posła Pawła Kukiza, którzy przygotowali broszurę, która od przyszłego roku szkolnego będzie wchodziła do polskich szkół za pośrednictwem kuratorów, o demokracji bezpośredniej" – zapowiedział szef MEiN.

Kukiz zwrócił uwagę, że edukacja dotycząca demokracji bezpośredniej wejdzie do szkół dzięki jego umowie z Prawem i Sprawiedliwością. "Ja sam bym tego w życiu nie osiągnął, ale współpracując z Prawem i Sprawiedliwością i dotrzymywaniu umowy przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego uzyskałem możliwość tego, na czym mi zależy, czyli edukacji" - podkreślał.

"To, że minister Czarnek wyszedł na mównicę i zobligował się do takich dyspozycji, które spowodują wrzucenie kilku godzin wykładów obowiązkowych do szkół, do podstawy programowej, to jest bardzo ważne" - ocenił Kukiz. "Od 1944-1945 roku żadna władza, żadna partia polityczna nie była zainteresowana edukacją obywateli w zakresie demokracji bezpośredniej" - dodał.

Oprócz broszur - o których wspominał szef MEiN - Instytut Demokracji Bezpośredniej przygotowuje także prezentacje, która dotyczyć będzie edukacji obywatelskiej.

"Zamierzamy w przyszłości, jeśli dostaniemy się do Sejmu, brać udział w prezentacjach dotyczących elementarnych podstaw w zakresie wiedzy o demokracji bezpośredniej" - przekazał Kukiz.

Przyznał też, że wyczekuje podpisania nowego porozumienia z PiS, w którym miałyby się znaleźć ustalenia dotyczące zmian w prawie, aby dać Polakom prawdziwie obywatelskie referendum, czyli takie, które odbywają się bez pośrednictwa polityków po zebraniu określonej ilości podpisów. "Do tej pory od 1944 roku mamy tylko referenda partyjne, bo tylko partie mogą organizować referenda lub je zatwierdzić" - dodał.

"Teoretycznie konstytucja daje obywatelom możliwość rozpisania referendum po zebraniu 500 tysięcy podpisów, ale według prawa Sejm może, ale nie musi tego zrobić" - wskazuje polityk. "Przykładem na to jest ruch Platformy Obywatelskiej w 2004 roku, gdy zebrała pod propozycją 4xTak, zebrali 750 tysięcy i w momencie, kiedy tylko objęli władze te podpisy zostały +zmielone+" - przypomniał Kukiz.

autor: Grzegorz Bruszewski

gb/ godl/