Opozycja, w tym Konfederacja, będzie dążyć do bojkotu plebiscytu zaordynowanego przez PiS. Dopiero dziś zapadną decyzje, w jaki sposób to zrobić.

– PiS potrzebuje większości bezwzględnej, żeby przegłosować uchwałę o przeprowadzeniu referendum. zastanawiamy się, co zrobić – np. czy głosować przeciw, czy się wstrzymać – przyznaje polityk PO. Dylemat dotyczy też innej kwestii – czy i co komunikować sympatykom.

Co do zasady opozycja zgodnie zamierza – w ten czy inny sposób – zbojkotować referendum.

Z naszych rozmów wynika, że na stole są cztery opcje wyrażenia sprzeciwu wobec planów PiS. Partie opozycyjne mogą zagłosować przeciwko uchwale w Sejmie, wstrzymać się od głosu (a w przypadku większości bezwzględnej skutek będzie podobny do głosowania na „nie”), nie brać udziału w głosowaniu lub zaproponować własne pytania referendalne.

Ostateczne decyzje w poszczególnych klubach mają zapaść dziś. Jeszcze wczoraj zdania były podzielone, czasem nawet w obrębie jednego klubu. – Ja raczej bym namawiał do wstrzymania się od głosu – mówi polityk KO, zaś jego partyjny kolega skłaniałby się ku głosowaniu przeciw. Okazją do rozstrzygnięć będzie dzisiejsze posiedzenie Rady Krajowej PO, na której mają zostać zatwierdzone listy tej formacji do Sejmu. Dyskusje trwały też wśród ludowców. – Skłaniamy się ku niebraniu udziału w sejmowym głosowaniu, ale ostateczne decyzje zapadną dziś – usłyszeliśmy od rozmówcy z PSL. Także Lewica zdecyduje dopiero dziś. – Na pewno będziemy przeciwko referendum, ale w jaki sposób ten sprzeciw zostanie wyrażony, to zdecydujemy w środę – mówi szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.

Niewykluczone, że opozycja będzie dążyć do koordynacji działań – tak, by nikt się nie próbował odróżnić od pozostałych i by nie stworzyć tym samym wrażenia, że po tej stronie politycznej sceny wciąż są widoczne podziały. Osobną kwestią jest postawa Konfederacji i jej 11 posłów. – Na ten moment widzimy, że to referendum to oszukiwanie Polaków – mówi Michał Urbaniak, poseł tej partii. Tu też decyzje mają zapaść dziś, choć nie jest wykluczone, że ugrupowanie zgłosi własne propozycje pytań: „Czy popiera Pan/Pani wypłacanie świadczeń socjalnych imigrantom?”, „Czy popiera Pan/Pani waloryzację świadczenia 500+ na 800+?”, „Czy popiera Pan/Pani ograniczanie możliwości korzystania z gotówki?” oraz „Czy popiera Pan/Pani zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035 roku?”.

Mimo sprzeciwu opozycji PiS ma szansę uzbierać większość bezwzględną w tej sprawie. Sam klub PiS to 227 posłów, ale zapewne będzie mógł w tej sprawie liczyć na kilka głosów posłów niezrzeszonych, takich jak Łukasz Mejza, trzyosobowego koła Polskie Sprawy oraz trzech kukizowców. – Odpieram zarzuty opozycji, że to referendum jest upolitycznione. Każde referendum jest w jakiejś mierze upolitycznione, bo w praktyce mogą je rozpisywać partie polityczne i ten fakt co jakiś czas wykorzystują – mówi DGP Paweł Kukiz. Jednocześnie dodaje, że ta sytuacja się nie zmieni, dopóki obywatele nie uzyskają możliwości rozpisania referendum bez konieczności uzyskiwania zgody Sejmu.

Pytanie też, jak opozycja w sprawie referendum będzie się komunikować ze swoimi wyborcami. Na razie widać, że bazowym scenariuszem jest namawianie do udziału w wyborach parlamentarnych bez głosowania w referendum. Pojawiają się jednak wątpliwości, jak to w praktyce zrobić. W odpowiedzi na nasze pytania Krajowe Biuro Wyborcze przypomina, że art. 22 ust. 4 ustawy o referendum ogólnokrajowym stanowi, że komisja obwodowa ustala liczbę osób, które wzięły udział w referendum, na podstawie liczby kart ważnych, wyjętych z urny (do której notabene trafią także karty wyborcze). To oznacza, że nawet głosy nieważne będą wliczane do frekwencji, a to ma znaczenie dla ważności referendum.

Jak wskazuje Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju, w związku z tym wśród przeciwników plebiscytu może się pojawić pokusa, by pobraną kartę referendalną zniszczyć (i w takim stanie wrzucić do urny) lub wynieść z lokalu. Ale nasz rozmówca odradza takie postępowanie. – Karta jest dokumentem referendalnym, a jej zniszczenie to przestępstwo. Z kolei wyniesienie jej poza lokal wyborczy, przekazanie innej osobie lub przyjęcie takiej karty może zostać uznane za wykroczenie – mówi Wachowiec. – Jedyną zatem możliwością, aby zagłosować w wyborach i nie zagłosować w referendum, jest odmowa pobrania karty referendalnej i dopilnowanie, by zostało to odnotowane w spisie wyborców – sugeruje nasz rozmówca.

Także z wyjaśnień PKW wynika, że nie ma przymusu brania udziału w referendum. „Jeżeli wyborca odmówi przyjęcia karty lub kart do głosowania, obwodowa komisja wyborcza odnotuje to w spisie wyborców” – stwierdziła PKW. ©℗

Pytania referendalne zaproponowane przez PiS:

  • Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?
  • Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?
  • Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
  • Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?