Są nieliczne sytuacje, w których rozpędzona lokomotywa pędzi przez parlament, a do kotła dorzucają jej niemal wszyscy, bez względu na sympatie polityczne. Tak było w przypadku projektu nowelizacji ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz niektórych innych ustaw.

W piątek, po 2,5 miesiąca od złożenia w Sejmie, ustawa została niemal jednogłośnie przyjęta (po tym, jak wcześniej jednogłośnie przyjął ją Senat). Od momentu, kiedy trafi na biurko prezydenta, Andrzej Duda ma 21 dni na złożenie pod nią podpisu. I nie ma dziś liczącej się siły politycznej czy organizacji pozarządowej, które uważają, że powinien postąpić inaczej. Apel, który poszedł do głowy państwa wraz z ustawą, brzmi, by kropkę nad i postawił jak najszybciej.

Chodzi o akt nazwany ustawą Kamila. Formalnie odpowiadał za niego Marcin Romanowski, wiceminister w resorcie sprawiedliwości. Iskrą, która przyśpieszyła pracę na dokumentem, była śmierć kilkuletniego chłopca. Zmarł na początku maja, a katami byli jego „bliscy”. Tym, co bulwersowało, było to, że dramat dziecka trwał od miesięcy. Padły pytania: jak to możliwe, że nikt go nie przerwał? Oraz gdzie byli dorośli oraz instytucje, które otaczały dziecko i jego „rodzinę”?

Iskra nie wywołałaby jednak pożaru, gdyby nie narastające społeczne przekonanie, że to kolejna śmierć, której można było uniknąć. Jak mantrę przypominaliśmy na łamach DGP, że jeszcze w 2019 r., gdy w krótkim odstępie czasu w podobnych okolicznościach zginęło kilkoro dzieci, przy poparciu ponad 20 tys. podpisów Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę złożyła w Kancelarii Prezydenta apel o inicjatywę ustawodawczą w zakresie takich rozwiązań, jak systemowa analiza przyczyn śmierci dziecka. Mimo początkowych deklaracji prace w kancelarii ostatecznie stanęły.

Szybkie procedowanie obecnej ustawy nie byłoby możliwe, gdyby nie była ona po prostu dobrym aktem prawnym. Połączyła we wspólnym działaniu prawników, sędziów, prokuratorów, organizacje społeczne, psychologów… W rozmowie z DGP osoby, które nad nią pracowały, akcentują, że choć wydarzenia tego roku zadziałały na nich mobilizująco, to jednak poszczególne rozwiązania wykluwały się przynajmniej od 2020 r., choćby przy okazji prac w MS nad tzw. antyprzemocówką 1.0.

Ustawa wprowadza do porządku prawnego m.in. analizę przypadków krzywdzenia dzieci ze skutkiem śmiertelnym czy ciężkiego uszkodzenia ciała. Powoływany do tego celu zespół będzie miał za zadanie wyśledzić luki w systemie, które mogły do takiej sytuacji doprowadzić, i zaproponować działania naprawcze. Kolejny filar ustawy to obowiązek nałożony na instytucje, w których przebywają osoby małoletnie, by wdrożyły standardy ochrony dzieci – chodzi o schemat działania, dzięki któremu każdy wie, jak się zachować w sytuacji podejrzenia, że dziecko może być krzywdzone. Ustawa wprowadza kwestionariusz oceny (jego szczegóły zostaną dopracowane rozporządzeniem), którym będzie mógł się posłużyć każdy, w tym m.in. policjant, pracownik opieki społecznej, by eliminując subiektywne odczucia, ocenić, czy dzieje się coś złego. Ustawa wprowadza reprezentanta dziecka w sądzie. Mówi o tym, że w sprawach rodzinnych dziecko musi zostać wysłuchane, a sędziowie orzekający będą przechodzić co cztery lata obowiązkowe szkolenia. Ustawa zobowiązuje także Radę Ministrów do przyjęcia Krajowego Planu Przeciwdziałania Przemocy na Szkodę Małoletnich oraz Krajowego Planu Przeciwdziałania Przestępstwom Przeciwko Wolności Seksualnej i Obyczajności.

Rzadko się zdarza, by w polskim parlamencie dyskusja nad projektem przebiegała ponad podziałami, merytorycznie. W tym przypadku tak było. W efekcie wypracowano ważne poprawki, jak np. ta, by informacje od reprezentanta dziecka co do postępowania sądowego mogli otrzymywać również rodzice zastępczy lub opiekunowie z placówki (do tej pory nie mieli takiej możliwości).

Z zespołu ds. pomocy pokrzywdzonym w departamencie spraw rodzinnych i nieletnich w resorcie sprawiedliwości, gdzie koncentrowały się działania nad projektem, słyszymy, że ustawa to dopiero pierwszy etap. Trwają prace nad rozporządzeniami ją wdrażającymi. W planie jest też m.in. zaproponowanie wzorców dotyczących standardów ochrony w placówkach, które do tej pory nie istniały. Nie tylko w Polsce, lecz także w UE. Bo podobne rozwiązania są jeszcze tylko w Wielkiej Brytanii.

Istnieje wielkie oczekiwanie społeczne, że jedną z pierwszych spraw, nad którymi pochyli się zespół ds. analizy, będzie właśnie historia Kamila z Częstochowy. To, jak przekonują autorzy ustawy, olbrzymia odpowiedzialność. I test dla ustawy. ©℗