Projekt noweli o organizacji i trybie postępowania przed TK jest obciążony dużym ryzykiem i wadami; nie dotyka istoty problemu, czyli sporu dotyczącego upływu kadencji prezes TK; nie jestem pewien, czy znajdzie się większość parlamentarna do jego uchwalenia - ocenił szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.

Na początku maja posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK. Celem projektu - według jego autorów - jest "usprawnienie działalności Trybunału". W proponowanych przepisach chodzi o zmniejszenie minimalnej liczby sędziów Zgromadzenia Ogólnego i pełnego składu TK do dziewięciu sędziów. Znowelizowane przepisy mają mieć zastosowanie do postępowań wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie noweli. Sejm ma rozpocząć prace nad projektem noweli podczas posiedzenia 24-26 maja.

W radiu RMF FM szef gabinetu prezydenta ocenił, że projekt nowelizacji jest "obciążony dużym ryzykiem i paroma wadami". Wyraził wątpliwość, czy znajdzie się większość parlamentarna do jego uchwalenia.

Szrot zwrócił uwagę, że projekt jest rozwiązaniem prowizorycznym i nie dotyka istoty problemu, czyli sporu dotyczącego upływu kadencji prezes Trybunału Konstytucyjnego. "Rozwiązanie prowizoryczne powinno być możliwie szybkie do przeprowadzenia. Tutaj nie ma takiej gwarancji. Senat - zakładam - nie będzie pomagał w szybkim przyjęciu tego projektu" - dodał.

Pytany, czy prezydent rozważa wycofanie wniosku do TK ws. noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, Szrot stwierdził, że "nie postawiłby na to w tym momencie żadnych pieniędzy". Podkreślił, że nie ma powodów do wycofania wniosku, ponieważ wciąż pozostają wątpliwości konstytucyjne, które może rozwiać tylko TK. "Ja ciągle mam nadzieję, że sędziowie się odkłócą" - oświadczył szef gabinetu prezydenta.

W Trybunale Konstytucyjnym od miesięcy trwa spór o kadencję Julii Przyłębskiej jako prezesa TK, który uniemożliwiał w ostatnim czasie zebranie się Trybunału w pełnym składzie, czyli minimum 11 sędziów. Według części prawników, w tym byłych i obecnych sędziów TK, kadencja Przyłębskiej upłynęła po 6 latach, czyli 20 grudnia 2022 r. Według samej Przyłębskiej, a także premiera Mateusza Morawieckiego i części ekspertów jej kadencja upływa w grudniu 2024 r. - razem z końcem kadencji Przyłębskiej jako sędzi TK.

TK na 30 maja wyznaczył termin rozprawy w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Wniosek prezydenta w tej sprawie, złożony w trybie kontroli prewencyjnej, Trybunał ma rozpatrzyć w pełnym składzie, pod przewodnictwem prezes Przyłębskiej.

Na początku stycznia sześciu sędziów TK, w tym wiceprezes Mariusz Muszyński, skierowało pismo do Julii Przyłębskiej i prezydenta, w którym zażądali od niej zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent wskaże nowego prezesa.

Na początku marca służby prasowe TK podały, że prezes Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, które "bezwzględną większością głosów, w obecności dwóch trzecich sędziów TK podjęło uchwałę, w której stwierdzono brak podstaw do zwołania zgromadzenia w celu wyboru kandydatów na prezesa Trybunału".

Na początku kwietnia do TK wpłynęło pismo pięciu sędziów TK, w którym informowali oni o gotowości podjęcia prac nad wnioskiem prezydenta ws. ustawy o SN, ale w piśmie wskazali jednak, że wszelkie działania Przyłębskiej, które są przypisane prezesowi TK, są nieskuteczne i łamią obowiązujące prawo. Pięciu sędziów zaapelowało też o zwołanie Zgromadzania Ogólnego TK i wybór nowego prezesa. Odnosząc się do tego pisma, sędzia TK Jarosław Wyrembak stwierdził, że wpisuje się ono w ciąg działań poważnie zagrażających polskiej racji stanu. (PAP)

autorka: Aleksandra Rebelińska

reb/ mok/