Połowa zawiadomień dotyczących gwałtu, jakie trafiają na policję i prokuraturę, kończy się umorzeniem. W sądach rejonowych niemal co czwarta sprawa kończy się wyrokiem w zawieszeniu. Statystyki dotyczące gwałtów, mimo kolejnych zmian w przepisach, są takie same.

Kolejne zmiany przepisów miały doprowadzić do wzrostu wykrywalności i zgłaszalności. Poprosiliśmy o dane policję, prokuraturę i Ministerstwo Sprawiedliwości. Wyniki są jednoznaczne: od lat statystyki wyglądają tak samo. Połowa spraw nie trafia nawet do sądu. W tym roku mają zostać zaostrzone kary. Czy to może coś zmienić? I znów statystyki pokazują, że najostrzejsze wyroki dotyczyły dwóch przypadków w zeszłym roku.

Czy to znaczy, że gwałtów w Polsce nie ma? Prawnicy przekonują, że szwankuje przede wszystkim egzekwowanie prawa. Że jest to ważna kwestia, pokazały wyniki sondażu United Surveys przeprowadzonego na zlecenie DGP: zdaniem badanych skuteczniejsze ściganie sprawców gwałtu to jeden z trzech najważniejszych elementów mogących poprawić sytuację kobiet w Polsce.

Zmiany bez zmian

Co dotychczas zrobiono w kwestii ścigania sprawców gwałtów? Między innymi zmieniono, w 2019 r., przepisy procesowe i wprowadzono 14 dni na przesłuchanie sądowe osoby pokrzywdzonej; w 2020 r. zmieniono rozporządzenie dotyczące przesłuchania w przyjaznych pokojach, w styczniu tego roku wprowadzono zmiany dotyczące ponownego przesłuchania pokrzywdzonego – bo co do zasady powinno odbyć się tylko raz. I teraz nowelizacja, która wejdzie w październiku, dotycząca zaostrzenia kar. Wcześniej (w 2014 r.) wprowadzono ściganie gwałtu z urzędu – a nie na wniosek pokrzywdzonej osoby. Jednak statystyki stoją w miejscu: rok do roku niemal taki sam odsetek spraw jest umarzany, a podobna liczba gwałcicieli trafia za kratki.

Zdaniem ekspertów także wchodzące od października zaostrzenie kar za gwałt niewiele przyniesie. Bo nawet teraz sędziowie rzadko sięgają po najwyższe kary. Ma to miejsce w przypadku spraw przy gwałcie ze szczególnym okrucieństwem. Analiza zasądzanych kar pokazuje, że większość kończy się wyrokiem od 1 do 2 lat albo od 2 do 5 lat. I tu również w stosunku do części skazanych ogłaszane jest warunkowe zawieszenie wykonania kary. Jedynie przy sprawach z art. 197 par. 3 i 4 (gwałt na osobie nieletniej, zbiorowy czy ze szczególnym okrucieństwem) kary są wyższe. Ale nawet wówczas nie przekraczają z reguły pięć lat. Na dłużej niż 15 lat z art. 197 par. 3 skazano w 2021 r. tylko dwie osoby, a z art. 197 par. 4 zaledwie cztery osoby. Ale nawet w przypadku gwałtu na dziecku aż pięć osób – pomimo dowiedzionej winy – otrzymało w 2021 r. wyrok w zawieszeniu.

Nie było gwałtu?

Z analiz dr. Artura Pietryki, adwokata karnisty, wynika, że w wielu przypadkach sprawa jest umarzana dlatego, że osoba zgłaszająca gwałt nie chciała dalej uczestniczyć w postępowaniu. – Nie wynika to z tego, że nie wiedziała, co robi, kiedy przyszła na policję zgłosić zgwałcenie albo wymyśliła sobie tę kwestię, tylko po prostu organy ścigania w niewystarczający sposób zapewniły jej komfort przejścia przez postępowanie – mówi Pietryka. Jego zdaniem dalsza zmiana procedur by pomogła. Choćby zapewnienie psychologa już na początku przy zgłoszeniu przestępstwa, nagrywanie przesłuchań, zapewnienie opieki prawnej z urzędu. – Ale także zmiana definicji gwałtu – poprzez wprowadzenie do kodeksu karnego jako kluczowej okoliczności do ustalenia, czy osoba pokrzywdzona wyraziła zgodę na obcowanie seksualne – mówi Pietryka. Bez tego samo podniesienie kar niewiele zmieni.

Również zdaniem mec. Danuty Wawrowskiej podnoszenie górnych widełek nie jest kluczowe. Jak tłumaczy, sąd już dziś ma możliwość zbadania, jak doszło do przestępstwa, i wymierzenia surowej kary. Problemem jest to, że bierze się pod uwagę wiele okoliczności łagodzących dla sprawcy, jak np. dotychczasową niekaralność. – To nie górna granica kary, ale nieuchronność więzienia jest tym, co odstraszy i zmotywuje pokrzywdzonych do zgłaszania spraw organom ścigania – podkreśla. Jej zdaniem równolegle ze zmianami kodeksowymi powinny iść te, których celem jest przeszkolenie służb na każdym etapie działań. Ze swojej praktyki widzi, że sprawy często są źle prowadzone. – Mało wnikliwe przesłuchanie, brak zebranych i zabezpieczonych dowodów – wylicza. Zwraca uwagę, że trzeba uwrażliwić sędziów na problem przemocy seksualnej, w tym gwałtów małżeńskich. Przypomina głośny wyrok warszawskiej apelacji w sprawie rozwodowej. Sąd uznał, że żona, która oskarżyła męża o wielokrotny gwałt małżeński, powinna była wkładać więcej wysiłku w inicjację seksu. – Nie tylko o zmiany w prawie tu chodzi – ucina.

Definicja czy dożywocie

Zdaniem części polityków realną zmianę przyniosłaby zmiana definicji gwałtu opartej na braku zgody pokrzywdzonej. – Zakładaliśmy, że jeśli uczyni się gwałt przestępstwem ściganym z urzędu, jego zgłaszalność wzrośnie. Ale nie widać wyraźnych zmian w statystykach – mówi Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy. Dlatego według niej konieczne są kolejne zmiany.

Tymczasem najnowsze zmiany w kodeksie karnym kierują się inną filozofią. Nie dotykają definicji gwałtu. Podniesiona zostaje natomiast m.in. górna granica kary za przestępstwo z art. 197 k.k. par. 1 (z 12 do 15 lat). W przepisach znalazły się nowe typy kwalifikowane zgwałceń, np. na kobiecie ciężarnej, z posługiwaniem się bronią palną czy z utrwalaniem obrazu i dźwięku tego czynu. – Dzisiaj prawo jest ślepe na karygodne czyny, np. zgwałcenie, którego wynikiem jest śmierć. Zagrożenie karą jest takie, jak za zwykłe zgwałcenie. Nowelizacja zmienia tę sytuację – mówił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Ze strony resortu słyszymy teraz, że nie ma potrzeby zmiany definicji, obecna daje możliwość skutecznego ścigania sprawców. Tym, nad czym należy się pochylić, to orzecznictwo. Bo polskie sądy należą do najłagodniejszych w Europie, a pobłażliwość rodzi poczucie bezkarności.

Brak zgłoszeń

Część polityków wskazuje, że Polska na tle innych państw wypada dobrze – według statystyk mamy jeden z najniższych wskaźników gwałtów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Pytani przez nas eksperci zwracają uwagę, że statystyki dotyczące gwałtu nie oddają rzeczywistości. Analogicznie, jak nie czynią tego oficjalne dane dotyczące przemocy w rodzinie. Ich zdaniem bowiem obok tego, co znajduje się w zestawieniach policyjnych, prokuratorskich czy sądowych, istnieje ukryta liczba przestępstw niezgłaszanych. ©℗

Sprawy w prokuraturach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe