Rejestr ciąż tworzony jest tylko po to, by móc prześladować i inwigilować polskie kobiety, by mieć kolejne narzędzie represji, kontroli, wpływu politycznego państwa na nasze życie, zdrowie i rodziny - oceniły w poniedziałek posłanki KO. Ich zdaniem przyszedł czas, by powiedzieć - dość.

Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał w piątek rozporządzenie, na podstawie którego w Systemie Informacji Medycznej znajdą się informacje m.in. na temat ciąży. Celem rozporządzenia jest doprecyzowanie szczegółowego zakresu danych dotyczących zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz zasad ich przekazywania.

Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) oceniła w poniedziałek, że doszliśmy do czasów, w których partia będzie decydowała o ciąży kobiety. "Polskie kobiety płacą najwyższą cenę za politykę nienawiści wobec nich prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków nienawidzących kobiet. Dzisiaj ta grupa mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, idzie o krok dalej, tworząc rejestr ciąż tylko po to, by móc polskie kobiety prześladować i kontrolować, by stworzyć takie kolejne narzędzie represji, kontroli, wpływu politycznego państwa na nasze życie, zdrowie, na nasze rodziny" - oświadczyła posłanka na konferencji prasowej w Sejmie.

Gasiuk-Pihowicz pytała, czy władza chce, aby polskie kobiety czuły się tak, jak kobiety w Salwadorze, gdzie "każda kobieta, która - jeżeli doświadczy jakichś komplikacji związanych z ciążą - jest dzisiaj właściwie automatycznie uznawana za podejrzaną".

Według niej dotychczasowa polityka PiS i jej prezesa Jarosława Kaczyńskiego doprowadziła do "dramatycznego spadku urodzeń" w Polsce. "I to jest kolejny krok w kierunku pogłębienia tej tendencji" - dodała.

Zdaniem posłanki Katarzyny Lubnauer (KO) "od 6 lat plasterek po plasterku ograniczane są prawa reprodukcyjne kobiet". "Najpierw wprowadzono antykoncepcję awaryjną na receptę, inaczej niż we wszystkich krajach UE, potem spowodowano, że in vitro przestało być finansowane z budżetu państwa, ograniczając szanse wielu rodzin na posiadanie dziecka, potem brutalny wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący prawa do przerywania ciąży w dramatycznej sytuacji ciężkiego uszkodzenia płodu i teraz - rejestr ciąż" - mówiła Lubnauer. "My nie jesteśmy głupsze niż inne Europejki, mamy prawo do takich samych praw reprodukcyjnych, do tego, żeby władza nie wchodziła z buciorami w nasze życie" - dodała posłanka KO.

Według niej efektem decyzji o rejestrowaniu ciąż Polek będzie to, że "jeszcze mniej kobiet w momencie, w którym będzie podejrzewać, że jest w ciąży skieruje swoje kroki do lekarza". "W efekcie mniej z nich otrzyma odpowiednią pomoc, jeżeli ma jakieś choroby, które zagrażają ich życiu lub zdrowiu lub zdrowiu płodu" - podkreśliła Lubnauer.

"Ta władza uwielbia inwigilować i kontrolować społeczeństwo. Uwielbia z buciorami wchodzić w życie Polek i Polaków. Uwielbia cenzurować, to czego się uczą dzieci, wyrzuciła praktycznie ze szkół edukację seksualną" - mówiła posłanka KO.

"Najwyższy czas powiedzieć - dość. Powiedzieć jasno, że takie działanie ma skutek dokładnie odwrotny. Coraz mniej Polek chce mieć w Polsce dzieci. Coraz więcej z nich mówi, że jedną z decyzji jest to, że tak długo, jak ta władza będzie kontrolować kobiety, jak długo będzie zakaz aborcji w dramatycznych sytuacjach, jak długo ktoś będzie robił rejestr ciąż, tak długo one się nie decydują na dzieci" - zaznaczyła Lubnauer.

Posłanka oświadczyła, że oczekuje od ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, "żeby zajął się tym, czym się powinien zająć, tym jak chronić życie Polaków, a nie tym, jak inwigilować kobiety".

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła, że chce, by w Polsce rodziło się jak najwięcej dzieci. "Ale Polki nie mogą się bać, nie mogą się czuć zagrożone" - zaznaczyła. Według niej żyjemy w państwie, w którym obywatele stracili zaufanie do rządzących. "Mają wątpliwości, czy to jest robione dla ich dobra, czy tylko po to, żeby kontrolować i ograniczać ich prawa" - zaznaczyła Kidawa-Błońska.

Zdaniem MZ zmiany przełożą na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej, co usprawni pracę personelu medycznego, ułatwi obieg dokumentacji medycznej i ograniczy koszty jej udostępniania. Wśród danych, które pojawią się w SIM, są m.in.: dane służące identyfikacji podmiotu medycznego, dane dotyczące wyrobów medycznych, informacje o alergiach, implantach, grupie krwi, informacja o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej i informacja o ciąży.

Rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz zaznaczył, że poszerzenie zakresu danych raportowanych w ramach systemu informacji medycznej to wynik zaleceń wypracowanych przez zespół, który został powołany przez Komisję Europejską. Zespół ten, jak dodał, miał wypracować standard raportowania medycznego, który ułatwi pracę lekarzy w ramach coraz szerszego zakresu danych medycznych, które podlegają digitalizacji. (PAP)

autor: Edyta Roś