Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał w piątek rozporządzenie, na podstawie którego w Systemie Informacji Medycznej znajdą się informacje m.in. na temat ciąży. Rozwiązanie krytykuje opozycja.

"Po wprowadzeniu rejestru ciąż przyrost naturalny w Polsce zmniejszy się jeszcze bardziej, ponieważ jeszcze mniej kobiet będzie zachodzić w ciążę" - przekonywały na poniedziałkowej konferencji posłanki Lewicy Beata Maciejewska i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

"Na naszych oczach rozgrywa się kolejny etap horroru kobiet - PiS wprowadza rejestr ciąż. Rejestr ten w normalnym kraju byłby czymś naturalnym, ale w Polsce jest kolejnym batem na kobiety, kolejną próbą zniewolenia kobiet" - powiedziała Beata Maciejewska. Zwróciła uwagę, że w Polsce obowiązuje już zakaz aborcji, brak jest dostępu do edukacji seksualnej, a "teraz przychodzi kolejny etap, gdy rząd chce kontrolować ciąże kobiet".

Doprowadza to wszystko do tego, dodała, że kobiety w Polsce nie chcą mieć dzieci i nie chcą ich rodzić, tymczasem sytuacja demograficzna jest fatalna. "PiS jest represyjnym rządem, który sprawia, że coraz mniej Polaków przychodzi na świat" - powiedziała Maciejewska. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk dodała, że "Polska pod rządami PiS to nie jest państwo przyjazne kobietom". Zakazuje bowiem przerwania ciąży nawet wtedy, gdy dziecko jest niezdolne do samodzielnego przeżycia. Dziś zaś okazuje się, mówiła, że to także państwo, które chce śledzić każdy ruch kobiety.

Kobieta, idąc do ginekologa i dowiadując się, że jest w ciąży, nie będzie mogła poinformować jako pierwszego swojego partnera, bo wcześniej dowie się o tym prokurator generalny Zbigniew Ziobro czy minister zdrowia - przekonywała Dziemianowicz-Bąk. Przyznała, że "rejestr ciąż w każdym normalnym państwie byłby czymś normalnym". "Ale w państwie z całkowitym zakazem aborcji rejestr ciąż musi przerażać. I faktycznie przeraża. Młode kobiety boją się zachodzić w ciążę, bo wiedzą, że będą musiały ją donosić niezależnie od tego, co by się działo" - powiedziała Dziemianowicz-Bąk.

Z kolei kobieta, która poroni, zamiast wsparcia psychologa będzie miała od razu do czynienia z prokuratorem, który będzie pytał, czy przypadkiem nikt w tym poronieniu nie pomógł - mówiła posłanka Lewicy. "Czy państwo musi urządzać kobietom piekło lęku i strachu, że ich najbliżsi będą przesłuchiwani, tropieni i śledzeni?" - pytała retorycznie Dziemianowicz-Bąk.

Zdaniem MZ zmiany przełożą na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej, co usprawni pracę personelu medycznego, ułatwi obieg dokumentacji medycznej i ograniczy koszty jej udostępniania. Wśród danych, które pojawią się w SIM, są m.in.: dane służące identyfikacji podmiotu medycznego, dane dotyczące wyrobów medycznych, informacje o alergiach, implantach, grupie krwi, informacja o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej i informacja o ciąży.

Rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz zaznaczył, że poszerzenie zakresu danych raportowanych w ramach systemu informacji medycznej to wynik zaleceń wypracowanych przez zespół, który został powołany przez Komisję Europejską. Zespół ten, jak dodał, miał wypracować standard raportowania medycznego, który ułatwi pracę lekarzy w ramach coraz szerszego zakresu danych medycznych, które podlegają digitalizacji.

autor: Piotr Śmiłowicz

Posłanki KO: rejestr ciąż jest tworzony, by móc prześladować i inwigilować polskie kobiety

Rejestr ciąż tworzony jest tylko po to, by móc prześladować i inwigilować polskie kobiety, by mieć kolejne narzędzie represji, kontroli, wpływu politycznego państwa na nasze życie, zdrowie i rodziny - oceniły w poniedziałek posłanki KO. Ich zdaniem przyszedł czas, by powiedzieć - dość.

Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) oceniła w poniedziałek, że doszliśmy do czasów, w których partia będzie decydowała o ciąży kobiety. "Polskie kobiety płacą najwyższą cenę za politykę nienawiści wobec nich prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków nienawidzących kobiet. Dzisiaj ta grupa mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, idzie o krok dalej, tworząc rejestr ciąż tylko po to, by móc polskie kobiety prześladować i kontrolować, by stworzyć takie kolejne narzędzie represji, kontroli, wpływu politycznego państwa na nasze życie, zdrowie, na nasze rodziny" - oświadczyła posłanka na konferencji prasowej w Sejmie.

Gasiuk-Pihowicz pytała, czy władza chce, aby polskie kobiety czuły się tak, jak kobiety w Salwadorze, gdzie "każda kobieta, która - jeżeli doświadczy jakichś komplikacji związanych z ciążą - jest dzisiaj właściwie automatycznie uznawana za podejrzaną". Według niej dotychczasowa polityka PiS i jej prezesa Jarosława Kaczyńskiego doprowadziła do "dramatycznego spadku urodzeń" w Polsce. "I to jest kolejny krok w kierunku pogłębienia tej tendencji" - dodała.

Zdaniem posłanki Katarzyny Lubnauer (KO) "od 6 lat plasterek po plasterku ograniczane są prawa reprodukcyjne kobiet". "Najpierw wprowadzono antykoncepcję awaryjną na receptę, inaczej niż we wszystkich krajach UE, potem spowodowano, że in vitro przestało być finansowane z budżetu państwa, ograniczając szanse wielu rodzin na posiadanie dziecka, potem brutalny wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący prawa do przerywania ciąży w dramatycznej sytuacji ciężkiego uszkodzenia płodu i teraz - rejestr ciąż" - mówiła Lubnauer. "My nie jesteśmy głupsze niż inne Europejki, mamy prawo do takich samych praw reprodukcyjnych, do tego, żeby władza nie wchodziła z buciorami w nasze życie" - dodała posłanka KO.

Według niej efektem decyzji o rejestrowaniu ciąż Polek będzie to, że "jeszcze mniej kobiet w momencie, w którym będzie podejrzewać, że jest w ciąży skieruje swoje kroki do lekarza". "W efekcie mniej z nich otrzyma odpowiednią pomoc, jeżeli ma jakieś choroby, które zagrażają ich życiu lub zdrowiu lub zdrowiu płodu" - podkreśliła Lubnauer. "Ta władza uwielbia inwigilować i kontrolować społeczeństwo. Uwielbia z buciorami wchodzić w życie Polek i Polaków. Uwielbia cenzurować, to czego się uczą dzieci, wyrzuciła praktycznie ze szkół edukację seksualną" - mówiła posłanka KO.

"Najwyższy czas powiedzieć - dość. Powiedzieć jasno, że takie działanie ma skutek dokładnie odwrotny. Coraz mniej Polek chce mieć w Polsce dzieci. Coraz więcej z nich mówi, że jedną z decyzji jest to, że tak długo, jak ta władza będzie kontrolować kobiety, jak długo będzie zakaz aborcji w dramatycznych sytuacjach, jak długo ktoś będzie robił rejestr ciąż, tak długo one się nie decydują na dzieci" - zaznaczyła Lubnauer.

Posłanka oświadczyła, że oczekuje od ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, "żeby zajął się tym, czym się powinien zająć, tym jak chronić życie Polaków, a nie tym, jak inwigilować kobiety".

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła, że chce, by w Polsce rodziło się jak najwięcej dzieci. "Ale Polki nie mogą się bać, nie mogą się czuć zagrożone" - zaznaczyła. Według niej żyjemy w państwie, w którym obywatele stracili zaufanie do rządzących. "Mają wątpliwości, czy to jest robione dla ich dobra, czy tylko po to, żeby kontrolować i ograniczać ich prawa" - zaznaczyła Kidawa-Błońska.

autor: Edyta Roś

Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny: ws. "rejestru ciąż” warto zachować spokój i czujność

W sprawie tzw. rejestru ciąż warto zachować spokój, nie rezygnując z czujności – podnosi w poniedziałkowym komentarzu Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

"Mimo iż Ministerstwo jako uzasadnienie podaje chęć ułatwienia pracy lekarzy, to w dzisiejszej Polsce każda zmiana dotycząca zdrowia reprodukcyjnego, zwłaszcza związana z gromadzeniem wrażliwych danych, spotyka się z podejrzeniami o złe intencje. I nie ma się czemu dziwić” – oceniła prezeska zarządu Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA Krystyna Kacpura. "Kobiety w Polsce, jako normę znają niestety moralizowanie i wtrącanie się lekarzy w życie prywatne pacjentek, o całkowitym ignorowaniu ich obaw i potrzeb nie wspominając” – dodała.

Federacja ocenia, że polska codzienność pokazuje, iż środowisko medyczne, prokuratura czy urzędnicy mają tendencję do utrudniania życia Polkom i stawiania przed nimi kolejnych barier.

"Rejestr ciąż może być ku temu kolejną pokusą. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której lekarz podczas wizyty, widząc pacjentkę, która nie jest już w ciąży, a według cyfrowego rejestru była np. 3 tygodnie temu, zacznie zadawać pytania +co stało się z ciążą?+. Jedno jest jednak pewne – bez względu na odpowiedź, lekarz ani ktokolwiek inny nie może wyciągnąć wobec takiej kobiety żadnych konsekwencji prawnych” – wskazała Fundacja.

"W świetle prawa osoby w Polsce wciąż na szczęście nie są karane za własne aborcje. Gdyby powiedziały ginekologowi w trakcie wizyty, że przerwały niedawno ciążę (nieważne jaką metodą i gdzie), lekarz nie mógłby nic z tą informacją zrobić. Nawet gdyby zadzwonił na policję, byłby to stracony czas, bo postępowanie przeciwko kobiecie po aborcji nie mogłoby się z tego powodu w ogóle toczyć. To jednak do kobiety należy decyzja, czy chce mówić o aborcji, czy raczej powiedzieć, że doszło do naturalnego poronienia” – mówi prawniczka i dyrektorka ds. programowych FEDERY Kamila Ferenc, cytowana w informacji prasowej.

Federacja przypomina, że na wczesnym etapie ciąży poronienia nie są niczym niezwykłym, wręcz przeciwnie, zdarzają się nierzadko.

"W sprawie tzw. rejestru ciąż warto więc zachować spokój, nie rezygnując z czujności. Sama świadomość, że prowadzenie takiego rejestru nie może prowadzić do +poszukiwania zaginionej ciąży+ ani żadnych konsekwencji prawnych wobec kobiety, może być ochroną, gdyby w gabinecie ginekologicznym padło nagle niewygodne pytanie" – wskazała federacja.

autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl