Ustawa o służbie zagranicznej upolitycznia ją i systemowo eliminuje z niej kobiety - mówili w środę politycy Lewicy wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka i poseł Andrzej Szejna.

Sejmowa komisja spraw zagranicznych opowiedziała się w środę przeciw uchwale Senatu odrzucającej ustawę o służbie zagranicznej, która zakłada m.in. stworzenie nowej funkcji Szefa Służby Zagranicznej i zmianę naboru kadr do służby zagranicznej. W ocenie wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej, "ustawa obniża już i tak zdegradowanej służby zagranicznej, to zawiera szereg przepisów sprzecznych z polską konstytucją". "Ta ustawa upolitycznia służbę zagraniczną. Ta ustawa powoduje również, że kobiety będą systemowo eliminowane ze służby na placówkach zagranicznych" - podkreślała.

"Dla mnie jako prawniczki i osoby z Lewicy najistotniejsze są przepisy, które omijają zakaz dyskryminacji - zarówno ze względu na płeć, jak i ze względu na wiek, ponieważ przepis, który mówi o odwołaniu ze służby zagranicznej osoby w czasie usprawiedliwionej nieobecności w pracy, który trwa ponad trzy miesiące - uderza w kobiety, uderza w kobiety w ciąży, które być może będą miały zagrożoną ciążę, uderza w matki na urlopach macierzyńskich" - mówiła Morawska-Stanecka.

W jej ocenie, sprzeczny z konstytucją jest również przepis, który zakłada automatyczne wygaśnięcie stosunku pracy z pracownikiem, który osiągnął 65 lat. W tym kontekście zwracała uwagę na brak kryteriów, na podstawie których osoba powyżej 65. roku życia mogłaby pozostać na stanowisku.

Poseł Andrzej Szejna, który jest członkiem komisji spraw zagranicznych, ocenił ustawę jako "kolejną polityczną brzytwę PiS". "Taką brzytwę zastosowano do Trybunału Konstytucyjnego, zastosowano do Sądu Najwyższego, próbuje się zastosować do mediów, a przede wszystkim zastosowano do kobiet" - ocenił.

Punkt dotyczący rozpatrzenia sprawozdanie komisji o uchwale Senatu w sprawie ustawy o służbie zagranicznej znajduje się - jako sporny - w porządku obrad Sejmu. O tym, czy Sejm się nim zajmie, posłowie zdecydują w czwartek w głosowaniu.

Ustawa o służbie zagranicznej zakłada oprócz utworzenia odrębnego stanowiska Szefa Służby Zagranicznej, zmianę struktury stopni dyplomatycznych. Najwyższym stopniem będzie minister-pełnomocny, a nie jak obecnie ambasador. Ustawa przewiduje też zmianę zasad naboru kandydatów do służby zagranicznej oraz udostępnienie archiwów MSZ obejmujących okres do 1990 r. Instytutowi Pamięci Narodowej. W myśl przyjętych poprawek dyplomata może być oddelegowany do Kancelarii Prezydenta; sam prezydent będzie mógł powoływać ambasadorów-specjalnych.

Według ustawy, stanowisko Szefa Służby Zagranicznej ma być odrębne od Dyrektora Generalnego MSZ, które to obecnie funkcjonuje w resorcie dyplomacji; pełni je aktualnie Andrzej Papierz.

Szef SZ miałby, zgodnie z ustawą, w sposób całościowy kierować służbą zagraniczną, organizować szkolenia, wskazywać kryteria oceny członków służby zagranicznej. Minister spraw zagranicznych ma kierować procesem zarządzania zasobami ludzkimi, nadawać stopnie dyplomatyczne, kierować Akademią Dyplomatyczną oraz przygotowywać projekty aktów normatywnych dotyczących służby zagranicznej. Do jego zadań będzie należało również monitorowanie i nadzorowanie wykorzystania środków finansowych na wynagrodzenia członków korpusu służby zagranicznej.

Ustawa zakłada korektę stopni dyplomatycznych; najwyższym stopniem dyplomatycznym dla zawodowego korpusu służby zagranicznej będzie minister pełnomocny, a stopień ambasadora tytularnego będzie nadawany przez szefa MSZ wyłącznie na czas pełnienia funkcji ambasadora na placówce zagranicznej.

Ustawa wprowadza nową kategorię pracownika zagranicznego, która umożliwia zatrudnienie na placówce osoby znajdującej się dotychczas poza służbą zagraniczną. Pracownicy zagraniczni nie będą musieli ukończyć prowadzonej przez Akademię Dyplomatyczną aplikacji dyplomatyczno-konsularnej. Jednak, aby zostać zawodowymi dyplomatami i uzyskać pierwszy stopień dyplomatyczny pracownik służby zagranicznej po trzech latach doświadczenia będzie musiał ukończyć seminarium dyplomatyczno-konsularne i zdać egzamin.