Senat w czwartek zdecyduje, czy wyrazi zgodę na powołanie Piotra Wawrzyka na funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. Głosowanie przeciw Wawrzykowi deklarują senatorowie KO, PSL i Lewicy oraz czterech z piątki senatorów niezależnych, za jego powołaniem opowiada się PiS.

Punkt dotyczący powołania wybranego w styczniu kandydata PiS i wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich będzie pierwszym rozpatrywanym w czwartek przez senatorów, bezpośrednio po debacie ma się odbyć głosowanie.

Jeżeli Senat odmówi wyrażenia zgody na powołanie rzecznika, Sejm powołuje na to stanowisko inną osobę.

U marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego w ostatnich dniach odbyły się dwa spotkania parlamentarzystów KO, Lewicy, PSL oraz senatorów niezależnych ws. wyboru RPO. Ustalono wówczas, że opozycja będzie dążyć do wyłonienia wspólnego kandydata na Rzecznika, jeśli Senat nie wybierze Piotra Wawrzyka.

Poparcie przez senatorów KO, PSL i Lewicy dla Piotra Wawrzyka jest niemal wykluczone, także senatorowie niezależni: Krzysztof Kwiatkowski, Wadim Tyszkiewicz, Stanisław Gawłowski i reprezentujący od niedawna Polskę 2050 Jacek Bury - z wyjątkiem Lidii Staroń - zadeklarowali publicznie głosowanie przeciw tej kandydaturze. Politycy ci podkreślają, że Wawrzyk to czynny polityk, działający w rządzie; wskazują, że w takim wypadku trudno mówić o jego niezależności i patrzeniu władzy na ręce.

Przed rozpoczęciem obecnego posiedzenia Senatu wicemarszałek Izby Marek Pęk (PiS) zwrócił uwagę, że Wawrzyk jest jak dotąd jedynym kandydatem, który uzyskał większość w Sejmie. "Skoro mamy wreszcie kandydata, który uzyskał większość w Sejmie, to nie ma co przedłużać w nieskończoność procedury wyboru" - mówił wicemarszałek dziennikarzom.

"Senatorowie PiS będą tę kandydaturę popierać. Jest szansa na wybór nowego RPO. Ten stan, który trwa obecnie, że urząd RPO nadal jest nieobsadzony, mimo zakończenia kadencji (przez Adama Bodnara) jest niedobry, niepożądany. Namawiamy senatorów większości, ażeby przyłączyli się do poparcia tej kandydatury" - podkreślił Pęk. Dopytywany co się stanie jeśli Wawrzyk nie uzyska akceptacji Senatu, przyznał, że niepokoi się "że taki stan pasuje opozycji sejmowej i że będą robić wszystko, żeby tego Rzecznika nie wybrać". Jak dodał, dotychczasowy RPO był "tak naprawdę wielkim wsparciem opozycji w Polsce".

Senacki klub PiS liczy 48 senatorów, KO - 42; PSL - 3; jest też piątka senatorów niezależnych i dwóch senatorów Lewicy.

Wawrzyk pytany przez dziennikarzy, czy planuje spotkania z przedstawicielami innych klubów niż PiS przypomniał, że już po zgłoszeniu jego kandydatury na nowego RPO, a później po jego wyborze przez Sejm mówił, iż jest otwarty na spotkania ze wszystkimi klubami sejmowymi i senackimi. "Niestety, tak się złożyło, że tylko jeden klub mnie zaprosił na spotkanie" - odparł. Wskazał, że we wtorek dostał zaproszenie od senackiego klubu PiS. "Pozostałe kluby nie wyraziły zainteresowania spotkaniem" - dodał.

Z Wawrzykiem spotkał się natomiast marszałek Senatu Tomasz Grodzki, jednak żadna ze stron nie informowała o przebiegu spotkania.

Z kolei Trybunał Konstytucyjny przesunął na 10 marca rozpatrzenie wniosku ws. przepisu o pełnieniu obowiązków przez Rzecznika Praw Obywatelskich po upływie jego kadencji do czasu objęcia stanowiska przez jego następcę.

TK ma zająć się wnioskiem grupy posłów PiS o zbadanie konstytucyjności ustawowego przedłużenia pięcioletniej kadencji RPO w sytuacji, gdy upłynie jego kadencja, a następca nie zostanie wybrany.

Poselski wniosek w tej sprawie trafił do TK w połowie września ub.r. Kadencja obecnego RPO - Adama Bodnara - upłynęła 9 września ub.r. Sprawa dotyczy zbadania konstytucyjności de facto ustawowego przedłużenia kadencji RPO, która zgodnie z art. 209 ust. 1 Konstytucji RP wynosi 5 lat. Zgodnie z ustawą o Rzeczniku Praw Obywatelskich, "dotychczasowy rzecznik pełni swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez nowego Rzecznika".

Bodnar w stanowisku skierowanym w związku z tym do Trybunału podkreślał zaś, że "wykluczenie tego, aby dotychczasowy Rzecznik pełnił swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez nowego, prowadziłoby do osłabienia ochrony praw i wolności". Wniósł o uznanie przepisu za konstytucyjny.