Spór wewnątrz Porozumienia toczy się o kierunek, w jakim podążać będzie nasza partia - napisał w liście do członków "Porozumienia Jarosława Gowina" Adam Bielan. W jego ocenie to wybór pomiędzy pozostaniem w ZP, a zaangażowaniem się - jak chciałby Gowin - w tworzenie bliżej niesprecyzowanego "nowego centrum".

W ostatnim czasie doszło do sporu w kwestii kierownictwa Porozumienia. Europoseł Adam Bielan uważa, że zarząd partii, rozszerzony w październiku 2020 r. na wniosek Gowina został uzupełniony niezgodnie ze statutem i w związku z tym nie uznaje on decyzji podejmowanych przez ten zarząd i jego prezydium za ważne. Ponadto, zdaniem Bielana, trzyletnia kadencja Gowina, upłynęła w kwietniu 2018 r., bo na nadzwyczajnym kongresie partii, który odbył się jesienią 2017 r. wyboru prezesa nie przeprowadzono. Bielan uważa też, że od 4 lutego w wyniku decyzji sądu koleżeńskiego, jako przewodniczący Konwencji Krajowej Porozumienia przejął obowiązki prezesa partii.

"Obserwując ostatnie wydarzenia, wielu z was zadaje sobie pytanie o sytuację i miejsce naszej partii na scenie politycznej. To w pełni zrozumiałe. Wiem, jakie są wasze nastroje, jak duża niepewność jutra. Spór w Porozumieniu toczy się bowiem nie tylko w wymiarze formalnoprawnym. Przede wszystkim, dotyczy on kierunku politycznego naszego ugrupowania" - napisał w niedzielę Bielan w liście, do którego dotarła PAP.

Jak podkreślił europoseł "każdy obywatel powinien przestrzegać prawa, a każdy członek partii powinien przestrzegać dodatkowo naszej wewnętrznej konstytucji czyli statutu". "Przepisów tych powinien przestrzegać przede wszystkim prezes partii politycznej. Nawet najgorętszy sojusznik oraz sam Jarosław Gowin, nie może zakwestionować faktu, iż po raz ostatni wewnętrznej weryfikacji poddał się 26 kwietnia 2015 r. Wówczas wybrany został na trzyletnią kadencję, która dobiegła końca w kwietniu 2018 r." - zaznaczył.

Bielan dodał, że w odniesieniu do funkcji prezesa statut partii przewiduje, że "+w przypadku niemożności wykonywania przezeń mandatu+, co obejmuje nie tylko przypadki choroby, ale również wszelkie inne stany, w których Prezes nie może wykonywać mandatu, jego obowiązki przejmuje Przewodniczący Konwencji Krajowej". "Mandat Konwencji Krajowej – nowego ciała wprowadzonego w miejsce Rady Politycznej – rozpoczął się 4 listopada 2017 r., kiedy to odbył się Kongres Zjednoczeniowy. Z uwagi na sytuację nadzwyczajną, spowodowaną pandemią, kadencja tego ciała została wydłużona o rok, zatem upływa najpóźniej w dniu 4 listopada 2021 r. Do tego czasu bezwzględnie należy przeprowadzić w naszej partii wybory" - podkreślił polityk.

Według niego "ten wymiar formalnoprawny nie tłumaczy jednakże agresywnej polityki Jarosława Gowina, wyrażanej usuwaniem rozpoznawalnych i zasłużonych polityków z szeregów partii". "Chcę wyraźnie podkreślić, że są to decyzje nielegalne. Dodatkowo, głosowania w sprawach personalnych w sposób jawny (zamiast zagwarantowanego w statucie głosowania tajnego, dającego swobodę wyrażania poglądów w sposób wolny od obaw i nacisków), zostały podjęte z naruszeniem zarówno prawa, jak i statut" - ocenił Bielan.

"Dlatego Krajowy Sąd Koleżeński uchylał je po kolei przez ostatnie tygodnie, żeby nie zwiększać chaosu prawnego w partii" - dodał. Zdaniem Bielana, działania Gowina "powodowane są głównie pragnieniem zemsty względem tych polityków Porozumienia, którzy w kwietniu ubiegłego roku wyrażali inne zdanie dotyczące fundamentalnych dla kraju propozycji i byli przeciwko narzucaniu woli Prezesa partii, bez wyrażania stanowisk przez powołane do tego ciała statutowe". "W jego opinii, naturalna w Partii politycznej różnica zdań i demokratyczna postawa członków, ma wskazywać, że te osoby postanowiły go zdradzić. Nadszedł zatem czas, aby złamać obowiązujące dotąd tabu i zacząć otwarcie rozmawiać na forum partii o tym, co wówczas się wydarzyło" - napisał europoseł.

Jak podkreślił, "wbrew twierdzeniom" Gowina, ówczesny spór nie dotyczył jedynie terminu wyborów prezydenckich. "Przypomnę, iż forsował on mało realną, bo wymagającą zmiany konstytucji, propozycję wydłużenia kadencji głowy państwa o 2 lata. Kwestionował przy tym ideę wyborów korespondencyjnych, będących jedynym możliwym sposobem na zachowanie konstytucyjnego terminu elekcji, w warunkach bezpieczeństwa obywateli" - zaznaczył polityk.

W jego ocenie "w rzeczywistości Jarosław Gowin dążył do przesunięcia wyborów na jesień ubiegłego roku". "Dziś wszyscy mamy świadomość, że w tym okresie nie udałoby się ich przeprowadzić ze względu na drugą, znacznie silniejszą, falę epidemii. W efekcie, od ponad pół roku mielibyśmy wakat na stanowisku prezydenta, skutkujący niewyobrażalną destabilizacją kraju w okresie pandemii oraz recesji gospodarczej. Dziś możemy stwierdzić, że całej Polsce chciał zapewnić chaos jaki spowodował swoimi zaniechaniami w Porozumieniu" - napisał.

"Szybko jednak okazało się, że spór o termin wyborów stanowił jedynie pretekst do podjęcia rozmów z opozycją, dotyczących wyłonienia nowej większości parlamentarnej, a tym samym pozbawienia władzy obozu Zjednoczonej Prawicy. O podłożu tych działań wiemy zarówno od posłów Porozumienia, będących bezpośrednimi świadkami wydarzeń, jak też od liderów ugrupowań opozycyjnych, którzy sfrustrowani ich ostatecznym niepowodzeniem, publicznie o nich opowiadali. Wiemy, że Jarosław Gowin negocjował dla siebie stanowisko Marszałka Sejmu, dzięki któremu, w sytuacji opróżnienia urzędu Prezydenta RP, miał przejąć obowiązki głowy państwa. Dlaczego plan Jarosława Gowina nie powiódł się? Otóż, ze względu na deklarowaną przez posłów Konfederacji neutralność w kwestii odwołania pani Marszałek Elżbiety Witek, Jarosław Gowin potrzebował nie pięciu, ale aż 16 posłów Porozumienia, by zrealizować swoje zamierzenia" - podkreślił Bielan.

Ujawnił, że "podczas posiedzenia zespołu poselskiego partii w Niedzielę Palmową 5 kwietnia 2020 roku i zarządzonego w tej sprawie głosowania, połowa posłów Porozumienia wyraziła sprzeciw wobec próby opuszczenia Zjednoczonej Prawicy". "Parlamentarzyści ci zachowali się niezwykle odpowiedzialnie, uznając, że Polska nie może sobie pozwolić na tak gigantyczny kryzys polityczny, prowadzący w efekcie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych w sytuacji zagrożenia epidemiologicznego" - dodał europoseł.

Jak napisał, Gowin "nie dysponując odpowiednią liczbą +szabel+ w Sejmie, (Gowin) zmuszony został wycofać się z planowanego przewrotu, czym rozwścieczył liderów opozycji". "To wówczas Włodzimierz Czarzasty w emocjonalnym występie podczas konferencji prasowej wypominał, iż +Gowin miał gwarantować rozwalenie złego rządu PiS+, ujawniając, że +Gowin miał być Marszałkiem Sejmu+" - przypomniał polityk.

Podkreślił, że "podjęta wówczas próba wyprowadzenia posłów Porozumienia ze wspólnego klubu Zjednoczonej Prawicy, była całkowicie niezgodna z wewnętrznymi regulacjami", Statutem oraz uchwałą Zarządu Krajowego o przystąpieniu do koalicji, a co za tym idzie o przynależności posłów Porozumienia do KP PiS.

W ocenie Bielana "rzeczywistą przyczyną konfliktu formalnego w ostatnich miesiącach było głosowanie dotyczące wyboru kandydata Porozumienia na funkcję Ministra-Członka Rady Ministrów, w październiku ub. r., które wbrew Jarosławowi Gowinowi wygrał poseł Michał Cieślak". "To po porażce w tym głosowaniu prezes dopuścił się rażąco sprzecznych z prawem działań, co orzekł nasz partyjny Krajowy Sąd Koleżeński, arbitralnie poszerzając skład Zarządu Krajowego oraz Prezydium" - czytamy w liście.

"Wobec powyższego należy powiedzieć uczciwie – aktualny spór wewnątrz Porozumienia toczy się o kierunek w jakim podążać będzie nasza partia w najbliższej przyszłości. Czy pozostanie istotnym udziałowcem najbardziej udanego projektu prawicy w historii Polski, dzięki któremu prawica może skutecznie rządzić już drugą kadencję, czy też – jak chciałby dziś Jarosław Gowin – zaangażuje się w tworzenie bliżej niesprecyzowanego +nowego centrum+, wokół PSL, Polski 2050 i części Platformy Obywatelskiej. Dowodem na coraz bliższą koordynację działań politycznych wespół z Szymonem Hołownią, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Grzegorzem Schetyną jest choćby poparcie przez tych czterech polityków niemal w tym samym czasie propozycji referendum aborcyjnego – postulatu szalenie szkodliwego dla Polski. Mamy bowiem świadomość, że kilkumiesięczna kampania przedreferendalna wyzwoliłaby skrajnie silne emocje, prowadząc do jeszcze ostrzejszych podziałów wśród Polaków" - ocenił polityk.

Jego zdaniem, jest to także "propozycja wyjątkowo niekorzystna politycznie, skutkująca nieodwracalnymi stratami wizerunkowymi naszego ugrupowania". "Nie miejmy złudzeń. Takie +nowe centrum+, nawet osiągając nadspodziewanie dobry wynik wyborczy – co trudno sobie dzisiaj wyobrazić – musiałoby w przyszłym parlamencie zawiązać koalicję z niezwykle agresywną ideologicznie lewicą. Chcę wyraźnie podkreślić, że uczynię wszystko, aby nasza partia w taki scenariusz się nie wpisała" - zadeklarował Bielan.

Przypomniał, że 4 lutego "Krajowy Sąd Koleżeński zdecydował o wygaśnięciu kadencji prezesa Jarosława Gowina i powierzeniu jego obowiązków Przewodniczącemu Konwencji Krajowej". "Moim głównym zadaniem w obecnej chwili jest uporządkowanie wszystkich kwestii formalnoprawnych oraz przygotowanie partii do Kongresu, podczas którego w demokratycznych wyborach dokonamy wyboru nowych władz Porozumienia. W obliczu nawarstwienia problemów wewnętrznych, wynikających nie tylko z zakończenia kadencji prezesa, jest to zadanie niezwykle odpowiedzialne. Jak zapewne wiecie, Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe Porozumienia za rok 2018, co skutkuje tym, że w przypadku przegranej w Sądzie Najwyższym, nawet po zmianach w ustawie o partiach politycznych, nie skorzystamy z przewidzianej w umowie koalicyjnej subwencji. Polityka finansowa partii od lat budziła olbrzymie wątpliwości i, pomimo wielokrotnie zgłaszanych zastrzeżeń, prezes nie przedstawiał do zatwierdzenia sprawozdań finansowych Zarządowi Krajowemu" - napisał polityk.

"Jestem z wami od samego początku naszej organizacji, współtworząc Polskę Razem, przekształconą następnie w Porozumienie. Przez cały ten czas starałem się godnie reprezentować partię, powiększać jej dorobek, działać na rzecz rozwoju struktur. Jako jej reprezentant, z sukcesem, kandydowałem z list Zjednoczonej Prawicy w wyborach do Senatu w 2015 r. oraz do Parlamentu Europejskiego 4 lata później. Gorąco zapewniam Was o moim pełnym oddaniu ideom Porozumienia i Zjednoczonej Prawicy, którą uważam za najlepsze rozwiązanie dla Polski, a której emanacją są rządy współtworzonej przez nas koalicji.

W ostatnim czasie wielu z was udzieliło mi wsparcia. Chciałbym w tym miejscu wszystkim serdecznie podziękować za dobre słowo i okazaną serdeczność. Mam nadzieję, że niebawem sytuacja w kraju umożliwi nam bezpośrednie spotkanie się, a także przeprowadzenie Kongresu i demokratycznych wyborów w naszej partii. Jako członek Porozumienia mam nadzieję, że nowe władze będą wolne od polityki dworskiej, będą podmiotowo traktować ciała statutowe i demokratycznie wybranych przedstawicieli struktur terenowych oraz zagwarantują nieskrępowaną dyskusję i demokrację wewnętrzną. Innymi słowy będą działać, dla dobra Polski, na rzecz porozumienia w Porozumieniu" - zapewnił Bielan.

Prezydium Zarządu Porozumienia zdecydowało w piątek o zawieszeniu 8 członków, w tym m.in. Jacka Żalka, Zbigniewa Gryglasa, Michała Cieślaka i Włodzimierza Tomaszewskiego i zawnioskowało o ich wyrzucenie z partii. Powodem - jak powiedział PAP zastępca rzecznika partii Jan Strzeżek - jest "wielokrotne łamanie statutu partii". Wnioskami o wyrzucenie z partii - jak dodał Strzeżek - zajmie się w ciągu kilku dni sąd koleżeński.

5 lutego - jak przekazał PAP wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek - decyzją krajowego sądu koleżeńskiego Bielan oraz poseł Kamil Bortniczuk zostali wykluczeni z Porozumienia, a powodem było wielokrotne łamanie statutu partii.