Uspójnienie wizji rządu z wymogami wystarczalności mocy, wzmocnienie roli atomu, urealnienie prognoz gospodarczych, bardziej zrównoważona transformacja ciepłownictwa i większy nacisk na sprawiedliwą transformację – to, według Ministerstwa Energii, najważniejsze zmiany wprowadzone do aktualizacji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK) przez ostatnie 5 miesięcy. Po rekonstrukcji rządu prace nad strategią, która ma pokazać Komisji Europejskiej, w jaki sposób Polska realizuje wytyczone przez Unię cele klimatyczne, Ministerstwo Energii przejęło od Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Termin na przesłanie dokumentu do Brukseli minął 30 czerwca 2024 r., a w październiku Komisja, w związku z kolejnym przekroczeniem terminu, złożyła przeciw Polsce skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE.
- Stawiamy na bezpieczny i zrównoważony miks energetyczny, w którym najważniejsze role pełnić będą energetyka jądrowa, odnawialne źródła energii i magazyny energii. To fundamenty przyszłego systemu energetycznego – mówi Miłosz Motyka, Minister Energii.
Co zawierają dwa scenariusze transformacji energetycznej?
KPEiK przedstawia dwa scenariusze – WAM („przyspieszonej transformacji”) oraz WEM (którą ME, w odróżnieniu od MKiŚ, nazywa „scenariuszem zrównoważonej transformacji”, a nie – „biznes jak zwykle”).
- Według scenariusza WEM, do 2030 r. emisje gazów cieplarnianych spadną o 43 proc., a według WAM - o 53 proc.
- Udział OZE w produkcji energii elektrycznej osiągnie 51,6 proc. (WEM) lub 53,2 proc. (WAM).
Po korekcie w zakładanym przez rząd miksie energetycznym w 2030 r. nieznacznie rośnie rola węgla – dolną granicę wykorzystania opalanych nim elektrowni, określoną w ambitniejszym z dwóch scenariuszy, podniesiono z 41 do 45 terawatogodzin – w zamian nieco mniejszy ma być udział elektrowni gazowych (35 zamiast 42 TWh).
Więcej węgla w KPEiK
Zdaniem Michała Hetmańskiego, prezesa Instratu, to krok w złym kierunku, bo w efekcie strategia przecenia węgiel, a niedoszacowuje ekspansji błękitnego paliwa.
Czy rząd znowu chce się dać zaskoczyć rynkowi? Nikt wśród operatorów ani wytwórców energii nie spodziewa się zużywać tyle węgla kamiennego w 2030 r. Gaz wejdzie dużo bardziej do polskiego miksu i trzeba się na ten tymczasowy problem przygotować
– przekonuje.
Odwrotnego zdania jest Marcin Izdebski, ekspert Centrum Strategii Rozwojowych. – To, że w perspektywie 2030 r. jest więcej węgla, wynika z prostej konstatacji faktu, że więcej elektrowni gazowych niż już zostało na rynku mocy zakontraktowanych do końca dekady nie powstanie, a i to, co zostało zakontraktowane na 2029 r. będzie obarczone ryzykiem opóźnień – ocenia. Większa produkcja węgla to, w tym kontekście, konieczność z punktu widzenia zaspokojenia krajowego zapotrzebowania na energię. Jednocześnie za nierealny Izdebski uznaje scenariusz zakładający wygaszenie mocy węglowych do 2040 r. – To jest chciejstwo klimatyczne. Koszty energii z nowo budowanych elektrowni gazowych będą w obecnych warunkach droższe niż z najnowszych bloków węglowych, nawet biorąc pod uwagę opłaty CO2 – twierdzi ekspert.
Co czeka ciepłownictwo i offshore?
W ciepłownictwie systemowym znacząco rośnie rola biomasy. Podczas gdy MKiŚ zakładało, że w ambitnym scenariuszu WAM zostanie ona ograniczona do 24 PJ w 2030 r. i 18,9 PJ w 2040 r., to Ministerstwo Energii planuje odpowiednio 32 PJ i 41 PJ, czyli w dłuższej perspektywie ponad dwukrotnie więcej (a w scenariuszu WEM - 38 PJ i 51 PJ). Rolę w produkcji ciepła przewidziano także od 2040 r. dla atomu.
W dniu, w którym ministerstwo przedstawiło KPEiK, rozpoczęła się także pierwsza aukcja w ramach tzw. drugiej fazy wsparcia offshore, w której inwestorzy próbują wywalczyć kontrakty różnicowe na budowę morskich elektrowni wiatrowych, jakie powstaną po 2030 r. Aukcja dotyczy 4 GW mocy. Prognozy resortu energii mogą jednak zaniepokoić branżę – zamiast niemal 18 GW mocy prognozowanych w offshore w 2040 r., które zakładało zarówno MKiŚ, jak i rząd PiS, scenariusz WAM zakłada 16,1 GW, a scenariusz WEM – 11,8 GW. Koszty morskiej energetyki wiatrowej od wielu miesięcy krytykował Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), stwierdzając, że są zbyt wysokie.
Dwie strategie energetyczne w dwa dni
PSE opublikowało swoją strategię do 2040 r. dzień przed publikacją KPEiK przez Ministerstwo Energii. Zakładają w niej m.in., że udział OZE w produkcji energii elektrycznej sięgnie ok. 66 proc. zarówno w 2036, jak i 2040 r. - Biorąc pod uwagę, że w generacji PSE uwzględnia też magazyny, ładowane głównie z OZE, to ich udział jest pewnie bliższy 70–75 proc. Z kolei atom odpowiadać ma za 12 proc., tak więc niemal ok. 85 proc. miksu ma być bezemisyjna. To ambitny scenariusz – stwierdza Michał Grabka z Fundacji Instrat. Docenia też zauważenia roli zwiększenia przejrzystości udostępnianych danych.
Także według Aleksandra Śniegockiego, prezesa Instytutu Reform, prognozy PSE nie odbiegają istotnie od prognoz z wersji KPEiK przygotowanej latem przez MKiŚ, w której rola magazynów wydawała się niedoszacowana. - Co do zasady jednak PSE dostrzega jakościową zmianę w pracy sieci, która nastąpi znacznie szybciej: już w perspektywie połowy przyszłej dekady to OZE będą dominowały w systemie. Jest to jeden z najlepszych dokumentów strategicznych dotyczących transformacji energetycznej, jakie powstały w Polsce. Co do zasady dobrze definiuje tempo i charakter zmian zachodzących w otoczeniu PSE oraz proponuje konkretne kierunki działań, które mają przygotować system na szybko nadchodzącą przyszłość – ocenia Aleksander Śniegocki.