Niejawne posiedzenie i kontrowersje wokół procedury

Wyrok miał zapaść 19 grudnia, ale posiedzenie odbyło się 9 grudnia i – jak podkreślił w piątek w rozmowie z PAP rzecznik prasowy ds. cywilnych sądu okręgowego Zbigniew Zgud – było niejawne. Sąd – wyjaśnił rzecznik – ma możliwość wydania wyroku w tym trybie, jeśli uznaje wyznaczanie kolejnych posiedzeń (rozpraw) za zbędne i uprzednio uprzedzi strony o możliwości zamknięcia rozprawy oraz umożliwi im zabranie głosu w piśmie procesowym.

– Sąd oddalił powództwo i odstąpił od obciążania powodów kosztami postępowania – powiedział Zbigniew Zgud, dodając, że nie może podać motywów takiego rozstrzygnięcia sprawy, ponieważ posiedzenie było niejawne, a uzasadnienie sądu nie zostało jeszcze sporządzone.

Krakowski sąd orzekał w składzie jednego sędziego wyłonionego w drodze losowania. Sprawę prowadziła i rozstrzygnęła sędzia Magdalena Sojka. W przeszłości sprawę prowadził sędzia Waldemar Żurek, obecnie minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

Orzeczenie sądu nie jest prawomocne. Adwokat powodów Katarzyna Lejman zapowiedziała apelację do Sądu Apelacyjnego w Krakowie.

Pełnomocnik autora podręcznika Krzysztof Wąsowski w serwisie X określił wyrok jako „całkowicie oczyszczający pana profesora Wojciecha Roszkowskiego”.

Dla adwokata powodów wyrok jest zaskoczeniem, ponieważ – jak zaznaczyła – mocno wierzy w słuszność pozwu. Poinformowała, że szerzej będzie mogła skomentować wyrok po zapoznaniu się z jego uzasadnieniem.

– Na razie nie znamy nawet krótkich motywów rozstrzygnięcia, bo sąd, stosując przepisy będące pozostałością po pandemii, bez żadnego wyjaśnienia odwołał rozprawę (tę zapowiedzianą na 19 grudnia – PAP), a wyrok opublikował w portalu sądowym w dniu, którego nawet nikt się nie spodziewał. Taki sposób procedowania sprawy, pozbawiający stronę bez żadnego powodu prawa do tego, aby po trzech latach sporu usłyszeć od sądu rozstrzygnięcie, uważam za skrajnie zły i godzący w podstawowe prawa człowieka – powiedziała PAP Katarzyna Lejman.

Proces wytoczony przez rodziców dziecka poczętego metodą in vitro, państwa Mieszczankowskich, ruszył w listopadzie 2023 r. Uważają oni, że autor podręcznika prof. Roszkowski i wydawnictwo Biały Kruk naruszyli ich dobra osobiste.

Chodzi o fragment mówiący: „Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju +produkcję+? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej”.

Zdaniem Kamila Mieszczankowskiego fragment tekstu zawiera „haniebne zdanie”, które – jak ocenił na rozprawie w maju – sugeruje, że dzieci poczęte dzięki in vitro nie są kochane. Według powoda fragment ten „stygmatyzuje miliony dzieci urodzonych i chcianych”.

Wydawnictwo usunęło z podręcznika zdania będące przedmiotem sporu.

Na pierwszej rozprawie adwokat pozwanego przekonywał, że pozew jest bezpodstawny, bo w przywoływanym fragmencie książki nie pada określenie in vitro, nie pada też nazwisko powodów.

„To proces o coś, czego ktoś nie napisał” – dowodził Krzysztof Wąsowski.

Żądania zadośćuczynienia i wcześniejsze procesy

Mieszczankowscy domagali się publicznych przeprosin w portalach Onet i Niezależna.pl, bo – jak ocenili – portale te mają szeroką grupę odbiorców o przeciwnych poglądach. Chcieli też 10 tys. zł zadośćuczynienia od autora podręcznika i 30 tys. zł od wydawnictwa – na rzecz stowarzyszenia Nasz Bocian.

Strona reprezentująca prof. Roszkowskiego i wydawnictwo Biały Kruk brała pod uwagę ugodę z rodziną, ale – jak przekazali PAP pełnomocnicy – nie doszło do porozumienia.

Odrębny proces w sprawie podręcznika toczył się z udziałem Ministerstwa Edukacji Narodowej reprezentującego Skarb Państwa. Mieszczankowscy zawarli ugodę z MEN, o czym MEN informowało w styczniu 2025 r.