Omijająca zachodnie sankcje rosyjska „flota cieni” doznała w ostatnich dniach kilku spektakularnych porażek. Najpierw, 28 listopada, w pobliżu tureckiego wybrzeża doszło do wybuchów na pokładach statków „Kairos” i „Virat”.

Seria zamachów na rosyjskie statki

Tego samego dnia taki los spotkał też u wybrzeży Senegalu jednostkę „Mersin”, a wczoraj tankowiec „Midwołga 2”. Eksplozje zaniepokoiły władze Turcji, bowiem doszło do nich na tureckich wodach terytorialnych.

- Wojna między Rosją a Ukrainą wyraźnie zaczęła zagrażać bezpieczeństwu żeglugi na Morzu Czarnym. Ataki na statki to sygnały wskazujące na niebezpieczną eskalację. Nie możemy w żaden sposób usprawiedliwić tych ataków – ostrzegł turecki prezydent, Recep Tayyip Erdogan.

Informacje, iż za atakami stać miały ukraińskie służby specjalne, wzbudziły zaniepokojenie także wśród europejskich przywódców. Obawę, by do podobnych ataków nie doszło na Morzu Bałtyckim, wyraził między innymi estoński minister spraw zagranicznych, Margus Tsahkna.

- Rozsądnie byłoby tego nie robić, ponieważ mogłoby to zaostrzyć sytuację na Morzu Bałtyckim. Ukraina ma prawo niszczyć cele wojskowe i strategiczne nawet na terytorium Rosji. Wody międzynarodowe to nieco inna sprawa – powiedział polityk.

Bałtyk pełen rosyjskich statków

Obawy wzbudza głównie perspektywa katastrofy ekologicznej na Bałtyku, bowiem większość pływających po tym morzu rosyjskich statków przewozi ropę naftową. Jak szacuje Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), tygodniowo Morzem Bałtyckim przepływa ponad 40 statków należących do floty cieni. Przewożą one surowce energetyczne warte 1,5 mld euro i odpowiadają za 60 proc. rosyjskiego eksportu na tym akwenie.

Wśród ekspertów pojawia się jednak wątpliwość, czy nagłaśniane ataki na tankowce to nie celowe działanie Kremla. W ocenie kmdr ppor. rez. Sebastiana Kalitowskiego, prezesa Maritime Safety & Security, warto cofnąć się do początku sierpnia 2025 r. Wówczas to rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego opublikowała notatkę, ostrzegającą przed atakami na statki handlowe. Ich celem miało być spowodowanie katastrofy ekologicznej na wodach międzynarodowych. O przygotowanie uderzenia Rosjanie oskarżali Londyn, który w ich ocenie posłużyć miał się ukraińskimi siłami specjalnymi.

- Idealnie wpisuje się to w rosyjski sposób działania. Tego typu ataki mogą przeprowadzić też Rosjanie, udając, że zrobili je Ukraińcy. Może to nieco histeryczny ruch, by uchronić "flotę cieni" przed bardziej rygorystycznym przeciwdziałaniem Zachodu w obawie o zakłócenie handlu rosyjską ropą naftową – mówi Sebastian Kalitowski, specjalizujący się w wywiadzie morskim.

Kto może atakować rosyjskie statki na Bałtyku

Obydwie strony posiadają odpowiednie narzędzia do wykonania takich ataków. Ukraina opracowała wiele modeli dronów morskich (m.in. Sea Baby, Mamai, Magura, Avdeyevka, Mykola, Sea Wolf, Katran). Testowaniem własnych jednostek pochwalili się też Rosjanie. Podczas tegorocznych manewrów „Lipcowy sztorm” na Bałtyku użyli swej najnowszej produkcji – drona BBKN Dandelion.

- To także sygnał, jak bardzo niebezpieczne są dzisiaj morza i kolejny dowód na to, o czym również wiedzieliśmy od dawna, jak statki są podatne na ataki asymetryczne – ostrzega przed morską eskalacją Sebastian Kalitowski.

Zagrożenie ze strony Rosjan na Morzu Bałtyckim spotkało się już z reakcją NATO. W styczniu 2025 Sojusz rozpoczął operację Baltic Sentry, której celem jest monitorowanie okolic, gdzie znajduje się podwodna infrastruktura krytyczna. W akcji udział biorą fregaty z kilku państw, samoloty zwiadowcze oraz drony. Własne kroki podjęła też Polska, nowelizując ustawę, która pozwala Marynarce Wojennej na aktywną ochronę infrastruktury. Politycy przyznają, że Bałtyk przestał być bezpieczny.

- Chodziło nam między innymi o zapewnienie bezpieczeństwa naszej infrastrukturze krytycznej, ale też o zapobieganie prowokacjom wynikającym z istnienia floty cieni. Na pewno jest ryzyko prowokacji dotyczące katastrofy ekologicznej, ale misja Baltic Sentry jest bardzo skuteczna i zdecydowanie zwiększyła poziom bezpieczeństwa na Bałtyku – mówi DGP poseł Andrzej Szewiński (KO), wiceprzewodniczący komisji obrony narodowej.