22 listopada 2025 r. prokurator Mazowieckiego Wydziału Prokuratury Krajowej przedstawił Volodymyrowi B. zarzut pomocnictwa Oleksandrowi K. oraz Yevheniiowi I. w dokonaniu aktów dywersji z 15–16 listopada 2025 r. w Mice i Gołąbie. Śledczy wskazują, że działania podejrzanego były realizowane na rzecz rosyjskiego wywiadu, a jego udział miał kluczowy wymiar organizacyjny.
Z ustaleń wynika, że już we wrześniu 2025 r. Volodymyr B. przewiózł Yevheniia I. w rejon planowanych działań na linii kolejowej nr 7. Teren, który odwiedzili, miał zostać później poddany rozpoznaniu pod kątem wyboru miejsc do podłożenia materiałów wybuchowych. To właśnie tam sprawcy mieli także zainstalować urządzenie rejestrujące obraz oraz metalowy element przeznaczony do manipulacji torowiskiem.
Śledczy podkreślają, że tak zorganizowana pomoc umożliwiła sprawcom dokładne przygotowanie operacji – od wyboru konkretnych punktów na torach, po wykonanie nagrań i wstępnych prób. Logistyka, jak oceniają prokuratorzy, była jednym z najważniejszych etapów całego planu.
Zarzuty, przesłuchanie i tymczasowy areszt dla Volodymyra B.
Po przedstawieniu zarzutów prokurator przesłuchał Volodymyra B. jako podejrzanego. Śledczy nie informują o jego postawie procesowej. Na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, wskazując na konieczność zabezpieczenia dalszego toku śledztwa i ryzyko matactwa.
Śledztwo trwa: służby poszukują kolejnych osób
Postępowanie w sprawie aktów dywersji jest kontynuowane, a prokuratorzy prowadzą intensywne czynności mające na celu identyfikację wszystkich osób, które mogły w jakikolwiek sposób uczestniczyć w zleceniu, planowaniu lub wykonaniu sabotażu. Śledztwo koordynuje specjalny zespół powołany przez Prokuratora Generalnego, w którego skład wchodzą prokuratorzy z Mazowieckiego Wydziału Prokuratury Krajowej oraz funkcjonariusze ABW i CBŚP.
Jak podkreślają śledczy, działania mają charakter wielotorowy – analizowane są zarówno powiązania osobowe, jak i dowody cyfrowe oraz logistyczne, mogące wskazywać na szerszą siatkę dywersyjną. Sprawa ataków w Mice i Gołąbie jest jedną z najbardziej zaawansowanych operacji kontrwywiadowczych ostatnich miesięcy.
Dywersja na kolei – Mroczek: „proces był rozłożony na lata”
Wiceszef MSWiA Czesław Mroczek ujawnił, że skala działań dywersyjnych na polskiej kolei może być znacznie większa, niż początkowo zakładano. Jego zdaniem siatka powiązań obejmuje więcej niż cztery osoby, a śledztwo może doprowadzić do kolejnych zatrzymań. Podkreślił również, że sabotaż na trasie Warszawa – Dorohusk nie był jednorazową operacją, lecz rezultatem długofalowych przygotowań inspirowanych przez rosyjski wywiad.
Karty SIM i przygotowania rozłożone w czasie
W ostatnich dniach polskie służby informowały o dwóch aktach dywersji: zniszczeniu toru kolejowego w Mice w województwie mazowieckim oraz o gwałtownym hamowaniu pociągu w okolicach stacji Gołąb w województwie lubelskim, gdzie podróżowało 475 pasażerów. Zatrzymano w tej sprawie kilku podejrzanych, jednak – jak zaznaczył Mroczek – to dopiero początek.
Wiceszef MSWiA wskazał w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że przebieg operacji pokazuje znacznie szerszy kontekst:
– Te karty były aktywowane kilka lat wcześniej, co pokazuje, że proces był przygotowany wcześniej, rozłożony na lata i krąg osób, które miały jakikolwiek kontakt ze sprawą, z czynnościami w sprawie, niekoniecznie z samymi sprawcami, jest zapewne szerszy niż cztery osoby.
Jak wyjaśnił, zatrzymani mogli brać udział w pobocznych zadaniach — m.in. przy zakupie kart SIM użytych do rejestracji zdarzeń i przesyłania nagrań. Te elementy miały umożliwić kontrolowanie przebiegu ataków i ich dokumentację na potrzeby zleceniodawców.
Sabotażyści działający na zlecenie Rosji
Rzecznik Prokuratury Krajowej informował wcześniej o postawieniu zarzutów dwóm obywatelom Ukrainy, którzy mieli przeprowadzić ataki na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Wśród nich jest Jewhenij Iwanow – zwerbowany w 2024 r. przez rosyjski wywiad wojskowy, skazany zaocznie przez sąd we Lwowie za przygotowanie zamachu w fabryce produkującej drony.
To właśnie on miał uczestniczyć w akcji w Polsce, a jego działania – jak wynika ze śledztwa – stanowiły część długoterminowej operacji rosyjskich służb specjalnych.
„Nie zakładam, że proces jest zakończony” – kolejne zatrzymania możliwe
Mroczek, komentując dalszy przebieg działań organów ścigania, podkreślił:
– Nie zakładam, że proces jest zakończony.
Wyjaśnił, że kluczowe znaczenie ma to, czy konkretne osoby wniosły do śledztwa istotne informacje i w jaki sposób ich działania łączyły się z przebiegiem przygotowań do aktów sabotażu:
– Czym innym jest rozliczenie karne, a czym innym jest to, czy dane osoby wniosły informację do śledztwa, to znaczy, czy przyczyniają się do ustalenia właściwego przebiegu (…), w jaki ten akt dywersji, terroru został przygotowany.
Zwrócił też uwagę, że osoby, które zostały przesłuchane i zwolnione, przewinęły się w obrębie działań związanych z wykonaniem zadania – ale niekoniecznie musiały brać udział w samym sabotażu.
Wiceszef MSWiA nie wykluczył, że lista zatrzymanych będzie rosła: – Być może będą kolejne, które będą w tej sprawie zatrzymywane.
Poszukiwania sprawców: wniosek do Białorusi
Dziennikarze pytali Mroczka także o dwóch bezpośrednich wykonawców dywersji, którzy zbiegli po zdarzeniach. Polska zwróciła się o wydanie ich do Białorusi.
Według wiceszefa MSWiA strona białoruska przekazała oficjalne stanowisko:
– Mamy stanowisko białoruskie przekazane oficjalnymi kanałami, że Białoruś będzie w tej sprawie działać w celu ustalenia miejsca pobytu tych osób i będzie współpracować z Polską.
Jednocześnie zaznaczył, że takie deklaracje należy traktować z ostrożnością:
– Trzeba na to brać poprawki, ale życie pokaże.