- Co uznawano za termomodernizację – a co nagle nią nie jest
- Minister zmienia zapis – fiskus interpretuje to jako pretekst do cofnięcia wcześniejszych decyzji
- Czy fiskus może cofnąć swoje słowo – i kiedy podatnik ma szansę się obronić?
- Czy państwo działa wbrew zasadzie zaufania obywateli do prawa?
- Q&A – najczęściej zadawane pytania
Właściciele domów jednorodzinnych, którzy kilka lat temu zdecydowali się na montaż urządzeń ogrzewających powietrze – często reklamowanych jako energooszczędne, ekologiczne i kwalifikujące się do odliczenia w ramach ulgi termomodernizacyjnej – żyli dotąd w przekonaniu, że postąpili zgodnie z obowiązującym prawem. Wielu z nich złożyło wniosek o interpretację indywidualną, otrzymało pisemne potwierdzenie z Krajowej Informacji Skarbowej, a następnie ujęło wydatek w rozliczeniu PIT. Ulga została przyznana, zwrot pojawił się na koncie, temat uznano za zamknięty.
Dziś jednak ci sami podatnicy mogą otrzymać korespondencję, której treść sprowadza się do jednego: prosimy o zwrot środków. Powód? Najwyższy organ skarbowy uznał, że wcześniejsze stanowiska urzędów były błędne. Nie dlatego, że zmieniło się prawo w dacie stosowania ulgi – ale dlatego, że fiskus po latach zmienił zdanie, jak owe przepisy należało rozumieć.
Co uznawano za termomodernizację – a co nagle nią nie jest
Ulga termomodernizacyjna została wprowadzona jako narzędzie do walki z nadmiernym zużyciem energii. Każdy właściciel domu jednorodzinnego mógł odliczyć wydatki na działania prowadzące do zmniejszenia zapotrzebowania na ciepło, ograniczenia strat energetycznych lub przejścia na bardziej ekologiczne źródła ogrzewania. Katalog działań uwzględniał m.in. modernizację instalacji, wymianę pieca na urządzenie niskoemisyjne czy podłączenie do sieci ciepłowniczej. Na tej podstawie tysiące osób uznało, że jeśli zakupione urządzenie realnie ogrzewa dom i wykorzystuje powietrze jako nośnik energii, to mieści się w definicji przedsięwzięcia termomodernizacyjnego.
Organy skarbowe również wówczas nie widziały w tym sprzeczności. Wręcz przeciwnie – w 2021 roku wydano wiele interpretacji indywidualnych potwierdzających, że montaż takiego urządzenia spełnia warunki ulgi. Podatnicy działali więc nie na podstawie domysłów, ale oficjalnych, pisemnych stanowisk państwa.
Ulga była atrakcyjna również ze względów finansowych. Limit odliczeń wynosił aż 53 000 zł na osobę. Osoba rozliczająca się według stawki 32 procent mogła dzięki temu odzyskać nawet 16 960 zł. Małżeństwo – podwójnie. Jeśli wspólnie poniesiono koszt rzędu 106 000 zł, każde z małżonków mogło odliczyć 53 000 zł, co w drugim progu podatkowym przekładało się na 33 920 zł oszczędności. Nic więc dziwnego, że zachęta była silna, a popularność ulgi ogromna.
Minister zmienia zapis – fiskus interpretuje to jako pretekst do cofnięcia wcześniejszych decyzji
Sytuacja zaczęła się komplikować dopiero wtedy, gdy zaktualizowano załącznik do rozporządzenia dotyczącego materiałów i urządzeń kwalifikowanych do ulgi. Z dniem 1 stycznia 2025 roku zapis „pompa ciepła wraz z osprzętem” został zastąpiony dokładniejszym określeniem: „pompa ciepła wraz z infrastrukturą niezbędną do jej funkcjonowania, pod warunkiem że pompa ta jest częścią instalacji wykorzystywanej do ogrzewania pomieszczeń lub przygotowania ciepłej wody użytkowej”. Z pozoru niewielka korekta doprowadziła do jednoznacznego wniosku: urządzenia pierwotnie klasyfikowane jako klimatyzatory z funkcją grzania (nawet jeśli technologicznie pełnią rolę pomp ciepła powietrze–powietrze), przestały być traktowane jako element instalacji ogrzewającej dom – a tym samym wypadły z katalogu wydatków możliwych do odliczenia.
O ile jednak taka interpretacja obowiązująca od 2025 roku mogłaby być uznana za dopuszczalną, o tyle działania fiskusa weszły znacznie dalej. Zamiast przyjąć, że zmiana dotyczy jedynie przyszłych rozliczeń, Szef Krajowej Administracji Skarbowej postanowił sięgnąć wstecz. W wydawanych we wrześniu 2025 r. decyzjach jednoznacznie stwierdził, że również w latach poprzednich takie wydatki nie powinny być traktowane jako termomodernizacyjne. Tym samym uchylono wcześniejsze korzystne interpretacje indywidualne.
W jednej z decyzji padają słowa:
„Rozporządzenie zawiera zamkniętą listę wydatków. Wydatki spoza listy nie podlegają odliczeniu w ramach ulgi termomodernizacyjnej. […] Katalog tych wydatków nie uwzględnia jednak wydatków na zakup i montaż klimatyzatora z funkcją grzania, w tym klimatyzatora z wbudowaną pompą ciepła. […] W związku z powyższym, Wnioskodawca nie ma możliwości odliczenia w ramach ulgi termomodernizacyjnej wydatków na zakup i montaż klimatyzacji z funkcją ogrzewania.”
Takie stanowisko pojawiło się w co najmniej kilku identycznych pismach, różniących się jedynie numerem sprawy. W praktyce oznacza to wezwanie do zapłaty podatku pierwotnie odliczonego – czyli nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Czy fiskus może cofnąć swoje słowo – i kiedy podatnik ma szansę się obronić?
Pozostaje kluczowa kwestia: czy urząd ma prawo zażądać zwrotu? Teoretycznie tak – ale zależy to od jednego czynnika: daty doręczenia interpretacji indywidualnej.
Ordynacja podatkowa przewiduje, że jeśli podatnik zastosował się do interpretacji otrzymanej przed dokonaniem rozliczenia, korzysta z pełnej ochrony. Oznacza to, że nawet jeśli interpretacja zostanie później zmieniona, podatnik nie musi zwracać uzyskanej ulgi, nie płaci odsetek i nie ponosi konsekwencji karnoskarbowych.
Jeśli jednak interpretacja została doręczona po złożeniu deklaracji z ulgą, ochrona jest ograniczona. Podatnik nie zapłaci odsetek i nie zostanie ukarany, lecz samą kwotę ulgi będzie musiał zwrócić.
Czy państwo działa wbrew zasadzie zaufania obywateli do prawa?
Cała sytuacja budzi poważne wątpliwości natury konstytucyjnej. Czy można cofać skutki prawne działań, które były wykonywane zgodnie z oficjalną wykładnią organów państwowych? Czy podatnik powinien odpowiadać za to, że urząd po kilku latach stwierdził, iż wcześniej interpretował przepisy niewłaściwie? Niektórzy prawnicy wskazują, że takie działania naruszają zasadę ochrony praw nabytych i pewności prawa. Sprawy te zapewne trafią do sądów administracyjnych, a być może nawet przed Trybunał Konstytucyjny lub Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Tymczasem jednak to podatnik musi zdecydować, jak się zachować. Czy samodzielnie zgłaszać korekty? Czy czekać na wezwanie? Czy przygotować się na spór?
Prawo podatkowe jest tu jednoznaczne: dopóki urząd nie wyda formalnej decyzji określającej nową wysokość zobowiązania, podatnik nie ma obowiązku samodzielnego niczego zwracać. Co więcej – przedwczesne składanie korekt może pozbawić go ochrony wynikającej z interpretacji.
Q&A – najczęściej zadawane pytania
Czy jeśli organ wezwie mnie do zwrotu, mogę odmówić?
Tak, jeśli posiadasz interpretację wydaną przed zastosowaniem ulgi. Wówczas odpowiedź powinna wskazywać na art. 14k Ordynacji podatkowej, który gwarantuje pełną ochronę podatnikowi.
A co jeśli interpretacja przyszła później?
Wtedy fiskus może zażądać zwrotu. Nie naliczy odsetek ani nie nałoży kary, ale kwota ulgi może zostać cofnięta.
Czy urząd może zająć mi konto bez decyzji?
Nie. Najpierw musi zostać wszczęte postępowanie, następnie wydana decyzja, którą można zaskarżyć do sądu.
Czy warto samemu składać korektę?
Zwykle nie. Korekta złożona samodzielnie oznacza rezygnację z ochrony interpretacyjnej. Lepiej czekać na ewentualne wezwanie.
Czy jeśli sprzedam urządzenie przed upływem 3 lat, też mogę stracić ulgę?
Tak. Zbycie lub zaprzestanie użytkowania przed terminem powoduje obowiązek dopłaty.
Czy podobna sytuacja może spotkać osoby korzystające z innych ulg?
Tak. Zasada jest uniwersalna – każda interpretacja może zostać zmieniona, jeśli jej wydanie uznane zostanie za błędne.