Kalendarze lekarzy rodzinnych w całym kraju zapełniają się wizytami i e-poradami chorych z kaszlem, drapaniem w gardle i gorączką. Za wiele z nich odpowiada COVID-19, choć szczyt zachorowań jeszcze przed nami. Główny Inspektorat Sanitarny spodziewa się go w drugiej połowie października. W tej chwili GIS notuje ok. 88,7 zakażeń na 100 tys. mieszkańców tygodniowo, co pozwala szacować liczbę zakażeń na ok. 60-70 tysięcy. Od początku stycznia do końca września odnotowano 113,5 tys. przypadków koronawirusa. W analogicznym okresie ubiegłego roku było ich 206,4 tys.
Objawy COVID-u łagodne, ale nie w grupach ryzyka
- Obecnie mamy do czynienia ze zwiększonymi zakażeniami nie tylko wirusem SARS-CoV-2, ale także metapneumowirusem, adenowirusem, wirusem grypy czy paragrypy - mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. Dodaje, że obecnie zakażają głównie warianty omicrona, zwane przez media „stratusem” i „nimbusem”. - Przebieg infekcji zwykle jest łagodny, przebiega głównie z bólem gardła, jednak osoby starsze czy z osłabioną odpornością mogą przechodzić ją ciężko, łącznie z koniecznością pobytu w szpitalu - mówi badaczka. Marek Waszczewski, rzecznik głównego inspektora sanitarnego, dodaje, że zakażenie może objawiać się także zapaleniem zatok, a czasem oskrzeli. Ostrzega także, że wirus atakuje naczynia krwionośne, przez co może przyczynić się do wzrostu liczby przypadków zatorowości płucnej, zakrzepicy czy udarów.
Prof. Szuster-Ciesielska przypomina, że podstawową metodą ochrony przed ciężkim zachorowaniem jest szczepienie. - Szczepionka zamówiona przez rząd wycelowana jest wprawdzie w poprzedni subwariant LP.8.1, ale jest skuteczna w zapobieganiu zakażeniom „stratusem” i „nimbusem”, które nie różnią się znacznie od tego subwariantu - wyjaśnia rozmówczyni DGP.
Ministerstwo: co najmniej milion szczepionek na COVID
Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że na ten sezon zamówiło około miliona dawek szczepionek firmy Moderna z możliwością zwiększenia ich liczby. - W tym tygodniu otrzymaliśmy dostawę 2,5 tys. dawek pediatrycznych oraz 200 tys. dawek dla młodzieży i dorosłych. Na początku zeszłego tygodnia było to odpowiednio 2,5 tys. i 290 tys. - informuje DGP biuro prasowe resortu.
Kłopot w tym, że zapisanie się na szczepienie często stanowi wyzwanie. Obecnie szczepią się ci, którzy termin w Internetowym Koncie Pacjenta zarezerwowali, jak tylko było to możliwe, już na początku września.
Choć teoretycznie szczepić się można nie tylko w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej, ale też w aptekach (ich lista dostępna jest w IKP), to coraz więcej placówek rezygnuje ze szczepień. Dlaczego tak się dzieje?
Biurokracja zabija chęć do szczepienia pacjentów na COVID
- Mam wrażenie, że resort robi wszystko, by zniechęcić poradnie do szczepień - mówi dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna i ekspertka Porozumienia Zielonogórskiego (PZ), która do swojej poradni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) w Białymstoku zamówiła 30 dawek. Kolejne zamówi, kiedy wykorzysta obecne.
Ona sama nie miała problemów z rozliczaniem szczepienia (za każde NFZ płaci świadczeniodawcy 38 zł), ale wielu jej kolegów z PZ nie otrzymało środków nawet za kilkadziesiąt podanych dawek. - Stopień zbiurokratyzowania rozliczania szczepienia sprawia, że wielu kolegów po prostu nie jest w stanie poprawnie ich rozliczyć, a Fundusz wykorzystuje najdrobniejszy brak w dokumentacji jako pretekst, by za nie nie zapłacić.
Przykład? - Należy podać, która to dawka szczepionki. Tego nie pamiętają sami pacjenci, a lekarz, by znaleźć taką informację, musi przeszukiwać dokumentację w programie gabinetowym. Nikt nie ma na to czasu - tłumaczy dr Zabielska-Cieciuch.
Lekarzy zniechęca też groźba kar za brak szczepionek na COVID
Na tym jednak nie koniec. - Dzwoniąc na infolinię NFZ, pacjent dowiaduje się, że jeżeli jego poradnia nie szczepi, powinien złożyć na nią skargę do funduszu i rzecznika praw pacjenta. Wiem, że tak jest, bo sama zadzwoniłam na infolinię i tak usłyszałam. Kiedy zauważyłam, że część poradni może nie mieć możliwości zamówienia szczepionek, bo nie ma ich w RARS, usłyszałam, że pracownicy infolinii mają przykaz tak mówić - dodaje lekarka.
Również Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, który w szczycie sezonu w swojej aptece w Pleszewie szczepi po 50 osób, przyznaje, że od czasu pandemii proces szczepienia coraz bardziej się biurokratyzuje, a portal NFZ do rozliczania szczepień jest archaiczny.