Polscy uczestnicy Globalnej Flotylli Sumud odmówili deportacji z Izraela. Teraz czeka ich rozprawa przed tamtejszym sądem. Radykał Ben-Gewir chwalił się, że aktywiści zostaną potraktowani jak terroryści.
Polacy zatrzymani przez Izrael. Trafili do więzienia na pustyni Negew
Polscy uczestnicy Globalnej Flotylli Sumud przetrzymywani są w izraelskim więzieniu Ketziot na pustyni Negew. Trafili tam po tym, jak Izrael przejął statki płynące do Strefy Gazy w ramach solidarności z Palestyną. W misji uczestniczyło ok. 450 osób z 44 krajów, w tym czworo Polaków: poseł na Sejm RP Franciszek Sterczewski, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich Omar Faris, prezeska Stowarzyszenia Nomada Nina Ptak oraz polsko-brytyjska dziennikarka Ewa Jasiewicz.
Informację o miejscu, w którym są przetrzymywani, potwierdziły zarówno źródła DGP w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, jak i Maria Dąbek z biura poselskiego Sterczewskiego. Ketziot to więzienie o zaostrzonym rygorze, w którym zazwyczaj przetrzymywani są Palestyńczycy. Placówka znana jest z wyjątkowej brutalności wobec osadzonych. W sierpniu 2024 r. izraelska organizacja praw człowieka B’Tselem opublikowała raport zawierający zeznania więzionych tam Palestyńczyków. W dokumencie opisano m.in. brak dostępu do wystarczającej ilości jedzenia i wody, brutalne pobicia oraz przypadki przemocy seksualnej. – Tłumaczyliśmy im (Izraelczykom – red.), że sami sobie tym szkodzą, że w ten sposób nie pomagają, że Hamas nie ma w Polsce żadnych przyjaciół i że musimy pracować nad rozwiązaniem dwupaństwowym – relacjonował nasz rozmówca z MSZ. – Nic do nich nie docierało. Są nieprzemakalni – dodał. Fakt, że uczestnicy flotylli nie zostali od razu wysłani do krajów pochodzenia, tłumaczył „zbiegiem czasowym ze świętem Jom Kipur i wynikającym z tego brakiem gotowości do natychmiastowej deportacji”.
Zamknięciem członków flotylli w Ketziot chwalił się skrajnie prawicowy minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gewir. Na opublikowanym w sieci nagraniu mówił, że "zostaną potraktowani jak terroryści". Wcześniej w mediach społecznościowych pojawił się film, na którym widać grupę aktywistów siedzących na ziemi w rzędach. – Spójrzcie na nich. Ci ludzie wspierają morderców. Nie przyjechali tu, by pomagać. Przyjechali, by wspierać Gazę i terrorystów. Oni też są terrorystami – mówił polityk, wskazując palcem w stronę grupy obcokrajowców.
Polski konsul interweniuje. Co dalej z zatrzymanymi?
Z Polakami w sobotę spotkał się konsul RP w Izraelu. “Nasi obywatele są bezpieczni, zdrowi, mają możliwość konsultacji prawnej i lekarskiej” - poinformował MSZ w oficjalnym komunikacie. Resort przekazał też, że obywatelom RP zaproponowano możliwość skorzystania z przyspieszonej procedury opuszczenia Izraela i powrotu do Polski jeszcze tego samego dnia. Sterczewski miał zostać potraktowany tak samo jak pozostali uczestnicy. - Nie dostał zgody marszałka ani na wyjazd, ani na urlop. Jest tam prywatnie na prywatnym paszporcie - wskazywało nasze źródło w ministerstwie.
Na wyjazd z Izraela zdecydowała się wyłącznie Ewa Jasiewicz. Pozostali członkowie polskiej delegacji odmówili podpisania deklaracji o dobrowolnym poddaniu się deportacji. Oznacza to, że czeka ich rozprawa przed izraelskim sądem. Od Marii Dąbek słyszymy, że “wszyscy uczestnicy uważają, iż nie zrobili nic złego i działali w ramach prawa międzynarodowego dotyczącego cywilnych misji humanitarnych”. - Samo umieszczenie ich w izraelskim więzieniu jest nielegalne, bo zostali porwani z wód międzynarodowych, a nie zatrzymani na wodach terytorialnych Izraela. Dlatego chcą mieć szansę na możliwie “sprawiedliwy proces” - stwierdziła. - Czekamy na rozprawę, której termin opóźnia m.in. święto Jom Kipur. W poniedziałek będziemy wiedzieć więcej - dodała. W Izraelu tego typu sprawy odbywają się zwykle szybko i są dość krótkie.
Patrycja Wieczorkiewicz, dziennikarka Krytyki Politycznej i uczestniczka flotylli, która wróciła do Polski jeszcze przed zatrzymaniem statków przez Izrael, tłumaczyła w nagraniu opublikowanym na Instagramie, że odmowa deportacji ma pomóc w utrzymaniu uwagi wokół Palestyny.
Zarzuty o łamanie praw człowieka i przemoc wobec aktywistów
Na razie nie wiadomo, jak Izraelczycy traktują polskich aktywistów. – Wiemy, że są we względnie dobrym stanie, chociaż Nina Ptak prowadzi strajk głodowy – przekazała nam Dąbek. Według prawników z działającej na terytorium Izraela organizacji praw człowieka Adalah prawa członków załogi są jednak „systematycznie łamane”. Aktywistom odmawiano wody, dostępu do sanitariatów, leków oraz natychmiastowego kontaktu z prawnikami, „co stanowi jawne naruszenie ich fundamentalnych praw do należytego procesu, bezstronnego sądu i pomocy prawnej”.
Włoski zespół prawny reprezentujący flotyllę potwierdził, że zatrzymani byli przetrzymywani „przez wiele godzin bez jedzenia i wody”, z wyjątkiem „paczki chipsów podanej aktywistce klimatycznej Grecie Thunberg i pokazanej kamerom”. Prawnicy zgłosili również przypadki przemocy werbalnej i fizycznej. Jak wynika z doniesień brytyjskiego “Guardiana”, izraelskie służby miały również zmuszać Thunberg do trzymania izraelskiej flagi.
Relacje te pokrywają się z doniesieniami uczestników wcześniejszych wypraw. Baptiste André, francuski lekarz, który w czerwcu znajdował się na jednym ze statków flotylli, po powrocie do Francji opowiadał, że był świadkiem, jak izraelscy funkcjonariusze graniczni drwili z pasażerów i celowo pozbawiali ich snu, w szczególności atakując Gretę Thunberg.