Już nikt w Polsce nie wie, o co chodzi w kolejnych projektach ustaw o TK, nikt naprawdę nie wie, czym Trybunał powinien się zajmować- podkreślił w piątek lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany o projekt nowej ustawy autorstwa PiS dot. Trybunału Konstytucyjnego.

W czwartek PiS złożył kolejny projekt ws. Trybunału: Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz ustawę o statusie sędziów TK. Projekt dostał już numer druku; skierowano go do I czytania na posiedzeniu Sejmu (najbliższe obrady Izby mają się odbyć od 29 listopada do 2 grudnia).

O sprawę dziennikarze spytali w piątek w Sejmie lidera PSL. "To dziś niekończąca się opowieść o TK; od roku na każdym prawie posiedzeniu Sejmu jest rozpatrywana ustawa o Trybunale. Nie ma przewidywalności prawa, nie ma też dobrej jakości stanowionego prawa" - ocenił Kosiniak-Kamysz.

"Nasze zarzuty dotyczą ciągłego wrzucania kolejnych ustaw. Już nikt w Polsce nie wie, o co w nich chodzi, nikt naprawdę nie wie, czym TK powinien się zajmować” - podkreślił.

Według Kosiniaka-Kamysza rozwiązaniem problemu wokół TK byłoby przyjęcie proponowanej przez PSL ustawy konsensualnej, która zakłada m.in. przejście w stan spoczynku sześciu sędziów TK, trzech wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu i trzech w obecnej, a także wybór nowych sędziów większością 2/3 głosów.

PSL chciałoby przekazania kompetencji do zarządzenia ogłoszenia orzeczenia TK samemu Trybunałowi, z jednoczesnym wprowadzeniem przepisu, że nieogłoszone dotychczas orzeczenia podlegają ogłoszeniu "w starym trybie" - czyli przez Prezesa Rady Ministrów w terminie 7 dni od wejścia w życie ustawy konsensualnej. Takie rozwiązanie - według PSL - to uniezależnienie władzy sądowniczej od władzy wykonawczej.

Lider PSL pytany, czy jego zdaniem projekt PiS ma na celu podporządkowanie sędziów Trybunału władzom i wpływaniu na skład TK, powiedział, że sędziowie Trybunału "to jest kolejna grupa, która tego doświadczy". "Tak było z pracownikami służby cywilnej" - zauważył.

"Ale najważniejszym problemem jest podział Polski, także w wyniku sporu o TK. I to jest sprawa fundamentalna, pozostałe są szczegółami. Całe podejście do TK jest błędne: obniżono jego rangę, spadło zaufanie do tej instytucji" - ocenił Kosiniak-Kamysz. "A to, że PiS chce mieć swojego prezesa TK to jest sprawa oczywista" - podkreślił.

W uzasadnieniu do złożonego w czwartek przez PiS projektu podkreślono, że "proponowane rozwiązanie ma umożliwić uporządkowanie sytuacji w Trybunale związanej z organizacją jego działania i doprowadzić organizację i tryb postępowania przed TK do stanu zgodnego z prawem". "W szczególności przewidziane w projekcie procedury mają umożliwić sprawny i zgodny z prawem wybór kandydatów na prezesa TK przez Zgromadzenie Ogólne (ZO), gdyby do momentu wejścia w życie ustawy nie doszło do powołania tego organu przez prezydenta" - czytamy.

Według projektu, jeśli do dnia ogłoszenia tej ustawy ZO TK przedstawiło prezydentowi kandydatów na prezesa TK (a prezydent nie powołał prezesa), albo m.in. dokonało wyboru kandydatów z naruszeniem obecnej ustawy z 22 lipca, to całą tę procedurę przeprowadza się na zasadach określonych w tej ustawie. Według projektu wtedy "tracą moc wszystkie czynności i akty dokonane w ramach procedury przedstawienia prezydentowi RP kandydatów na stanowisko prezesa" - dokonane wcześniej.

Prezes TK Andrzej Rzepliński - którego kadencja wygasa 19 grudnia - zapowiedział już zwołanie ZO ws. wyboru kandydatów na prezesa na 28-30 listopada, według obecnych zasad. Niedawno TK orzekł, że przepisy obecnej ustawy o TK co do wyłaniania kandydatów są zgodne z konstytucją. Uznał też, że kandydaci przedstawieni prezydentowi muszą mieć poparcie większości ZO.

Warunkiem ważności uchwał ZO jest obecność na nim minimum 10 sędziów. Dziś w TK orzeka (licząc z Rzeplińskim) dziewięcioro sędziów wybranych przez Sejmy poprzednich kadencji oraz troje wybranych przez obecny Sejm (Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski i Zbigniew Jędrzejewski). Trzech innych sędziów wybranych przez obecny Sejm (Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha) Rzepliński nie dopuszcza do orzekania i do udziału w ZO.

Projekt stanowi, że w przypadku konieczności nowej procedury ws. prezesa, do czasu jego powołania, Trybunałem kieruje sędzia TK, "któremu prezydent RP w drodze postanowienia powierzy pełnienie obowiązków prezesa". "Do ważności postanowienia wymagany jest podpis prezesa Rady Ministrów" - głosi projekt. Według niego, prezydent wybiera p.o. prezesa spośród sędziów o "najdłuższym stażu pracy w sądownictwie powszechnym lub w administracji państwowej szczebla centralnego na stanowiskach związanych ze stosowaniem prawa".

P.o. prezesa w terminie miesiąca od dnia po ogłoszeniu ustawy przeprowadza procedurę przedstawienia prezydentowi kandydatów na prezesa TK, m.in. zwołuje posiedzenie ZO ws. wyboru kandydatów. Prezydentowi, jako kandydatów na prezesa, ZO przedstawi wszystkich sędziów, którzy uzyskali co najmniej 5 głosów.

Projekt głosi też, że p.o. prezesa zarządza ogłoszenie w dziennikach urzędowych wyroków TK wydanych przed dniem wejścia ustawy w życie - "w sprawach zainicjowanych skargami konstytucyjnymi i pytaniami prawnymi, w składzie innym niż pełny".